piątek, 15 stycznia 2016

"Kochanica heretyka"


Przechodząc przez bibliotekę idę na swoje stałe działy, przygląjąc się wszystkim lekturom zawszę poszukuję czegoś co mnie zaintryguje. Kiedy zobaczyłam tytuł ; "Kochannica heretyka" wiedziałam, że muszę się przyjrzeć tej książce. Trochę zniechęcał mnie autor a dokładniej autorzy, bowiem pod pseudonimem Iny Lorentz znajduje się małżeństwo. Czytałam już jedną książkę tegoż autorstwa i rozczarowałam się, więc niezmiernie ciekawiłam się co tym razem wyniknie...

Veva jest córką bogatego kupca, która zmierza z całym swym orszakiem do narzeczonego, którego nigdy nawet na oczy nie widziała. Lęka się jaki on będzię, czy stworzą zgrane małżeństwo. Jej rozważania przerywa jednak napad zbójów, którzy zabijają jej brata i świtę zaś ją porywają. W końcu udaje się ją uratować przez znanego jej  handlarza. Wraca do swojego rodzinnego miasta, gdzie od razu trafia na języki. Całe Monachium pełne jest plotek na jej temat : że straciła cześć, że wogóle się nie opierała skoro nie widać po niej walki. Nikogo nie poruszają jej zapewnienia, że dzięki Najświętszej Panience nic się jej nie stało a jej oprawcy chcieli tylko okupu za nią. Jaka rysuje się przyszłość przed zhańbioną córką poważanego kupca?
Czy dane będzię jej zaznać jeszcze szczęścia? A może kolejne przeciwności szykuje jej nieugięty los?

Rozczarowałam się tą książką całkowicie. Spodziewałam się ciekawej lektury o społeczności heretyckiej i jej przejawach buntu oraz pozycji kobiety wśród nich, okraszone wątkiem romansu i panoramy  XVI wieku.
Nic takiego nie dostałam no może tylko opis epoki nic poza tym. Vevę co prawda połączy przeznaczenie z pełnym buntu młodzieńcem, ale sama nie będzie występować przeciwko kościołowi. Miłość też poprowadzona nijako, nudziłam się kiedy czytałam jej rozterki sercowe.

Opis książki był naprawdę ciekawy zacytuję : "Msze odprawiane w pośpiechu i byle jak, uczty do białego rana i celibat, który istnieje jedynie na papierze – intrygi i uczucia na średniowiecznym dworze.".  Zapowiadało się naprawdę ciekawie ! A tu takie rozczarowanie..... Jedynie co to Vevę polubiałam za jej nieugięty charakter, że walczyła o należne jej prawa a nie była kolejną posłuszną, skromną żoną, której pasją było służenie mężu i doglądanie sług. Tylko ona sprawiała, że choć trochę czytanie tej powieści było znośne... W dodatku zaproszenie do czytania na okładce moim zdaniem zdradza ciut ( nawet bardzo) za dużo przez co jakieś 150 stron nudziłam się, bo wiedziałam co się wydarzy.

Książkę tę oceniam 2/5 i nie polecam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz