czwartek, 21 stycznia 2016

"Bóg nigdy nie mruga"


Są takie dni, kiedy nie mamy siły na nic, wszystko nas irytuje. Ja nie dawno miałam właśnie taki. Nie wiedząc co zrobić postanowiłam sięgnąć po coś co zawsze mnie pociesza - książki. Przyglądając się każdej półce po koleji dostrzegłam "Bóg nigdy nie mruga". Pamiętałam, że moja przyjaciółka gorąco mi ją polecała, toteż chciałam zobaczyć czy i mnie przypadnie do gustu...

W każdej księgarni znajdziemy dziesiątki poradników. Przez gotowanie, stylizacje  do samorozwoju.
Trudno jest naprawdę znaleźć coś innowacyjnego wśród wielu tandetnych, powielających te same tezy książki. Zwłaszacza w dziale tych o życiu łatwo się rozczarować. Długo zastanawiałam się czy ta lektura będzie czymś przełomowym czy jedną z wielu, ale już od pierwszych rozdziałów strasznie polubiałam autorkę.

Życie Reginy z pewnością nie należy do najprzyjemniejszych. Miejąc liczne rodzeństwo jej relacja z mamą była bardzo luźna zaś tata potrafił z czułego mężczyny o sercu na dłoni przemienić się w sekundę w tyrana, który nie mówi, ale jedynie wrzeszczy. Będąc nastolatką łapała się alkochalu, by utopić w nim swoje smutki.
W 21 roku życia urodziła córkę. Dopiero koło 40 spotkała mężczyznę swojego życia, z którym potrafiła być szczęśliwa. Happy end jak w amrykańskich filmach, ale wtedy dowiaduje się, że ma raka...

Zdaję sobie sprawę, że wielu z was słyszało wiele podobnych histori o tym jak ktoś wychodząc z ciężkiego stanu postanawia zmienić życie a potem to spisuje. Pomysł tak znany a jednak coś w tej książce jest tak orginalnego,fascynującego, że nie byłam w stanie się od niej oderwać. Pisana tak osobiście, że wydaje mi się, że wiem o autorce tyle jakbyśmy się znały latami. Nie przywołuje ona pustych fraz, ale podaje nam opowieści z własnego życia oraz jej najbliższych.

W tytule książki już pojawia się Bóg, który licznie będzie się przewijał w lekcjach Reginy. Lekturę tę jednak czytało i poważa wielu ateistów, osób o innnej wierze też , więc nie zrażajcie się. Mnie zdziwiło, że autorka, którą można śmiało nazwać gorliwą katoliczką nie zgadza się z wszystkimi poglądami, które na ogół ta grupa reprezentuje, ale stwórcę traktuje tak jak najlepszego przyjaciela, na którym możemy polegać, powyżalać mu się a nawet na wrzeszczeć na niego czemu poświęca nawet lekcję 8.

Czytając tę zbiór filietonów na mojej twarzy mimowolnie pojawiał się uśmiech. Od tej książki bije tak pozytywna energia ! Miło poświęcać jej czas czując , że autorka nie wymądrza się, ale sama nie mało przeżyła zaś ciągle ma mocną wiarę w ludzi, przyszłość i Boga. Moim zdaniem warto ją przeczytać nie jeden raz i mieć stale pod ręką w biblioteczce na przygnębiający dzień czy załamkę, by znów z uśmiechem spoglądać przed siebie !

Ksiązkę tę oceniam 5/5 i warto naprawdę ją przeczytać !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz