sobota, 30 kwietnia 2016

Gra o tron 6 sezon


Są serie książkowe czy filmowe, którym jestem niezmiernie wierna. Jedną z nich jest właśnie "Gra o tron".
Moja fascynacja nią trwa od mniej więcej 4 latach. Jest to jeden z moich ulubionych cyklów książkowych,  o którego fenomenie można by wiele opowiadać, gdyż składa się na niego  wiele czynników. Jednym z ważniejszych jest serial HBO. Nakręcony z rozmachem, fantazją i wspaniałymi strojami, scenografią, czołówką,po prostu  zachwyca. Każdy fan produkcji i powieści Georga R.R. Martina nie mógł doczekać się kolejnych sezonów tym razem emocje potęguje jeszcze jeden duży szczegół. Dotychczas serial kręcono na podstawie książek i wytęskując za ukochanymi  bohaterami i/bądź nie potrafiąc wyczekać jak zakończy się dany wątek z ulubioną postacią mogliśmy sięgnąć po nie. Po internecie krążyło również wiele spoilerów, toteż co będzie się działo w danym sezonie nie było aż taką tajemnicą. Odliczaliśmy zawsze  dni do premiery, ale tym razem robimy to z tym większym napięciem, bo nie mamy żadnych konkretnych informacji o fabule 6 części.


W fandomie od momentu wyjścia 1 zwiastunu krążyły przeróżne plotki, przewidywania co to ma się w nim zdarzyć. Wielkie spekulacje zwłaszcza sprawiała sytuacja Jona Snowa, która tak dramatycznie zakończyła się w poprzednim sezonie. Ja ciągle wierzę, że nie może tak się skończyć jego historia, gdyż jest moją ulubiną postacią, ale  "Gra o tron" słynie z nieprzywiązywania się do bohaterów i sympati fanów o czym mogą świadczyć  np.Tywin, Jeffrey, Eddard Stark.

W poniedziałki o 20.10 na HBO możemy oglądać z niecierpliwością każdy  kolejny  odcinek.
Już końcówka pierwszego wywołała wielką sensację a przecież wiadomo, że akcja dopiero się rozkręca.
Zachęcam do zapoznania się z tym wspaniałym zjawiskiem zaś fani z pewnością odliczają już godziny do następnego kawałka. Fascynujące jest również jak wiele gadżetów z tego cyklu zostało wyprodukowanych. Koszuli, kubki, figurki, breloczki, podstawki pod myszki, gry karciane, gry planszowe, puzzle a nawet Monopoly! 

A jakie są wasze odczucia względem "Gry o tron?". Jakiego bohatera najbardziej lubicie, którego zaś nie znosicie? Chętnie poznam wasze opinie ;)

piątek, 22 kwietnia 2016

"Futu.Re"


Jak pisałam  w poście z dnia  18.03 postanowiłam zawrzeć bliższą relację z książkami, które wygrały plebiscyt lubimyczytac.pl . Na szczęście nie dawno wypożyczyłam lekturę z gatunku Science Fiction "Futu.re". Autora poznałam już przy "Metrze" toteż miałam dość dużą dozę zaufania jak i oczekiwań względem jego nowej powieści. Tym bardziej byłam ciekawa mojej opini na jej temat, gdyż szczególnie nie przepadam za tym gatunkiem.

Każdy z nas rozmyślał swym życiu choć raz o śmierci. Niektórzy częściej, inni rzadziej, ale ten aspekt, koniec naszego życia jest głęboko zakorzeniony w naszej podświadomości. Tymczasem naukowcom udało  się go zwalczyć. Pokonali największego, odwiecznego wroga ludzkości. Człowiek zrównał się z Bogiem, jeśli nawet nie przewyższył go , bo podstępnie wykradł jego największy przymiot, nieśmiertelność. Idylla?
Nie do końca.... Śmierć nie jest już największym zmartwieniem ludzi, lecz powiększająca się w zastraszjącym tęmpie liczna ludności. Widmo walki o złoża, dobra natury i skrawek ziemi wydaje się być nieuniknione. Każde państwo, kontynent postanawia wprowadzić jakieś ultimatum, by sprawy nie wymkneły się spod kontroli, ale czy jest to  możliwe? Jakie postawy będą reprezentować nieśmiertelni?

Wspaniała powieść! Dawno nie czytałam tak trzymającej mnie w emocjach, tak przenikającej moje całodniowe myśli  lektury. Dmitry Glukhovsky nie zawiódł pokładanych  w nim nadzieji, wręcz zaskoczył mnie swoją ogromną, niezwykle szczegółową wizją przyszłości. Przyszłości, w której nie do końca chciałabym żyć.

Kolejną wielką zaletą tej książki są bohaterowie. Charakterystyczni są nawet Ci epizodyczni ; postacie spotkane w pociągu, parku wodnym, przyjaciele z internatu. Główny bohater jest zaś bardzo ciekawie skonstruowaną osobą . Z pewnością można go lubieć bądź nie, ja osobiście bardzo go polubiłam.
Nie wiem nawet czy mogę nazwać go dobrą bądź złą postacią. Wraz z upływem czasu zmienia się jego charakter, postępowanie, priorytety. Jego rozważania, snute marzenia silnie przypadły mi do gustu i świetnie się je czytało.

Bardzo doceniam jak wnikliwie autor konstruje fabułę, w niezwykle przemyślany sposób opowiada o sposobach państw na poradzenie sobie z problem zbyt wielkiej populacji. W dzisiejszych czasach tym emocjonalniej czytało mi się o Barcelonie, która wydaje się tak wiernym odwzwierciedleniem współczesnego problemu. Obyśmy tylko mądrzej i rozważniej  postąpili niż jej mieszkańcy.

Niezwykły jest wątek miłosny, snuty w tej książce. Bardzo orginalny i emocjonalny, jeden z lepszych jakie czytałam. Fabuła jest tak świetnie dopracowana, każdy wątek jest do końca poprowadzony, zaś końcówka... Długo nie mogłam się otrząsnąć po zakończeniu lektury i do ostatnich 50 stron ciągle powracałam.

"Futu.re" na długo zapadnie mi w pamięć jako niezwykła powieść. Gorąco polecam ją fanom gatunku jak i niezbyt, bo ja sama choć nie pałam do niego zbyt wielką miłością, to jednak  dałam się oczarować tej lekturze, którą oceniam 5/5. Zachęcam do jej jak najszybszego przeczytania!

P.S Warto uwagę poświęcić również bardzo intrygującym i orginalnym ilustracjom w tej książce, koło których nie można przejść obojętnie.

wtorek, 19 kwietnia 2016

Węgry


 Ten weekend spędziłam na Węgrzech. Kocham podróżować a w tym zakątku świata jeszcze nie byłam, toteż nie mogłam się doczekać! Moim skrytym marzeniem jest odwiedzić wszystkie, albo chociaż większość europejskich stolic. Nie spędziłam tego czasu jednak w Budapeszcie, lecz  w Egerze i okolicy.

Wyjechaliśmy o  6 i 8 godzin ( liczę z przystankami) zajęła nam podróż. Pierwszym punktem programu był pobyt na termach w Miszkolcu. Jestem nimi zachwycona! Pływa się tam w  wydrążonej jaskini, co jest przepięknym widokiem zaś ciepła woda tylko zachęca, by w basenie spędzić jak najwięcej czasu. Później udaliśmy sie do hotelu na zakwaterowanie i kolację.

Kolejny dzień rozpoczął się od wizyty w supermarkecie, by kupić różne pamiątki do domu, gdyż w niedzielę sklepy nie będą otwarte. Następnie udaliśmy się do Egeru. Jest to dość mała miejsowość, ale urokliwa i miło spędza się  w niej czas. Napoczątku zwiedziliśmy neoklasycystyczną Bazalikę z pięknymi freskami.



Zobaczyliśmy też najdalej wysunięty na północ autentyczny Osmański minaret, na którego szczyt można wejść.


Kolejnie zawędrowaliśmy na zamek, który jest miejscem akcji słynnej węgierskiej lektury "Gwiazdy Egeru". Na jego terenie możemy również zwiedzić muzeum, w którym znajdują się m.in stroje janczarów.



Kolejnym punktem programu była wizyta w dolinie Pięknej Pani, gdzie mieliśmy możliwość degustacji win.
Było to bardzo ciekawie zorganizowane, gdyż przed podaniem trunku byliśmy informani o jego nazwie, rodzaju, paru anegdotach z nim związanych. Na koniec mieliśmy możliwość zakupienia wybranych przez nas  win.


Ostatniego dnia udaliśmy się na najwyższy szczyt Węgier Kekes 1 014 m.n.p.m. Weszliśmy też na wierzę widokową.


Po chwili wolnej pojechaliśmy do Holloko, miejsowości wpisanej na listę Unesco.
Wygląd jej nie zmienił się od XIX wieku czego przykładem jest mapa domków z tego czasu, którą wciąż bezbłędnie możemy się posługiwać. Po spacerze z przewodnikiem każdy miał chwilę, by wejść do zanjdujących się tam muzeum, sklepów z rękodziełęm bądź skosztować miejscowych specjałów.



Będąc już w Holloko nie można było nie wejść na tamtejszy zamek. Dobrze zachowany z różnymi tematycznymi salami np. jadalnia, sypialnia.



Jestem bardzo zadowolona z wizyty na Węgrzech i mam nadzieję, że jeszcze tam powrócę. Czy jeszcze raz do Egeru bądź do Budapesztu? W tej wizycie towarzyszyła mi książka "Futu.re", której recenzja niebawem pojawi się na blogu.


Czy wy czytelnicy byliście w Węgrzech bądź jaki kraj najbardziej chcielibyście odwiedzić?

środa, 13 kwietnia 2016

"Powóz Lorda Bradleya"



Od wakacji, kiedy to zaczęłam interesować się japońską sztuką animacji oraz mangami, zmieniłam również swoje myślenie o nich. Jak większość osób twierdziłam na samym początku , że są to lekko infantyle historie dziejące się w świecie fantasy bądź opowiadające o licealnych miłostkach. Byłam w błędzie, bo są oczywiście pozycjie o różnych fabułach, historiach, dla nastalotnich pasjonatów jak i dorosłych. O "Powozie Lorda Bradleya" wiele słyszałam i postanowiłam koniecznie wyrobić swoją własną opinię.

Wszystkie dziewczyny z sierocińców łączy, ale i dzieli jedno marzenie : zostać wybraną prze Lorda Bradleya i dołączyć do jego trupy aktorskiej. Od najmłodszych lat jest to ich największa nadzieja na odmianę losu jednakże wybierana  jest zawsze  tylko jedna panienka. Reszta musi czekać kolejny rok, by znów spotkał je zawód bądź największe szczęście. Każda nastolatka wsiadając do powozu w trakcie  żegna się z przyjaciółmi ,  obiecuje, że będzie się kontaktować, pamiętać. Żadna jednak nie dotrzymuje obietnicy....
Czy wszystkio jest takie na jakie wygląda? Dlaczego tak poważany człowiek interesuje się losami biednych dziewcząt, mimo że nie ma w tym żadnego zysku? Czy napewno wszystkie jest takie piękne, szlachetne na jakie się wydaje??

Manga ta bardzo mnie poruszyła i nie potrafiłam oderwać się od snutej przez autora histori. Na tytuł ten od dzisiaj z pewnością będę się powoływać, gdy znowu ktoś zarzuci mi, że są to "głupie, słodkie komiksy".
Adresatami są dorośli czytelnicy, bądź osoby, które chcą "prawdziwej" fabuły. Są tu sceny brutalne, nagości,to czego spodziewałam się  po seinenie. Podobało mi się, że nie jest to cukierkowa, miła historia, lecz smutna, chwytająca za serce.

Nie mogę nie docenić kreski autora. Zakochałam się w niej ! Wspaniale oddaje ona nastrój fabuły, jej styl jest bardziej realny niż typowy dla mangi. Zwłaszcza "Save her snowy neck" dziejąca się zimą i od strony wizualnej jak i opowiedzianej w niej losów najbardziej mi się spodobała. Trochę mam żalu, że każdy rodział opowiada odzielną historię, które to powiązane są wpólnym, głównym wątkiem. Wolę tradycyjny układ, gdy wszystkie poświęcone są jednemu bohaterowi, który spina w ten sposób  fabułę i możemy go  lepiej dzięki temu poznać. Jest to jednak moja osobista preferencja nie rzutująca na ocenę tego tomu.

Jestem bardzo zadowolona poziomem tej mangi. Wspaniała szata graficzna, opowiedziane losy postaci w spób ciekawy, wywołujący całą paletę emocji. Napewno na długo zapadnie mi ona w pamięć. Jest to też pierwszy seinen w mojej biblioteczce z czego jestem niezmiernie zadowolona, gdyż uwielbiam ten gatunek. Trudny mi też wyrazić swój zachwyt nie zdradzając za dużo, bo ja sama czytając kilka recenzji tego tytułu natrafiłam się na dość duży spoiler, który odebrał mi znaczną część przyjemności z czytania.

Napewno polecam tę mangę starszym czytelnikom, preferującym trudniejsze, bardziej prawdziwe i niekoniecznie wesołe historie. Sama cieszę się zaś, że postanowiłam ją zakupić i poznałam sekret Lorda Bradleya.

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

"Szeptucha"



Każdy z nas lubi pewnie zastanawiać się "Co by było gdyby?". Niektórzy powiedzą, że są to tylko zbędne gdybania, ale nie raz przynoszą nam wiele zabawy i satysfakcji. Godzinami można, by tak wieść nasze przemyślenia nie dziwne, więc że wiele książek za główną oś fabuły bierze inną wersję znanych szeroko wydarzeń. Mnie osobiście ciekawi jak wyglądałby nasz kraj, gdybyśmy dalej wierzyli w naszych dawnych  bogów. Lubię słuchać zespołów o takim brzmieniu a gdy ujrzałam powieść o Polsce, w której  nie przyjęliśmy chrztu wiedziałam, że muszę ją przeczytać!

Gosia jest młodą dziewczyną, dopiero co skończyła studia medyczne a teraz ma udać się na roczną praktykę do Szeptuchy. Są to kobiety będące najważniejszym ogniwem w naszej służbie zdrowia. To do nich najpierw udają się chorzy po pomoc nie zawsze tylko medyczną, ale i magiczną nie raz. Bohaterka nie jest tym  zachwycona, wręcz przeciwnie! Niestety, jest to niezbędne do pełnego ukończenia jej kierunku, toteż udaje się do Bielin i miejscowej Baby Jagi. Zapowiada się ciężki rok dla bojącej się kleszczy i wszelkich owadów dziewczyny. Pierwszego dnia spotyka już ona przystojnego mężczyznę i zaczynają ją prześladować niewytłumaczalne zdarzenia. Nic już nie będzie takie same....

Książka ta strasznie mi się spodobała! Przeczytałam ją w jeden dzień, tak nie potrafiłam się od niej oderwać.
Może nie jest to najwibitniejsza i zmieniająca moje życie lektura, ale przyjemna powieść, którą świetnie się czyta. Ciekawie opisany jest wygląd naszego kraju, gdyby jego losy potoczyły się całkiem innaczej.
W dodatku pięknie osadzona akcja w małej wiosce Świętokrzyskiej.

Główna bohaterka na szczęście wcale mnie nie denerwowała, wręcz polubiłam ją! Bałam się, by nie była kolejnną wątłą, mdlejącą panną w opresji, której na każdy problem z odsieczą przybywa Pan Idelany.
Ma ona jednak charakterek, swoje zabawne przyzwyczajenia oraz wady. Jej losy naprawdę nas ciekawią a okraszone świetnym chumorem, nie pozwalają nam odłożyć książki ani na moment.

Dla mnie dodatkową zaletą było wplecienie w fabułę wierzeń Słowiańskich, które niezmiernie mnie ciekawią.
W dodatku są one główne wątkiem! Mamy trochę nadprzyrodzonych wydarzeń, ale one tylko napędzją fabułę, nie dając nam zaczerpnąć oddechu. Umiejętnie wpleciony wątek miłosny też dodaje histori rumieńca i oddaje nam do dłoni wspaniałą książkę. Nic tylko czekać na kontynuację....

Powieść tą oceniam 4.5/5 i gorąco polecam!