środa, 23 grudnia 2015

Życzenia

Drodzy czytelnicy ! Z okazji zbliżających się świąt chciałabym życzyć : pięknych, rodzinnej wigili, udanych prezentów (zwłaszcza książkowych) idealnego sylwestra! Cieszę się z każdego waszego komentarza, nowego obserwatora. Jest to naprawdę motywujące i jestem z tego powodu naprawdę szczęśliwa.  Pisania dla moich czytelników jest wspaniałe i dodaje sił do spełniania marzeń oraz czytania :) Cudnych chwil i najlepszych lektur !!!

piątek, 18 grudnia 2015

"Trzy metry nad niebem"


Wiele jest pytań, które od lat budzą wiele emocji a odpowiedzi na nie jest tyle, ilu jest odpowiadających.
"Być albo nie być" przytoczę choćby. W każdej grupie społecznej czy też hobbistycznej są tezy wokół których wiele jest zamieszania. Dziś chodzi mi konkretnie o : "Co lepsze film czy książka i na co powinno się najpierw poświęcić czas? ". Sama zdecydowanie wolę najpierw przeczytać później zaś obejrzeć, chociaż zdarzają się nieliczne wyjątki. "Trzy metry nad niebem" właśnie do nich należy. Na początku obejrzałam go z koleżanką zaś ostatnio musiałam poświęcić książce trochę czasu jako że jest moją lekturą do konkursu. Powiem szczerze, że po tej powieści moja teza może upaść....

Współczesna historia "Romea i Julii". Dzieli ich wszystko, połączyło przeznaczenie. Babi jest posłuszną, dobrze ułożoną, nie sprawiającą większych problemów córką  zamożnych Raffaelli i Claudia. Ma wszystko czego może sobie zażyczyć nastolatka. On jest chuliganem, który miał już sprawę w sądzie. W swojej okolicy znany jest z nieobliczalnego charakteru oraz siły. Jest uparty i nie przejmuje się opinią ludzką. Dwa przypadkowe spotkania sprawią iż losy ich silnie się złączą, lecz czy miłość ma wystarczającą siłę, by przezwyciężyć tak wiele przeciwności?

Na początku szczerze zastanawiałam się czy nie porzucić tej lektury. Denerwowała mnie główna bohaterka i  styl pisania autora. Nie lubię obnoszenia się swoimi rzeczami, zaś wszystkie opisy tej książki uzupełnione są ;  jaka to marka, jaki model... Nie mam pojęcia po co byl ten pomysł, czy też miała byc to jakaś reklama?
Na szczęście szybko zaczęłam zaprzyjaźniać się z postaciami zaś mniejszą uwagę zwracać na nazwy własne przy opisawiu ubioru bohaterów.

Co do samych postaci w tej lekturze nie mam wielkich zstrzeżeń choć nie jestem zachwycona. Nie przypadła mi do gustu Babi. Wydaje się być rozpieszczoną dziewczyną, której nic do szcześcia nie brakuje zaś ciągle ma jakieś chumorki. Na szczęście dla czytelników, wraz z rozwojem fabuły staje się silniejsza, wyraźniejsza i nie mamy ochoty sprowadzać ją na ziemię z jej wygórowanych zastrzeżeń do wszystkiego. Stepa zaś szczerze polubiłam. Nie ma on łatwo w życiu zaś to jakim jest obecnie ma swoje początki w dramatycznych zdarzeniach z przeszłości. Tak naprawdę to nie raz w trakcie czytania szczerze mu współczułam.

Nie da się porównać filmu i książki. Choć opowiadają tą samą historię, to jednak różnią się od siebie i nie wiem co lepsze... Na pewno zmieniłabym wygląd okładki książki, bo taka słodka, pudrowa wydaje się opowiadać kolejne zwykłe romansidełko zaś "Trzy metry nad niebem" napewno się wyróżnia. Historia tu opowiedziana naprawdę intryguje i nie powiela znanych już schematów. Z pewnością warto się z nią zapoznać, zwłaszcza polecam młodzieży, bo naprawdę nie pożałują czasu z nią spędzonego.

Lekturę tę oceniam 4/5 i naprawdę zachęcam do zapoznania się z losami Babi i Stepa. Dodam iź są też dalsze ich dzieje, które z przyjemnością poznam!

piątek, 11 grudnia 2015

"Złodziejka"



Są książki, o których się wiele słyszy. Wywołujące światową dyskusję, traktujące o kontrowersyjnym temacie. Ostatnio często trafiałam na tytuł tej lektury w dodatku przeczytałam wywiad z autorką.
Długo zastanawiałam się nad przeczytaniem tej powieści, ale zawsze odkładałam ją na później, lecz ostatnio dostrzegwszy ją w bibliotece wiedziałam, że teraz jest idealny moment, by ją przeczytać. Impuls, chwilowa decyzjja a kilka godzin mojego życia pochłonęła bez reszty historia Susan i Mound.

Susan jest młodą dziewczyną dorastającą w ciemnej części Londynu, zamieszkiwanej przez złodzieji, byłych więźniów i całą resztę osób, które kombinując jak mogą marzą, by spełnić swoje marzenia i odnieść sukces.
Jej matka została powieszona zaś nią opiekuje się pani Sucksby, która traktuje ją  i dba o nią jak o własne dziecko. Dorasta więc ucząc się umiejętności niezbędnych w przestępczym życiu. Pewnego wieczoru do jej domu przychodzi długoletni wspólnik opiekunów z genialną propozycją przekrętu, który może przynieść bohaterce ogromne pieniądze. Będzie musiała jednak przystosować się do innego stylu życia, stać się jeszcze bardziej podstępną i przebiegłą oraz trzymać emocje na wodzy.....

Lektura ta urzeka od pierwszych kartek, ba nawet zdań ! Misternie skonstruowana fabuła, niepowtarzalni bohaterowie i klimat, który nie da się opisać.... Trzeba ją koniecznie przeczytać. Na początku przyglądamy się życiu oszustów, złodzieji. Ich codzienność, styl życia i podejście do świata. Potem widzimy jak Susan zamieszkuje w wielkim, wytwornym domu i uczy się zasad tam panujących. Cisza, spokój  i niewypowiedziane  sekrety, które wiszą nad postaciami, naciskając na nie i uwierając. W dodatku przepiękny  opis XIX wiecznego społeczeczeństwa i zakazanej miłości.....

Każdego bibliofila zaciekawi też wątek pasji wujka Mound, dla którego książki stały się wszystkim. Nim podporządkowane jest wszystko w jego życiu jak i najbliższych. Ciekawie się to czyta i bardzo intryguje tym bardziej, że dopiero w połowie lektury dowiadujemy się o jaki rodzaj literatury tu chodzi....

Bohaterowie jak wspomniałam są niezwykle dopracowani. O każdym mamy konkretne zdanie. Możemy go kochać albo nienawidzić. Obojętność nie stnieje w trakcie czytania tej książki. Przebiegła, inteligentna i o wielu obliczach Pani Sucksby. Okrutny i egoistyczny Dżentelmen. Głupiutka i posiadająca dobre serce Wątła. Główne bohaterki będące swoistymi przeciwieństwami, na swój sposób jednak podobne. Obydwie cierpiące i miejące nieosiągalne marzenie, które przysparza im cierpień....

Wątek miłosny tej ksiażki może nie wszystkim się podobać. Orginalny i łamiący tabu  przysparza książce tylu zwolenników co przeciwników. Moim zdaniem on dodaje jej jednak charakteru i wyróżnia. Jest swego rodzaju uwieńczeniem całej przemyślanej do samego końca fabuły a poprowadzony z taktem i niesamowitym warszatetem pisarskim autorki według mnie jest zaletą tej pozycji.

Książkę oceniam 5/5 i gorąco polecam !

czwartek, 3 grudnia 2015

"Sekrety kobiet złotnika"



Czas nieubłagalnie biegnie naprzód. Przemijają pory roku, karki w kalendarzach przewracają się. Już 2015 rok kończy się. Wojny wybuchają, nastają pokoje, dzieją się rzeczy niesłychane. Ludzkość jednak zawsze pozostanie taka sama... Kochamy, cierpimy, wybaczamy i wyrzekamy się tak samo jak 100, 300 lat temu.
Czytając książki wydaje mi się, że przeżywam po raz kolejny swoje uczucia tylko w innych sceneriach.
W dodatku średniowiecze jest jedną z najciekawszych, najbardziej intrugujących i miejących wiele oblicz.

Rodzina Brunelów żyje w XII wiecznym Paryżu. Są zamożni i szanowani. Niedawno wydali najstarszą córkę Florinę za mąż. Przed resztą dzieci też wydaje się stać otworem przychylna   przyszłość. Arnold jest studentem, który tymczasowo zaczytując się w poważanych mistrzach, wiedzie dość swobodne życie. Bertrand przejawia talent do złotnictwa i handlu. Klarencja jest wesołą nastoletnią damą a jej młodsze siostry jeszcze nie zamartwiają się co przyniosą najbliższe lata. Sielanka jakto w życiu bywa zostaje wystawiona na próbę. Każdy zmuszony będzie zdać egazmin z miłości bliżniego, wierności i odwagi., a nikt nie wie coprzyniesie jutro...

Najbardziej w książkach cenię ich czar, klimat. Czy czytając je czuję się jakbym była tuż obok bohaterów, widzę jak wygląda ich codzienność, jak żyją? Zmuszona przerwać lekturę ciąglę jestem przy bohaterach.
"Sekrety kobiet złotnika" właśnie do takich ksiąg należą. Z początku wydawała się być trochę nudnawa i przewidywalna, ale szybko okazało się być to błędne stwierdzenie. Akcja toczy się powoli, by nagle przyśpieszyć i znów zwolnić. Jest to ciekawe, bo fabuła pełna przepięknych opisów średniowiecznego Paryża i jego mieszkańców potrafi czasami lekko z nich zrezygnować i zrobić nagły zwrót.

Opisy są tak naprawdę wisienką na torcie. Dzięki ich bogatości w szczegóły mogłam sobie wszystko wyobrazić. W dodatku są tak przepięknie napisane i nie nudzą. Ubogacają fabułę i naprawdę czułam, że jestem w środku tych wydarzeń. Najwspanialsi dla mnie byli jednak bohaterowie. Każdy z nich jest inny, wyjątkowy. Autorka każdego losy  traktuje specjalnie i starannie je prowadzi. Najważniejsze są jednak Matylda i jej najstarsza córka Florina.

Miłość jest głównym wątkiem tej książki. Jej różne rodzaje, bo mamy tu do czynienia z miłowaniem Boga, bliżniego, rodzicielską, braterską, małżeńską. Epoka Średniowiecza dodatkowo ją podkreśla, gdyż wtedy najważniejsza była wiara i przestrzeganie jej zasad. Człowiek nie jest jednak aniołem i walkę ma na stałe wpisaną w życiorys. Co jednak zwycięży, co okaże się ważniejsze? Jakie będą konsekwencje naszych wyborów? Do czego jesteśmy skłonni się posunąć, by osiągnąć to co pragniemy?

Lektura ta bardzo mi się spodobała. Ciekawi bohaterowie, przepiękne opisy średniowiecznego życia i miłość, która obezwładnia, uzaleńia, ale i krzywdzi. Książkę tę oceniam 5/5 i gorąco polecam !

niedziela, 22 listopada 2015

"Tamar,rodowód łaski"



Biblia, to książka, której motywy możemy ciągle obserwować w współczesnym świecie. Przez wieki inspiracja dla artystów. Kaplica Sekstyńska, Pieta, Ostatnia Wieczerza, Ołtarz Wita Stwosza i wiele innych.
Książek też mnóstwo na niej jest opartych. Komentarze, opracowania, lektury o dla dzieci, młodzieży, osób konsekrowanych czy też w podeszłym wieku. Powieści na niej wzrastających też sporo można by zliczyć, lecz  "Tamar" jest moim zdaniem szczególna i z przyjemnością podzielę się moją opinią o niej.

Życie Tamar nie było pasmem szczęśla, lecz stal jak hartuje się w ogniu, tak i ona wydana miejąc 14 lat za gwałtownego i brutalnego młodzieńca musi podporządkować się prawą w jej nowym domu. Odpoczątku jej relacje z teściową nie idą tak jak powinny. Wiele jej marzeń i planów los obróci w pył. Nadzieja jednak umiera ostatnia choć nikt nie chce jej pomóc. Czuje jednak nieustanną opiekę Boga, który jest dla niej tajemniczy i nie do poznania....

Książkę czyta się wspaniale. Ja sama przeczytałam ją w jeden dzień ( tak wygląda typowy mol, po zmniejszonym czasie na czytanie). Historię głównej bohaterki mniej więcej kojarzyłam, lecz warsztat pisarski autorki jest genialny i trudno mu nie dać się uwieść. Życie Tamar tak pełne przeróżnych emocji, tak ciężkę iż nie jeden raz w trakcie lektury podziwiałam główną bohaterkę za jej siłę w zwalczaniu przeciwności, za naiwną momentami a przecież tak głeboką nadzieję w poprawę losu i to iż ktoś z niebios jednak nad nią czuwa.

Miłość i cierpienie niesutannie się przewijają w trakcie lektury. Tańczą swój niedostrzegalny taniec, którego finał będzie sprawdzeniem ludzkich uczuć  bohaterów. Tak naprawdę do końca nie jeteśmy pewni jak kogo ocenić. Jak w życiu realnym, nie ma ludzi bez wad, wątpliwości. Często oceniamy zanim poznamy przez co często ich i siebie krzywdzimy.

Naprawdę podziwiam autorkę iż potrafiłą tak pięknie i realnie opisać losy Tamar. Uczyinć ją tak bliską nam wszystkim. Z pewnością sięgnę po dalsze części cyklu opowiadającego o losach kobiet, które były przodkami Jezusa Chrystusa. Jest to część pierwsza a tak dobrze się prezentuje iż już nie mogę doczekać się dalszych !

Lekturę tę oceniam 4.5/5

środa, 18 listopada 2015

"Księżniczka z lodu"



Zachęcając swoich przyjaciół do czytania, zawsze mówię im, że każdy znajdzie coś dla siebie. Wystarczy spojrzć na mnogość regałów w księgarniach, bibliotekach, antykwariatach. Większość  moli książkowych ma już sprecyzowane gusta, wie czego szuka, co ich zadowoli. Ja jednakże lubię czasami zmiany, coś innego, poznawać inne kategorie książek. Postanowiłam, więc trochę zapoznać się z kryminałami.

Fjallback jest spokojną miejscowością. Mieszkańcy znają się wzajemnie i szanują. Młodzi jednak wyjeżdżają z niej do większych miast. Jedną z nich jest Erica. Powraca jednak, by uporządkować dom po zmarłych nagle i nieszczęśliwie rodzicach. Los sprawia, że na początku pobytu zawołana na pomoc przez staruszka, znajduje zakrwawione ciało najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa. Odtąd całą sobą zangażuje się w poszukiwanie jej mordercy. Jednak nie jest to łatwe, bowiem mieszkańcy okazują się skrywać ciężką tajemnicę a wszystkie poszlaki wydają się prowadzić do nikąd.

Szczerze mówiąc jest to dość ciekawy kryminał, choć spodziewałams się całkiem czegoś innego. Myślałam, że bedzie to bardziej brutalny, mroczny kryminał, który będzie sprawiał iź oderwanie się od niego równać się zawał. "Księżniczka z lodu" jest jednak kryminałem - powieścią obyczajową. Morderstwo jest tu tylko jakby pretekstem, by przyjrzeć się lepiej mieszkańcom zamkniętej miejscowości, która niechętnie chce przystosować się do nowych czasów i spojrzeć prosto w oczy tajemnicą z przeszłości.

Bohaterką jest dojrzała kobieta, która poszukuje już w życiu spokoju. Chciałabym stworzyć rodzinę, lecz równocześnie boi się za bardzo angażować. Porządkując dom po rodzicach, równocześnie poszukuje odpowiedzi co do własnej przyszłości. Musi również zmierzyć się z szwagrem Lucasem, który niszczy jej siostrę i nie cofnie się przed niczym co może przynieść mu zysk.

Książkę czyta się przyjemnie, jest to spokojna lektura, którą szczrze polecam, choć równocześnie nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie samej miło się przy niej opoczęło po trudnym czasie, lecz nie urzekła mnie zbytnio. Bardziej to powieść obyczajowa z wątkiem morderstwa, niż trzymający w napięciu do ostatniej kartki kryminał.

Oceniam tą lekturę 3/5 i na spokojny, jesienny wieczór będzie idealna.

środa, 11 listopada 2015

Księga o niewidzialnym.



Czasami mam ochotę na książkę inną od tych co zawsze czytam. Na coś nowego, orginalnego. Ostatnio codzienność mnie nie oszczędza, termnin goni za następnym. Rozpaczliwie potrzebowałam czegoś pełnego zadumy, rozważań nad sensem wszystkiego co nas otacza. Stałam przed swoją biblioteczką  zastanawiając się co może spłniać moje wymagania, być stworzone właśnie dla mnie. Wtedy mój wzrok zatrzymał się na "Księdze o niewidzialnym" Erica-Emmanuela Schmita, autora słynnej lektury "Oscar i Pani Róża". Postanowiłam ją przeczytać i opisać co oniej sądze.

Książka ta to tak naprawdę zbiór 5 mniejszych powieści autora. Każda z nich opowiada losy innego bohatera, jego problemy, życie. Akcja nie obfituje w zwroty, w wiele zdarzeń. Toczy się powoli, ale to właśnie sprawia, że czytając powieści Schimta czytelnik naprawde przy nich opoczywa. Losy bohaterów maprawdę zaczynają nas ciekawić, ich problemy stają się naszymi a pod koniec lektury czujemy więcej siły w sobie i dużo więcej wiary w lepsze jutro.

Mnie najbardziej w tej książce urzeka sposób narracji, to jak autor opowiada o codzienności. W "Zapasach z życiem" większa część to opis dni wręcz identycznych, młodego chłopca, który uciekł z domu i sprzedaje nielegalnie różne drobiazgi na ulicy. Wydaje się nic szczególnego,ale jest to tak opisane, że naprawdę czujemy iż to my śpimy na ulicy, uciekamy przed policją, kłócimy się z starszym panem i marzymy o odmianie losu, choć wiemy, że to niemożliwe. Właśnie "Zapasy z życiem" są chyba najbardziej ulubioną częścią tej książki "Oscara" nie liczę, bo ten klasyk uwielbiam od dawna.

Ciekawą pozycją jest również "Milarepa", która po raz pierwszy ukazała się w "Księdze o niewidzialnym".
Fantastyczna powieść o motywach tybetańskich. Opowiada o nienawiści, przebaczeniu, nieustannym przeznaczeniu. Po jej przeczytaniu jestem pewna, że nie odłożysz już tej książki.
Choć po dłuższej chwili zastanowienia, trodno mi wybrać tą najlepszą, bowiem każda jest piękna, na wsój sposób idealna zaś od siebie są tak różne. To wszystko dodaje tej lekturze niepowtarzalnego  uroku.

Każdemu kto lubi opowieści o poszukiwaniu, o wartościach kierujących naszym życiu. Kto lubi ambtne lektury, bądź chce spróbować czegoś nowego. Książkę oceniam 5/5 i szczerze polecam !

niedziela, 18 października 2015

"Primavera"


Ostatnio nie czytałam książki, która tak by mną zawładneła, że nie byłabym w stanie się od niej oderwać. Przy tej książce na prawdę przypomniało mi się jak ryzykowne dla nas jest zostawienie książki w najciekawszym momencie.  Historia, z którą trudno jest się nie utożsamić..
W dodatku główna oś fabuły jest oparta na prawdziwej histori......


Ambicje, które prowadzą do zbrodni, samotność, rozpaczliwe poszukiwanie akceptacji przez najbliższych i chęć zrealizowania najskrytszych marzeń.... Flora jest najmłodszą z dzieci wpływowej rodziny Pazzich.
Jej ród jest jednym  z starszych i bogatszych w Florencji, lecz coraz częściej przysłanianym przez potęgę Medyceuszy. Jest to największym zmatwieniem jej ojca, który wogóle nie zwraca na nią uwagę. Matka zaś nienawidzi jej, najchętniej wyrzekłaby się córki, tymczasem stara się ograniczyć swój kontakt z nią. Żyjąca w cieniu swej przepięknej i zarozumiałej siostry, żyje marzeniami i ogrodem, który dzięki niej rozkwita.

Miłość, cierpienie, tęsknota i chęć bycia dobrym człowiekiem mimo, iż dobra wcale się nie doświadczyło.
Książka ta naprawdę mną zawładnęła i nie mogłam przestać o niej myśleć do tego stopnia, że przeczytałam ją w jeden dzień. Nie jest to może najbardziej ambitna historia o miłości, ale ma w sobie "coś" co sprawia, że nie potrafiłam się doczepić żadnego szczegółu...

Flora i Nona od początku zdobyły moją sympatię. Młoda dziewczyna i jej babcia, obydwie marzące o odmianie swojego losu. Seniorka niegdyś najważniejsza osoba w rodzie, zmuszona do podjęcia drastycznego wyboru, który gwałtownie zmienił jej życie. Silna kobieta, będąca w stanie zrobić wszystko dla osób, które kocha. Flora jest samotnym dzieckiem, niechcianym prze swych rodziców o ogromnym sercu, które potrafi dokonywać rzeczy wielkich. Nie traci nadziei w przyszłość i kiedy trzeba potrafi przciwstawić się innym.

Fabuła osadzona w przepięknej florencji, w jednej z moich ulubionych epok w histori. Zgrabnie napisana historia o młodzieńczej miłości, ale również o ludzkiej naturze, wyborach, które odgrywają w naszym życiu wielką rolę.

Książkę ocenieam 4/5 i szczerze polecam !

niedziela, 11 października 2015

Co nieco o moich planach i przegląd filmowy.


Na początku chciałam przeprosić, iż we wrześniu trochę zaniedbałam blog. Wiem, że przy okazji ostatniej recenzji już to mówiłam, ale wrzesień był dla mnie miesiącem pełnym zmian, wszystko musiałam jakoś zaplanować a brak czasu na wszystko był normą. Mam nadzieję, że najgorszy czas już minął i mogę spokojnie zabrać się za swoje pasje i poświęcić im tyle serca ile potrafię.

Przede wszystkim czytanie, które jest główną osią mojego życia, które sprawia, że świat ciekawi mnie niezmiernie wręcz z każdym kolejnym rokiem coraz bardziej, gdyż coraz więcej możliwości poznania go, spróbowania nowych rzeczy, nauczenia nowych umiejętności jest na wyciągnięcie ręki. Obecnie czytam dwie lektury, które do łatwych nie należą, choć sprawiają mnie niewysłowioną przyjemność czytelniczą.
Jest to dramat "Romeo i Julia" oraz "Wszystko co lśni" liczące sobie powyżej 500 stron....

Języki obce, które ostatnio ograniczały się do szkoły, chociaż na rozszerzonym angielskim nacisk na nie jest naprawdę odczuwalny. W dodatku postanowiłam ambicjionalnie wystartować w olimpiadzie z angielskiego chociaż po przeczytaniu wymagań wiem, że nawet jeśli nie uda mi się za pierwszym podejściem to i tak zrobię duży kawał dobrej roboty, gdyż obejmują dosłownie wszystko z czym się do tej pory zetknęłam z gramatyki i jeszcze więcej. Doszły mi też dwa nowe : niemiecki i włoski. Na razie uczę się podstaw i już planuję na najbliższy czas poświęcić im maksymim mojej siły i czasu, gdyż po prostu uwielbiam je !

Jedyną rzeczą, która w ostatnim miesiącu i w końcówce wakacji dobrze mi poszła to filmy. Obejrzyłam ich trochę, niektóre prawdziwe perełki, o których nie napisać byłoby prawdziwym grzechem !


Film, który obejrzeć powinien każdy, kto marzy o wspinaczce, podróżach. Ja sama góry kocham i już planuję, które zdobędę ( przy szczęściu i dobrym losie), kiedy tylko dorosnę. Jest to produkcja, która wstrząsa, losy bohaterów łapią nas za serce a przemyślenia po nim są tak różne jak różni potrafią być ludzie.



Kolejny jest opowieścią o człowieku, który zmuszony był do podejmowania ciężkich decyzji i to w tajemnicy przed wszystkimi. O strachu i napięciu, które nieustannie mu towarzyszyło. Dobry film, który nie należy jednak do łatwych bądź łatwych.



Musical, który większość czytelników obejrzało bądź kojarzy. Świetne piosenki, ciekawa historia  i ruch hipisowski na głównym miejscu. Cóż więcej chcieć?



Przepiękny film o sile marzeń i poświęceniu. Losy głównego bohatera niezwykle motywujące i pozwalające nam wierzyć w sukces i swoje pasje.



Z bajek podobno się nie wyrasta i czasami każdy ma ochotę na jakiąś piękną opowieść o miłości, poświęceniu. W dodatku przepiękna animacja i piosenki, które łatwo zapadają w pamięć.



Dość ciekawa produkcja, tak różna od innych filmów, które zdarzyło mi się obejrzeć. Trafiłam na nią przy okazji czytania książek o szczęściu, filozofi. Jednak odczucia po niej są dość mieszane, najlepiej ocenić samemu.


Wstrząsający, zapadający na długo w pamięć film, jedna z lepszych polskich produkcji ostatnich lat. Chyba każdy o nim słyszał, o histori chłopca, którego życie mogło z boku wydawać się tak idealne, miał wszystko co chciał, lecz z bliska widzimy prawdziwy dramat, cierpimy wraz z nim a po obejrzeniu go długo jeszcze mamy go przed oczami.


Też polski, lecz tym razem pełen nadziei, wiary w przyszłość. Szczerze polecam tym bardziej, że oparty na prawdziwej histori.

piątek, 18 września 2015

"Julia"


Pierwsze miesiące września pełne są zamieszania, zmiany w planie lekcji, zajęcia dodatkowe.
Dodaj do tego nową szkołę, przedmioty i dziewczynę, która chciałaby wszystko robić na raz.
W rezultacie ostatnio cierpię na straszny brak czasu i od ostatniej recenzji trochę już minęło....

Książki Beaty Andrzejczuk znam już od paru lat. Serię "Pamiętnik nastolatki" wspominam bardzo miło, wiedziałam ,więc że sięgnę po kolejne książki autorki opisujące w sposób lekki, ale na dobrym poziomie, życie nastolatków. Akcja dziejąca się w Polsce oraz pojawienia się w fabule serwisów społecznościowych tworzą nowoczesną, ciekawą książkę młodzieżową.

Julka jest uczennicą klasy 1 w gimnazjumm. Zwraca na siebie uwagę Filipa, koszykarza, do którego wzdycha pół szkoły. Zaczynają się spotykać i szybko stają się parą. Wydaje się, że Julka powinna być szczęśliwa, ale często boli ją głowa, nie chce wychodzić z domu. Jej chłopak wymyśla jej, że chce go trzymać tylko przy sobie i odciąć od przyjaciół, mama zaś jest wściekła o gorsze oceny i nie chęć dziewczyny do szkoły. Okazuje się jednka, że nie sa to tylko wymysły i humory nastolatki zaś o wiele bardziej poważna sprawa.

Zanim zaczęłam czytać tą książkę, byłam niezwykle ciekawa czy autorce uda mnie się po raz kolejny oczarować, sprawić, że problemy bohaterki przejmą mnie tak mocno jakby dotyczyły mnie osobiście.
Postać Julki, choć zdążyliśmy ją wcześniej poznać po raz pierwszy jest narratorką. Przyzwyczajiłam się do Natalki, ale moim zdaniem autorka dobrze zrobiła, że skończyła z jej serią pamiętników. Dzięki temu poczuliśmy nową falę pomysłów, ale też na znowo aczęliśmy drogę ku dojrzałości ( Natka bowiem jest już mężatką i studentką) wraz Julką.

Muszę stwierdzić, że jest to jeden z lepszych tomów "Pamiątnika nastolatki". Zapoznanie się z nową narratorką, poznawanie jej przyjaciół, życia a w dodatku znów fabuła jest szybka, ciekawa, chwytająca za serce. Jest tu oczywiście miłość, ale nie występuje jako główny wątek, co jest dość miłą odmianą po poprzednich tomach.

Książkę oceniam 3.5/4 i polecam wszystkim, którzy uwielbiają powieści młodzieżowe, ale i tym co twierdzą, że są na płytkim poziomie, by dowiedli się, że są w błędzie.

niedziela, 6 września 2015

"Moje życie polarnika"



Lubię czytać biografie ludzi pełnych pasji, niezłomnie dążących do realizacji swoich marzeń.
Marek Kamiński to pierwsza osoba, której udało się zdobyć obydwa bieguny w ciągu roku. Jego wyczyn  z Jasiem Nelą również jest znany większości osób. Dużo o nim słyszałam, ale dotychczas nie zagłębiałam się w jego biografię głębiej, dokładniej. W czasie lektury dowiedziałam się o wielu innych jego wyprawach nie koniecznie w zimne rejony, lecz przykładowo przepłynięcie Wisły zimą.

Od najmłodszych lat był ciekawy świata. Pisywał do zagranicznych gazet z prośbą o podanie adresów rówieśników w celu korespondencji. Marzyciel, ale i chętny uczestnik licznych konkursów. Od początku widać było, że nie potrafi usiedzieć w miejscu i ma tysiąc pomysłów na minutę. Z wiekiem marzenia stawały się rzeczywistością, ale opłacone bywały licznymi komplikacjami, walką do utraty tchu. Nie zawsze wszystko szło po jego myśli, często musiał mierzyć się z przeszkodami wydającymi się być nie do pokonania np. rejs jeszcze jako uczeń z bloku wschodniego.

O podróżach mogłabym czytać godzinami zaś biografie znanych podróżników, zdobywców są dla mnie niebywałą inspiracją. Udawadniają mi, że wystarczy marzyć i robić WSZYSTKO w tym celu, by sięgnąć do gwiazd. Marek Kamiński jest dla mnie tym bardziej szczególny, gdyż większość jego wypraw wydawała się być niemożliwa do spełnienia lub wręcz wystawiająca los na próbę. Nie jest jednak przykładem ryzykanta, kładącego swoje życie na szalę, wspomnę choćby przerwany plan przejścia Antarktydy.

Książka jest autobiografią, więc bardziej oparta jest na wspomnieniach, przemyśleniach niż na chronologi jego życia. Główne miejsce zajmują w niej bieguny i ich zdobywanie. Nie jest to tylko opis przygotowań i zdobycia, ale również przemyślenia, dokładne i piękne opisy uczuć jakie tam przytrafiają się ludzią.
Czytając tą książkę naprawdę czułam się jakbym tam była.

Lektura książki była bardzo ciekawa , momentami najczęściej pod sam koniec rozdziałów autor trochę zaczynał przynudzać, ale podsumowując oceniam ksiązkę 3.5/5.

czwartek, 3 września 2015

"Pamiętnik nastolatki 7"



Serie książkowe są moim zdaniem bardzo zróżnicowanym zjawiskiem. Więcej niż 3, to już musi autor moim zdaniem mieć  pomysł  dobry  na tyle, by nie wydawał mi się on ciągnięty na siłę. Są jednak takie, które zajmują w moim sercu uprzywilejowane miejsce. Myślę o nich z uśmiechem i sięgam z sentymentem.
Napewno "Pamiętnik nastolatki" jest taką książką.

Natka musiała podjąć poważną decyzje. Wybaczyć Maksymowi? Czy jeszcze mu kiedy kiedylwiek zaufa?
Daje mu jednak drugą szansę, choć to nie koniec ich wspólnej walki o miłość. Życie nie lubi monotoni i nie raz jest nieprzyprzewidywalne. Poznajemy też Julkę kuzynkę Natki, która zmaga się sama z poważnym problem, której nikt w dodatku nie wierzy.

Książkę tę czyta się moim zdaniem trochę innaczej niż inne. Znam styl pisania autorki, bohaterów, ich najbliższe otoczenie. Fabuła w tym tomie jest spokojna, nagłych zwrotów akcji nie ma ( nie myślcie sobie jednak, że nic się nie dzieje) . Mimo to czytało mi się bardzo przyjemnie.

Po tę lekturę sięgną z pewnością Ci, którzy czytali wcześniejsze tomy. Jeśli miałabym porównywać, to byłby to trudny wybór. Książka ta nie zaskakuje jak tamte, nie ma w niej aż tak wielkich emocji, ale można naprawdę przy niej miło spędzić czas. Dobra na miły dzień, ale i na ten pochmurny.

Jeśli ktoś szuka jakieś ambitnej, rzucającej na kolana fabułu, zwrotów akcji przyprawiających o zawał czy też silnych doznań np. płaczu, nie znajdzie tu. Jeśli poszukuje jednak miłej, młodzieżowej powieści o miłości ( takiej poważnej ), to właśnie dla was jest idealna.

Oceniam ją 3.5/5 i polecam wszystkim fanom "Pamiętnika Nastolatki".

niedziela, 30 sierpnia 2015

"Chłopcy"


Powodów, dla których ludzie czytają książki jest wiele. Ja często, by przy nich sobie odpocząć, zapomnieć o całym świecie. Są też takie wymagające, często przy tym bardzo ambitne, ale lubię czasami siąść z lekką, przyjemną lekturą i zapomnieć przez chwilę o całym świecie.

Zagubieni chłopcy tp dość dziwny ( mało powiedziane) gang motocyklowy. Dawniej przyjaciele Piotrusia Pana, teraz mężczęźni w skórzanych kurtkach, budzący nie raz swym zachowaniem to strach u poblisk osób bądź też śmiech politowania.... Zdaje się bowiem, że wraz z wiekiem tylko zmężnienieli, ale napewno nie wydorośleli. Dowodzi im Dzwoneczek, pewna siebie kobieta całkiem nie przypominająca dawnej siebie.
Mają wielkie szczęście do kłopotów, większych bądź mniejszych, które czytając nie da się zachować powagi.

O książce tej słyszałam wiele recenzji, przeważały zwłaszcza ta negatywne. Postanowiłam sprawdzić to, na "własnej skórze". Przyznam, że jest to dość orginalna lektura, która nie każdemu przypadnie do gustu. Mnie akurat brakowało lektury, na której moglabym się porządnie uśmiać a  u "Chłopców" dostałam tp z nawiązką.

Pozycja ta przypadła mi do gustu. Czyta się ją łatwo i przyjemnie. W sam raz, kiedy mamy urwanie głowy i potrzebujemy szybko się zrelaksować. Książka zbudza jednak mieszane odczucia z powodu języka w jakim jest pisana, bowiem nie jest to zbyt "poprawna" polszyzna i nie jeden raz mamy do czynienia z całą "litanią" niecenzurowanego słownictwa.

Głównych bohaterów trudno jest nie polubić. Dużych dzieciaków, którzy sercem zostali w Nibylandi.
Każdy jest inny, specyficzny. Kędzior, milczek, Kruszyna, Stalówka, Bliźniacy. Autor każdemu nadał inne cechy, charakter. Nie zawsze są zgodni, ale to jest najciekawsze. Ich kłotnie, wygłupy i nie zawsze miłe kawały.

Autor napisał lekką lekturę, tworząc przy okazji całkiem nie źle przemyślany świat. Druga Nibylandia, tajemniczy skrót, magiczny proszek. Ciekawy pomysł i do tego zręcznie poprowadzony. Nie mamy wszystkiego na "gotowe", ale powolutku, przy okazji dowiadujemy się coraz więcej o bohaterach, ich świecie i przeszłości, którą starają się zapomnieć.

Lekturę tę oceniam 4/5 i szczerze polecam, bo miło można  spędzić przy niej czas.

środa, 26 sierpnia 2015

"Stowarzyszenie wędrujących dżinsów"



Książki to mój mały, prywatny świat, w którym uwielbiem przebywać i wędrować. Czasami mam ochotę na ambitne,wymagające, kiedy indziej na podróżnicze, biograficzne lub historyczne. Bywa też tak, że chcę jakąś miłą, przyjemną lekturę, by odpocząć przy niej.  Natrafiłam raz na pochlebną recenzję "Stowarzyszenia wędrujących dżinsów" postanowiłam, więc wyrobić o niej własne zdanie,  które jest dość odmienne.

Cztery przyjaciółki mają spędzić oddzielnie lato. Każda wiąże z nim inne nadzieje. Carmen ma je spędzić z tatą, z którym od rozwodu rodziców, chce spędzać jak najwięcej czasu. Lena jedzie do dziadków w Grecj.
Bridget jest na obozie sportowym a Tibby zostaje w mieście, ale podejmuje się wakacyjnej pracy.
Carmen przypadkowo kupuje dżinsy, które okazują się pasować na każdą koleżankę. Obiecują, że w czasie tych tygodni będę się wspierać i byćw kontakcie a potwierdzeniem tego będą wędrujące dźinsy.

Spodziewałam się miłej i lekkiej lektury, ale aż tak płytkiej się nie spodziewałam. Czytając ją po prostu się nudziłam a bohaterki z wyjątkiem Tibby wydawały mi się tak mało charakterystyczne,orginalne czy choćby dające się lubić. Nie wyróżniają się niczym od postaci z innnych młodzieżówek, "typowe"  nastolatki, co sprawia lekturę monotonną.

Warsztat autorki też mnie nie zadowala. Niektóre losy bohatrek, gdyby innaczej je trochę ująć, może bardziej emocjonalnie pokazać, dałyby się przeżyć, ale sposób ich opowiadania i brak jakiejkolwiek głębi, przesłania, najbardziej mnie męczył. Moim zdaniem lektury dla młodzieży też powinny być dopracowane, mieć coś w sobie,wyróżniać się a nie tonąć w morzu takich samych, całkowicie pozbytych ambicji pozycji.

Rozczarowałam się tą lekturą i żałuję minut jej poświęconych. Oceniam ją dość surowo 1/5 i zdecydowanie nie polecam. Szkoda na nią czasu a jest wiele lektur młodzieżowych,, które są od niej o niebo lepsze.

piątek, 21 sierpnia 2015

"Rycerz siedmiu królestw"



Czasami potrzebuję pewnej, ciekawej lektury sprawdzonego autora. George R.R Martin jest jednym z moich ulubieńców, którego jestem zagorzałą fanką a z tęsknoty za kolejnymi tomami "Gry o tron" postanowiłam sięgnąć po inne jego dzieło w podobnym klimacie.

Życie Dunka nie jest jak z bajki. Po śmierci swego opiekuna i największego autorytetu przybiera imię Duncana Śmiałego i wyrusza przed siebie. Obiera drogę na turniej na łąkach Ahsford, gdzie pragnie zdobyć sławę i szczęście. Jego temperament i brak przemyślanych decyzji komplikuje wszystko. W towarzystwie Jajo swojego giermka pakuje się w większe i mniejsze tarapaty, z których stara się postępując po rycersku wyjść cało.

Książkę czyta się dobrze i ciekawie spędziłam przy niej czas. Początek był jednak nudny i dość chaotyczny. Od wielu nazwisk, miejscowości i herbów zaczęło się mieszać tym bardziej, że większości wogóle nie kojarzyłam z kultowej seri autora. Na szczęście  szybko się odnalazłam  i lektura zaczęła sprawiać mi przyjemność.

Największą zaletą dla mnie był główny bochater Dunk. Niezwykle honorowy i trzymający się zasad. Będący jednak przy tym mało bystry i często najpierw coś czyniący a dopiero później myślący. Przysporzy mu to wiele różnych przygód. Jego kompan Jajo też dodawał lekturze charakteru. Sprytny, często zabawny, niezwykle dumny wręcz na tym punkcie przewrażliwiony chłopak. Razem tworzą ciekawą i szybko zjednującą naszą sympatię parę. Poza nimi mamy też cały kalejdoskop równie interesujących postaci jak lord Bloodraven, ser John Skrzypek czy lady Rohanne.

Lekturę tę czyta się miło i przyjemnie choć nie umywa się do "Gry o tron", ale będzie z pewnością gratką dla głodnych twórczości Martina fanów. Z początku siedziałam przy niej trochę na  siłę później dopiero wciągła mnie w świat Westeros. Po niej nie mogę się już doczekać kolejnych tomów mojej ukochanej seri, ale i kontynuacja losów Dunka byłaby z pewnością ciekawa.

Książkę oceniam 2.5 /5, bo choć była miłą lekturą to nie zachwyciła mnie.

wtorek, 18 sierpnia 2015

Wspomnienia z Bieszczad


Czas nieubłagalnie płynie. Dopiero co było zakończenie roku, a tu już ostatnie tygodnie wakacji a za mną trzeci obóz harcerski. Było fajnie, nie zawiodłam się i  nie mogę doczekać się następnego ! Płynęłam kajakiem, łódką oraz spełniłam swoje marzenie, powędrowałam w Bieszczadach. Są po protu cudne a widok połonin....... Rozumiem już czemu jest tak wiele piosenek o nich. Jechałam też kolejką wąskotorową i zdobyłam Tarnicę. Kolejny szczyt zaliczony z moich planów. W dodatku udało mi się kupić plakietkę z Parku Narodowego a od pewnego czasu postanowiłam je zbierać. Harcerstwo to cudowna rzecz, którą wszystkim polecam a Bieszczady na długo zostaną w mojej pamięci.

piątek, 31 lipca 2015

Obóz harcerski.


Znowu jadę na obóz :-) Mam nadzieję, że będzie równie fajnie jak na poprzednich. Dodatkowo na pięć dni jedziemy w Bieszczady, w których dotychczas nie byłam a bardzo marzę, by je zobaczyć. Ciekawa jestem czy oczarują mnie lub też zawiodą. Myśląc o nich mam w pamięci "Nakarmić wilki", która właśnie w nich jest osadzano. Urokiem harcerskich wyjazdów jest też brak prądu, internetu. Dlatego w dniach 1-17 sierpnia nie dam rady pisać recenzji, ale zaraz po powrocie obiecuje napisać recenzje.

wtorek, 28 lipca 2015

"Wyznania gejszy"



Są kraje, które bardzo lubię. Japonia szczególnie do nich należy. Miejsce, w którym tradycja oraz nowoczesność szczególnie się przeplatają. Z jednej strony metra, zabiegany świat, różne orginalne pomysły, z drugiej zaś zen, samuraje i właśnie gejsze. O ich życiu chodzi wiele legend w ich gąszu trudno jest odróżnić prawdę od pogłosek. Dlatego na tę książkę długo już "polowałam" a kiedy znalazła się okazja, by ją przeczytać, musiałam z niej skorzystać.

Sayuri urodziła się w małej wiosce, w której życie obracało się wokół rybołóstwa. Jej mama była ciężko chora, tata w podeszłym wieku a w domu duża bieda, dlatego pewnego dnia wraz z siostrą zostają wysłane do Kioto. 
Nie wiedzą gdzie jadą ani po co, w dodatku zostają rozdzielone. Chiyo ( tak ma wtedy na imię) zamieszkuje w Gion, dzielnicy gejsz. Zostanie nią nie jest jednak łatwe, co dziewczyna odczuwa na własnej skórze.
Wraz z nowo poznaną przyjaciółką Dynią stara się spełnić swoje marzenie mimo, że droga przed nią jest  najeżona jest cierniami.

Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Z początku miałam tylko problem z popamiętaniem wszystkich japońskich nazw, ale z czasem przychodziło mi to wręcz naturalnie. Uwielbiam biografie, pamiętniki, wspomnienia ,dlatego też czytało mi się bardzo miło. Życie bohaterki niezwykle mnie zaciekawiło, bo pisane na podstawie życiorysu autentycznej gejszy. Autor opowiada bardzo ciekawie, poetycko, niezwykle wzracając uwagę na szczegóły co sprawia, że mamy możliwość poznania zamkniętego świata mieszkanek Gion.

Sayuri szybko polubiłam. Miła, zachartowana licznymi przeciwnościami losu, posiadająca niezłomną siłę do spełniania marzeń zwłaszcza tych tak odległych. Kiedy przychodzi do Nitta okiya szybko zostaje brutalnie wprowadzona w świat rywalizacji, zawiści, ale i piękna oraz sztuki. Od niej zależeć będzie czy starczy jej uporu, cierpliwości a szczęście dopisze. Za przeciwniczkę ma bowiem główną gejszę w domu (okiya) Hatsumomo, która z wielką pasją chce jej zaszkodzić.

Pięknie opisany świat gejsz z chyba wszelkimi detalami, ciekawa główna bohaterka, wojna w tle i dodatkowo miłość. Nie jest to romansidło, żeby była to główna oś fabuły, lecz uczucie Sayuri do Prezesa przeplata się przez całą lekturę dodając książce kolejne zalety.

Lekturę oceniam 5/5 i szczerze polecam zwłaszcza miłośnikom Japonii.

sobota, 25 lipca 2015

Góry Świętokrzyskie.


Wczoraj wróciłam z wyjazdu w Góry Świętokrzyskie. Był to mile spędzony czas, do któego z pewnością będę powracać myślami. Przed samym wyjazdem nawet nie zdawałam sobie sprawy jak wiele pięknych miejsc można tam zobaczyć. Mało się o nich mówi a moim zdaniem warto je znać i kiedyś się tam udać.

Na początku odwiedziłam zamek w Chęcinach. Ładnie zachowane ruiny.  Najbardziej podobał mi się widok z wież.


Następnego dnia udałam się na Łysicę najwyższy szczyt Gór Świętokrzyskich. Idąc szlakim można zobaczyć słynne gołoborza. Póżniej poszłam na Święty Krzyż gdzie poza samym sanktuariem warto zobaczyć : grób Jaremiego Wiśniowieckiego, muzeum misyjne, muzeum Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Szłam od strony Huty Szklanej, gdzie przy okazji odwiedziłam Osadę Średniowieczną, gdzie dowiedziałam się nowych rzeczy mile spędzając czas.


Zwiedziłam też przepiękny zamek w Krzyżtoporze. Odwiedzając go każdy pewnie zastanawia się jak wielki musiał budzić zachyt w czasach swojej światłości, bo już jego ruiny są godne podziwu. Jest to jeden z piękniejszych zamków jakie widziałam. 


W pałacu w Kurozwękach można spędzić cały dzień ! Ładnie zachowany budynek, "safari", zwiedzanie rozległych lochów. Poza tym plac zabaw dla młodszych podróżników, labirytny o różnmych stopniu trudności, możliwość jazdy konnej.


Szydłów może pochwalić się dobrze zachowanymi murami .Możemy zwiedzić w nim też  jedną ze starszych synagog w Polsce, ruiny zamku, kościół Wszystkich Świętych.


Wracając zobaczyłam ruiny zamku w Budzentowie i muzeum Wsi Kieleckiej. Najpiękniejszy i największy skansen w jakim do tej pory byłam. Różne rodzaje chat i ich wystrojów w zależności kto w nich mieszkał.
Możliwość zwiedzenia wiatraka oraz dworu dla kontrastu z biedny chałupkami.


Góry Świętokrzyskie bardzo mi się spodobały i mam nadzieję, że jeszcze kiedyś je odwiedzę a wszystkim szczerze polecam wyjazd do nich.

czwartek, 16 lipca 2015

"Niewidzialna korona"


Wobec niektórych autorów mam duże zaufanie. Ich książki zawsze podbijają moje serce i na długo zapadają w pamięć. Elżbieta Cherezińska już od kilku lat do nich należy i ma specjalne przywileje. Jej poprzednia książka o rozbiciu dzielnicowym długo już po przeczytaniu ostatniej kartki powracała w moich myślach. Sięgając po drugi tom ciekawa byłam jakie będę miała odczucia względem niego.

Śmierć Przemysła II zmieniła wiele w kraju. Nadzieje o zjednoczeniu królestwa stają pod zapytaniem.
Henryk Głogowski  upomina się o tron, który według niego powinien mu przypaść. Brandenburczycy atakują zachodnie ziemie a Wacław II również spogląda w stronę Polski. Przed tymi zagrożeniami zostaje postawiony wybrany mimo różnych protestów, Władysław. Poza tym przyjrzymy się losom młodej Rikissy, które również będą pełne trudności i przeciwieństw losu. Walką o tron przygląda się arcybiskup Gnieźński Jakub Świnka, który stara się służyć królestwu modlitwą, radami i nie raz interwencjami wśród książąt i królów.

Nie zawiodłam się na mojej ulubionej autorce, wręcz przeciwnie ! Pierwszy tom bleknie w porównaniu z drugim. Każdy bohater wyraźnie opisany, nie szblonowy. Pełne żalu po ukochanym Jemioła i królowa Małgorzata. Sprytny o niewzruszonym sercu biskup Muskata i jego przeciwieństwo arcybiskup Jakub Świnka. To tylko kilka przykładów a wymieniać, by można naprawdę długo .Postacie różnią się  od siebie, mieją swoje plany, ambicje, żale i pragnienia zemsty. Przedstawione różne grupy ludzi jak matki Starej Krwi, bracia krzyżacy.

O tym, że autorka ma świetny styl opowiadania o dawnych czasach tak, że czytelnikowi wydaje się, że osobiście zna bohaterów a zdarzenia dotyczą jego. Księga  ta spewnością przypadnie do gustu wszystkim, którzy lubią lektury z wątkiem historycznym. Również tym, którzy mają ochotę na książkę z dobrą fabułą, w której szybko można zatracić poczucie czasu.

Wciągająca fabuła, ciekawi bohaterowie, ale i lekki, czasami poetycki, bardzo obrazowy styl pisania autorki.
Mimo, że przez całą lekturę mamy do czynienia z dużą dawką historii tym bardziej, że jak wspomniałam rozbicie dzielnicowe jest bardzo zagmatwanym i ciężkim tematem, to czyta się ją szybko i z  niezwykłą przyjemnością.  A tytuł ten z pewnością zaliczę do ulubionych.

Gorąco polecam i oceniam 5/5.

wtorek, 7 lipca 2015

"Wpływowe kobiety drugiej Rzeczypospolitej"



Kocham historię pod każdą postacią. Filmy o dawnych czasach, zapomniane piosenki, zdjęcia jak dawniej się ubierało a przede wszystkim książki ! Dwudziestolecie międzywojenne było pięknym okresem w naszej historii. Ojczyzna po wielu latach zaborów znów istnieje jako niezależne państwo. Polska kultura kwitła, powstawały piękne książki, wiersze. W sytuacjia kobiet też zaszły zmiany. Zaczęły odgrywać większą rolę w społeczeństwie a niektóre nie lękały się łamać niepisanych zasad i żyć po swojemu.

Autor nie skupia się na głównej dziedzinie choć najwięcej  jest pisarek. Jest też Jadwiga Beck, która choć głównie znana  jako żona Józefa Becka swoim niezwykłym uporem i pasją dopomogła ( jęśli nawet nie sprawiła), że jej mąż doszedł tak daleko. Orginalna i pełna nieszablonowych pomysłów Katarzyna Kobro, którą polityczne zawirowania późniejszych lat niejeden raz potraktowały brutalnie.

O historii można pisać ciekawie i pasjonująco, ale nie każdy to potrafi. Sławomira Kopera po tej lekturze mogę zaliczać do mistrzów tej sztuki. Widać, że pisze o tym co go szczerze interesuje a swą pasją stara się zarazić każdego swojego czytelnika. Czyta się jak powieść a nawet lepiej, bo to wszystko zdarzyło się naprawdę. Życie opisanych kobiet było trudne, często usiane przeciwnościami, ale i pięknymi chwilami, których wspomnienie musioło dodawać im siły.

Uwielbiam czytać biografie, zwłaszcza osób o silnym charekterze zahartowanym w licznych trudnych chwilach. O utalentowanych i żyjących na swój sposób.  W tej książce mam tego pod dostatkiem.
Każda bohaterka rozdziału jest na swój sposób godna podziwu. W przestrzeni publicznej zaczęły zachodzić zmiany, ale wciąż pełno było od stereotypów a życie według swoich zasad zawsze kosztuje i nie raz trzeba walczyć o swoje marzenia.

Czytając biografie tych kobiet nie da się nie czuć sympati do jednych a wobec drugich lekkiej irytacji.
Nie ma ludzi idealnych i każdy ma jakieś wady. Dlatego odczucia czytelników będą różne w stosunku do wyboru bohaterek, bo nie wszystkie da się polubić. Nie wszystkie się lubiły, niektóre wręcz nie kryły swoich uprzedzeń do danej osoby.

Książkę oceniam 4.5/5 i szczerze polecam !

sobota, 4 lipca 2015

"Za kogo ty się uważasz"



Po raz kolejny zdarzyło mi się, że dobra książka jakby sama mnie "znalazła". Miałam ją oddać do biblioteki, bo nie potrafiłam się do niej zabrać. Przypadkiem, bo zmuszona byłam niedawno długo czekać z braku czegoś innego do czytania zabrałam się za tą lekturę. Nie żałuje tego splotu wydarzeń i ciesze się, bo mile spędziłam czas.

Rose wciąż słyszy pytanie :  Za kogo ty się uważasz". Wykrzyczane przez zdenerwowaną macochę podczas kłótni, całe życie się za nią ciągnie, powracając w trudnych chwilach. Traktowana z rezerwą przez sceptycznego i pesymistcznego ojca wyrasta n nieśmiałą i zamyśloną dziewczynę. Wnikliwą obserwatorkę różnych zdarzeń w większości smutnych i brutalnych.  Marząc o lepszym życiu wyjeżdża na studia, gdzie przypadkowo poznaje Patrica, który szaleńczo się w niej zakochuje. Życie nie jest jednak proste a spokojna sielanka nie jest jej pisana.

Kiedy myślę o tej książce to mogłabym podzielić ją na dwie połowy. Pięć pierwszych i pięć kolejnych rozdziałów. Część pierwsza zdecydowanie lepsza, która wciągła mnie i naprawdę jej czytanie, było samą przyjemnością. Druga zaś słabsza niczym cień przy poprzedniczce.  Przy jej lekturze zaczynałam czuć zniechęcenie i bardziej na siłę zmuszałam się do czytania.

Warto przeczytać tą książkę choćby  przez wzgląd na "pierwszą" połowę, ale i dla głównej bohaterki Rose.
Zadziornej, szalenie pragnącej miłości, nie raz budzącej dezaprobatę u innych. Już od dzieciństwa poszukująca siebie, własnej kobiecości. Wnikliwie przyglądająca się zachowaniu innych szukając inspiracji, wskazówki co do samej siebie. Bohater jest jednym z ważniejszych ( jeśli nie najważniejszych) czynników wpływających na ocenę książki, więc choćby dla tego opłaca się poświęcić czas tej lekturze.

Autorka ma miły i przyjemny styl pisania. Momentami nudny i zaczynający robić się delikatnie męczący, jednak potrafi w samą porę idealnie zaplonowanym zwrotem akcji przyjść z odsieczą, przez co czyta się przyjemnie. Nie jest to wymagająca lektura i można przy niej odpocząć, lecz momentami można się trochę ponudzić. Na leniwe popołudnie jest odpowiednią lekturą według mnie.

Oceniam książkę na 3.5/ 5.

niedziela, 28 czerwca 2015

"Nierządnica"



Nasze opinie w większości opierają się na porównywaniu. Kiedy mówimy, że coś jest najlepsze to już w myślach dokonaliśmy tego działania. Czytając też to się dzieje zwłaszcza, kiedy bierzemy do rąk kiążkę tego samego autora co wcześniejsza. Tak samo jest z "Nierządnicą", którą niedawno przeczytałam. Podczas lektury "Znachorki" byłam pod ogromnym wrażeniem fabuły i warsztatu pisarskiego. Aktualna książka choć dobra, to równając się z poprzedniczką.......

Wszyscy zazdrościli Marii. Piękna, mądra córka bogatego kupca z Konstancji i do tego miejąca poślubić wpływowego i ważnego mężczyznę. Podczas podpisywania dokumentu dzień przed ślubem w wyniku intrygi przyszłego męża zostaje niesłuszna oskarżona o niepochlebne prowadzenie, osądzona, ukarana i wpół żywa wypędzona z miasta. Nie ma już żadnej nadzieji, zawiodła się ludziach, których do niedawna mogła nazywać przyjaciółmi. Znajduje ją w takim stanie Hildrud prostytutka zmierzająca na jarmark. Postanawia zabrać ją z sobą i zaopiekować się nim dojdzie do zdrowia.

Nie byłam nie czytać tej książki przez pryzmat "Znachorki", która mówiąc wprost była dużo lepsza.
Ciekawsza fabuła, bohaterka, którą polubiłam i nagłe zwroty akcji. Tego wszystkiego nie mogę jednak powiedzieć o tej lekturze. Przede wszystkim największym minusem dla mnie była bohaterka.  Zarozumiała, skupiona tylko na zemście przez co była dla mnie nudna. Fabuła  byłaby ciekawsza, gdyby pojawiły się inne wątki a nie skierowana tylko na zemstę Mari.

Podczas czytania nudziłam się momentami, ale nie była to znowu aż tak zła książka. Nie polubiłam co prawda Mari, ale nie była to męcząca lektura. O wiele ciekawsze dla mnie były przyjaciółki bohaterki zwłasza Hildrud  i Fita. Nie wybrały one takiego życia, zostały do niego zmuszone z tym, że jedna zaakceptowała je druga zaś wciąż się z nim mocowała, tracąc powoli siły. Ich losom bardziej współczułam i ciekawiły mnie przez co lektura była w miarę znośna.

Książkę oceniam 2/5 i nie polecam, bo jest wiele książek, którym lepiej poświęcić swoją uwagę.

piątek, 26 czerwca 2015

Plany na wakacje


Już zaczęły się wakacje. Po rozdaniu świadectw i chwilach prawdy, pełnych skrajnych emocji nadchodzi czas, by zacząć na poważnie myśleć o nadchodzących dwóch miesiącach. Każdy chciałby je jak najlepiej wspominać, ale nie zawsze tak się staje. Dlatego chciałabym podjąć kilka postanowień, żeby ten okres jak najlepiej wykorzystać. Poza wyjazdami, obozem i spotkaniami z koleżankami zawsze zostaje czas, który mogę właśnie na nie przeznaczyć. O wielu z tych rzeczy marzyłam lub próbowałam robić od dawna, ale brak czasu był największą przeszkodą. Oto one:

- obejrzyć jak najwięcej filmów, które zawsze odkładałam, kiedy będzie czas.
-  wziąść się na poważnie za naukę angielskiego i niemieckiego, bo długo tego niestety nie robiłam. Na swoje usprawiedliwienie powiem, że każdy kto chodził do szkoły, wie że ostatnie tygodnie są najbardziej stresujące i pełne emocji, by jak najlepiej wypadło świadectwo.
- biegać jak najczęściej i poćwiczyć kilka figur gimnastycznych.
- robić jak najwięcej zdjęć.
- czytać, czytać i jeszcze raz czytać!

Postaram się pod koniec lipca napisać pierwsze podsumowanie a w sierpniu ostateczny rachunek sumienia.  Przede wszystkim stawiam jednak na spontaniczność i na los, bo od tego są wakacje, żeby wyrwać się z rutyny ! A jak wy czytelnicy planujecie wakacje?

wtorek, 23 czerwca 2015

Praga



W dniach 19-21 czerwca byłam w Czechach dokładniej w Pradze. Był to dla mnie wyjątkowy czas, spędzony w przepięknym mieście,które szybko skradło mi serce. Ogromna starówka, w której poruszamy się wokół zabytkowych, pięknych obiektów. Zaskoczyła mnie wielka ilość turystów, w przeważającej ilości azjatyskich, gdyż myślałam, że Praga jest spokojną mało odwiedzaną stolicą. Idealnym dowodem  liczbę turystów  jest to, że Czeskiego słyszałam najmniej w całym gąszczu języków.


 Napoczątku wycieczki zobaczyłam sanktuarium Matki Boskiej Zwycięzskiej, gdzie znajduje się Praskie Dzieciątko Jezus. Jest to figurka Jezusa jako dziecko wielkości 46 cm. W mieszczącym się tam muzeum obejrzałam zbiór szat, w które ubierana jest figura w zależności od święta, okresu liturgicznego itp. Najbardziej zaciekawiła mnie ta  autorstwa Paula Coelha.


Następnie kolejką  pojechała moja wycieczka do ogrodów Petrin. Są one niezwykle zadbane i piękne. Najbardziej podobały mi się tam  róże.


Później po zameldowaniu pojechaliśmy na kolację regionalną, gdzie obejrzałam tradycyjne czeskie tańce i posłucham ładnych pieśni. Kolejnego dnia zwiedzaliśmy Hradczany, gdzie największe na mnie wrażenie zrobiły  kościoły : Katedra Św. Wita w stylu gotyckim i bazylika Św. Jerzego, w środku cudna w stylu romańskim. Obejrzałam też wartę honorową. Prześliśmy również Złotą Uliczką, gdzie widziałam domek, w którym pisał swoje dzieła Franz Kafka.





Następnie poszliśmy na Most Karola. Wielki, majestatyczny, zapierający dech w piersiach. Ciągle jestem pod jego wrażeniem. Życie na nim toczy się szybkie i bardzo ciekawe. Tłumy ludzi, stragany z pamiątkami. Najważniejszy jest jednak widok, ktory z niego się rozpościera.




Tego samego dnia poszliśmy na fontany Kriżikowe, gdzie odbył się spektakl pt. "Drakula". Mnie się bardzo podobało ! Trzeciego dnia pojechaliśmy na Josefov dzielnicę żydowską.


Późnij podeszliśmy pod zegar Orloj, na którym to co godzinę odbywa się scenka z figurkami. Trwa bardzo krótko i łatwo ją przegapić a jest bardzo ładna.


Potem spacerem do autokara i tak zakończyła się moja wizyta w Czechach. Jestem nią zachwycona i z pewnością postaram się odwiedzić Pragę jeszcze raz. Na pamiątkę przywiozłam bluzkę i obrazek, który niebawem powieszę w pokoju, by przypominał mi pięknie spędzony czas. Kupiłam tez kofolę czeską colę bardzo zachwalaną i często przywożoną prze turystów oraz  czekoladę studencką. Gorąco polecam Pragę wszystkim zwłaszcza tym, którzy cenią sobie zadbane, piękne zabytki.

czwartek, 18 czerwca 2015

"Trafny wybór"



Kiedy wiadomość o nowej książce J.K.Rowling pojawiła się w mediach wszyscy fani Harrego Pottera poczuli się nią niewzwykle poruszeni. Jedni z zaciekawieniami jej wyczekiwali  i z optynizmem do niej podchodzili. Inni czuli się rozczarowani, że niedotyczy ona dalszych losów ulubionego bohatera a wręcz wogóle nie jest jak wcześniejsze książki skierowana do młodych czytelników, lecz dorosłych. Ja nie opowiadałam się aż do przeczytania po żadnej stronie, ale zaciekawiona wzięłam się za czytanie.

Wieść o śmierci Barrego Fairbrothera wstrząsła mieszkańcami Pagford. Był on znaną, szanowaną postacią w miasteczku, w dodatku zasiadającą w radzie. Wszyscy są poruszeni i zasmuceni, ale nim jeszcze łzy wyschły zaczęły się spory i kłótnie związane z wolnym miejscem, tymczasowym wakatem. Dodatkową iskrą do ognia jest sprawa Fields, ubogiej dzielnicy noszącej zasłużoną złą sławę. Rada podzielona jest na dwie grupy ; pragnących, by została ona odłączona od Pagfordu w rezultacie czego zaprzestanoby inwestować tam pieniądze i utrzymywać ośrodek walki z uzależniami  oraz ich przeciwnników, którzy chcą, by zostało on przy mieście. Sprzeczki, intrygi rozwijają się z każdym dniem rosnąc w siłę.

Lektura ta bardzo mi się podobała ! Jako dziecko zaczytywałam się w książkach o losach Harrego "Trafny wybór" całkiem odbiega od wizji warsztatu pisarskiego autorki, którą wytworzyłam jako dziecko. Nowa książka jest całkowicie i aż do bólu realna. Ludzkość jest opisana ze swej gorszej, może prawdziwej strony ?
Każdy oszukuje, ma coś na sumieniu, rani innych. Różne intrygi i sytuacje jeszcze bardziej je uwidaczniej, choć czy naprawdę tak musi być ? Czy wszyscy są tacy źli i czy nie ma już dobroci a nikt nie jest w stanie sprzeciwstawić się złu ?

Uwidocznie są tu też kontrasty między zamożnymi, ustatkowanymi, ściśle trzymającymi się wyszukanych reguł, Pagfordczykami  a biednymi i już od dzieciństwa skazanymi na złą dolę mieszkańcami Fields. Główną ich "reprezentantką" jest Krystal Weedon, jedna z ważniejszych bohaterów. Barry był jedyną osobą, której ufała  i do której mogła udać się po pomoc. Po jego śmierci musi sobie radzić całkowicie samotnie, ale bez walki nie odpuszcza nigdy.

Książkę czytało się bardzo przyjemnie i szybko wciągła mnie w swój świat. Sam tylko początekemzanim jeszcze poznałam wszystkich bohaterów i ich spamiętałam, był trudny i męczący, ale w nagrodę dostajemy tak dobrą lekturę i całą gamę emocji, że nie da się tego opisać.

Książkę oceniam 5/5 i gorąco polecam.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

"Żniwo gniewu"



O II wojnie światowej napisano wiele książek. Nie sposób jest je wszystkie wymienić. Dlatego za każdym razem, gdy biorę się do czytania następnej, zastanawiam się czy będzie w niej coś, co sprawi, że zapamiętam ją na długo a nie zginie w dżungli książek o tej samej tematyce. Tak samo zamyślałam się przed lekturą "Żniwa gniewu", ale po skończonym czytaniu mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest to książka, którą należy przeczytać, nie ważne ile pozycji o II wojnie już się poznałało. Z pewnością urzecze was historia dwóch sióstr Kaszmiry i Maruszki.

Magdalena jest pielęgniarką w Stanach Zjednoczonych. Prowadzi ustatkowane życie matki i żony. Śmierć mamy jest dla niej potwornym ciosem. Pakuje się i jedzie do Francji, gdzie po pogrzebie z kuzynemi kuzynką udają się do adwokata zmarłej kobiety. Pod koniec odczytywania testamentu Magda zostaje poinformowana, że mama przepisała jej tajemnicze pudło oraz list.Zawarte w nich są losy sióstr, ale i wielka tajemnica, której nikt się nie spodziewał.

Czytając tą książkę zżyłam się z bohaterkami. Zaradną, upartą i odważną Kaszmirą oraz troskliwą, łatworwierną Mariuszką. Pod koniec zaś lektury czułam autentyczny żal, że muszę się z nimi rozstać.
Zawsze oceniając powieść najpierw biorę pod uwagę czy losy postaci mnie ciekawiły, trzymały w napięciu.
"Żniwo gniewu" z całą pewnością spełnia ten wymóg. Poza głównymi bohaterkami mamy pozatym  całą gamę innych postaci. O różnych historiach, narodowościach, pragnieniach.

Uwielbiam kiedy czytając książkę nie jestem w stanie się od niej oderwać i za wszelką cenę pragnę choć chwilę dłużej spędzić na jej lekturze. Przy tej pozycji tak miałam. Nie potrafiłam oderwać się od losów Kaszmiry i Maruszki. W tej powieści jest jak dla mnie wszystko. Miłość, cierpienie, poświęcenie, historia naszej Ojczyzny. Podczas czytania w dodatku ogarnęła mnie wielka nostalgia za Kresami tak szczegółowo opisanymi. Ich widokami, zapachami, smakami regionalnych potraw.

Idealnym zabiegiem pisarskim było połączęnie przeszłości i teraźniejszości. Odkrywanie własnej przeszłości przez Magdalenę przyjemnie mnie się czytało. Jedynym minusem tej książki może być tylko jedno - że za szybko się ją czyta a pod koniec płacze się za bohaterami, z którymi tak się zżyło podczas lektury.

Książkę oceniam 5/5 i gorąco polecam.

sobota, 6 czerwca 2015

"Między aktami"



Czasami czytam książki, które mają swój urok, niepowtarzalny czar, ale mimo to czyta mi się je trudno i powolnie. Nie narzekam jednak na tempo czytania, bo każde słowo tam wydaje się być idealnie zaplanowane. Nakłania do refleksji, choć drugi raz, bym już jej nie czytała. Do tej kategori lektur mogę dołączyć "Między aktami", choć mam do niej liczne zastrzeżenia.

Cała ksiażka opowiada o jednym dniu w angielskiej wsi, w większośći  o jej  zamożnych  mieszkańcach , którzy gromadzą się na amatorskim, choć niezwykle ambitnym przedstawieniu na świeżym powietrzu.
Przygotowywania, przemyślenia w trakcie i późniejsze refleksje bohaterów przeplatają się z fragmentami wystawianej sztuki. Akcja głównie dzieje się między tytułowymi aktami.

Mam dość mieszane uczucia względem tej ksiażki. Z jednej strony o tym ciepłym, powolnym dniu czytało mi się przyjemnie zwłaszcza, że na dworze robi się cieplej. Jednak nie rozumiem całego zachwytu nad tą pozycją. Ogólnie mówiąc jest bardzo nudna i nużąca. Niektóre fragmenty przyznaje godne są uwagi, ale w porównaniu do objętośći tej książki....

Największym dla mnie minusem tej książki, były fragmenty sztuki, którą ogądali bohaterowie. Mnie samej tylko jeden jej fragment się podobał, resztę z niecierpliwością przeczekałam. Nie rozumiem po co autorka je zamieściła, zaś zachwytu nad nimi całkowicie nie pojmuje.

Słyszałam o tej książce pełne zachwytu recenzje i spodziewałam się ciekawej powieśći. Zmiast niej dostałam poplątaną fabułę, w której prawie nie da się zauważyć jakiejkolwiek fabuły, zaś końcówka całkowicie mnie rozczarowałam....

Lekturę oceniam 2/5 i nie polecam, bo sama tylko męczyłam się i nudziłam w trakcie tej lektury.

czwartek, 4 czerwca 2015

"Metro 2033"



Każdy ma jakieś nawyki, których się trzyma. W czytelniczym życiu też tak jest. Moimi są na przykład dłuższe piątkowe czytania oraz wybieranie najczęściej książek historycznych i  obyczajowych. Lubię sobie urozmaicać podróże w literaturze w tym celu sięgając po lektury z innych kategori. O "Metrze" od dawna już wiele słyszałam, postanowiłam toteż sprawdzić jego fenomen na sobie.

 III wojna światowa, atomowa doszczętnie zniszczyła ziemię. Rośliny, zwierzęta, lasy, jeziora. Wszystko to już historia, legendy opowiadane przy ognisku. Ludzkość, okropnie zdziesiątkowana, przeżyła jednak.
Żyje jednak w mrocznych tunelach metra, zmuszona walczyć z kurczącymi się zasobami oraz przeróżnymi mutantami. Przyszłość zostaje jednak  znowu zachwiana. Czarni, popromienne stwory, atakują jedną z ostoi ludzi i wystawiają na próbę wszystkich mieszkańców metra. W ich rękach spoczywa los przyszzłych pokoleń. Artem, chłopiec atakowanej stacji, zostaje wybrany na wysłannika, od którego zależeć będzie wszystko.

Od jakiegoś czasu nie czytałam książki, która tak wciągła by mnie w swój świata. Wizja naszej planety po światowym konflikcie napawia strachem, ale i rozbudza ciekawość czytających. Mnie bardzo przypadła do gustu i niezwykle zaciekawiła. Artem główny bohater od razu przypadł mi do gusty. Na początku książki lekko niepewny chłopiec (młody mężczyzna) musi wypełnić misję, od której zależeć będą losy jego najbliższych, rodzinnej stacji, ale i całego metra !

Niektóre momenty podczas czytania łapały mnie za serce, rozkazując mi zatrzymać się i zadumać się nad ich przekazem. Inne zaś lekko przerażały tak, że po raz pierwszy od jak dawnych czasów bałam się czytać samotnie książkę. Najbardziej właśnie w lekturach cenię sobie, bmy czytając je czuła całą gamę uczuć.

Życie w metrze jest trudne, ale ludzie sami kładą sobie często kłody pod nogi. Mieszkańcy stacji tworzą niby- państewka, dzielą się jednoczą. Przypomina to niezwykle subiektywnie nasz świat, mimo że akja książki dzieje się na dużo mniejszym obszarze. Autor starając się jak najdokładniej ukazać ten świat, sprawia, że momentami czyta się mozolnie i łatwo się pogubić oraz zniechęcić, by w rezultacie tego przerwać lekturę. A naprawdę jest świetna a ostatni rozdział zostawił w mojej głowie niezwykły chaos, który wciąż mi w niej krąży, myślami wciąż wracając do lektury.

Szczerze polecam i oceniam 4/5.

niedziela, 31 maja 2015

"Zapiski (pod) różne"



Martyna Wojciechowska jest jedną z słynniejszych polskich podróżniczek. Zdobywczyni Korony Ziemi, redaktor naczelna polskiej edycji „National Geographic” oraz „National Geographic Traveler”. Prowadząca program "Kobieta na krańcu świata" oraz autorka książek podróżnniczych. Bardzo lubię oglądać jej programy oraz czytać jej pozycje, więc kiedy dostałam jedną z nich, bardzo się ucieszyłam i odrazu wzięłam się za jej  lekturę.

Książka jest utrzymana w formie luźnych opowiadań, notatek. Każdą z nich można czytać oddzielnie, nie tworzą razem żadnej całości, więc można poświęcić się lekkiej, nie wymagającej zbyt wielkiej uwagi lekturze. Ich akcja dzieje się w różnych miejscach ; Ekwadorze, Japonii, Mongoli, Etopi. Jedne bardziej łapiące za serce, inne bardziej przeciętne.

Lektura ta trochę mnie podzieliła. Z jednej strony czytało mi się ją miło, przyjemnie, ale z drugiej nie zachwyciła szczególnie. Nie zawiodłam się na niej, ale też nie rzuciła na kolana. Mówiąc wprost - przeciętna.
Lubię czasami poczytać książkę, złożoną z luźnych opowiadań, ale w tym przypadku było ich zbyt wiele i dość krótkie. Przez to akcja prawie wcale się nie rozwijała, wszystko było bardzo szybkie. Kiedy już poznaliśmy wszystkich bohaterów, zaczęliśmy ich lubić a ich losy nas ciekawić, nagle szybko nadchodził koniec rozdziału. Nie zżywałam się z tego powodu z bohaterami a lektura wcale mnie nie wciągła.

Opowiedziałam o wadach, trochę ponarzekałam, ale zawsze jest druga strona medalu i w tym  przypadku jest podobnie. Rozdziałów jest dużo i w większości są bardzo krótkie, ale znajdziemy też prawdziwe perełki. Moje ulubione opowiadania to : "Kanon urody", "Mongolski epilog", "Potęga teraźniejszości", "Na pamiątkę" i "Życie jest podróżą".

Spodziewałam się bardziej ambitnej książki, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Odpoczęłam przy jej lekturze, poznałam różne tradycje, wierzenia. Nie był to zmarnowany czas, choć troszkę się zawiodłam...

Książkę oceniam 2.5/5.

piątek, 22 maja 2015

"Zanim przyszli Hiszpanie"



Czasami lubię poczytać książkę, która dzieje się w miejscu, które ledwo znam. Meksyk jest takim właśnie . Marzę, by je odwiedzić, zaś obecnie chciałabym poznać je jak najlepiej. Z tego powodu, kiedy byłam w bibliotece i mój wzrok wypatrzył tą książkę , wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Nie spodziewałam się jednak, że jej lektura będzie nie małym wyczynem. Z jednej strony dużo rzeczy się z niej  dowiedziałam, zaś z drugiej strony czytało mi się ją mozolnie, nie raz będąc zmuszoną, by powrócić do wcześniejszczego rozdziału, by zrozumieć co autor ma na myśli.

Historia Meksyku nie jest zbyt popularna w Polsce. W programie szkoły podstawowej jest jej jak na lekarstwo. W czasie czytania tej książki odnosi się wrażenie, że jest równie bogata i zawiła ( jeśli nawet nie bardziej) jak Europy. Legendy często splatają się z faktami, tworząc niezwykle barwną mozaikę, której rozwój przerwało nagłe przybycie Hiszpanów.

Autor stara się jak najdokładniej przedstawić nam losy tej krainy. Czasami miałam jednak wrażenie, że zwraca uwagę już zbyt małym szczegółom, przez co czytelnik ma niemały mętlik w głowie. Słowniczek  ma moim zdaniem żadne zastosowanie, bo za każdym razem jak z niego chciałam skorzystać to danego terminu nie było. Różnych nazw, które w obcym języku trudno jest zapamiętać jest wiele. Polecam robić luźne notatki, bo bez nich jest naprawdę trudno i ja sama nie raz gubiłam się i musiam cofać sie o kilkanaście rozdziałów do tyłu, by cokolwiek zrozumieć mimo, że czytałam bardzo uważnie.

Są jednak fragmenty ciekawe, które czyta się jak opoweść. Legendy niektóre niezwykle wciągają, a że toczą się niezwykle długo, toteż trochę da się odpoczać przy tej książce. W reszcie przypadków musimy się skupić i starać zapamiętać wszystkie nazwy własne. Pod koniec czytało mi się dużo lżej i zaczynałam naprawdę ciekawić wszystkich  tych szczgólików, jednak ostatecznie byłam niezwykle zmęczona po lekturze tej książki.

Wszyscy, którzy ciekawią się historią Tolteków, Azteków powinni po nią siegnąć. Jeśli jednak chce się przyjemnej lektury  przy okazji której można się dowiedzieć o histori danego kraju, to zdecydowanie odradzam.  Książkę oceniam 3.5/5