poniedziałek, 28 lipca 2014

Wakacyjna przygoda.


Powoli kończy się lipiec, sierpień już nadchodzi. Jeszcze jeden miesiąc i do szkoły. Wiem jedno napewno, że jak lipiec był świetnym miesiącem ( odwiedziłam Wrocław, Kraków, Będzin ), przeczytałam dużo książek i obejrzałam wiele filmów, to właśnie w przyszłym miesiącu przerzyje przygodę na, którą każdy harcerz czeka cały rok. Chodzi mi o ... obóz w  dniach 29 lipca - 13 sierpnia. Jak wielu wie jest on na swój sposób szkołą przetrwania. Alarmy, apele, spanie w namiotach, oraz co dla wielu najgorsze 15 dni bez komputera. Będzie to mój już drugi z kolei więc wiem czego się spodziewać :-) Wszystko ma jednak swoją drugą stronę i co zatym idzie w czasie trwania moich harcerskich tygodni  nie będę po prostu w stanie pisać postów na moim blogu. Mogę jednak zapewnić, że po powrocie postaram się to wynagrodzić...
15 dni to nie tak długo, szybko zleci i znów będę pisać. Zakończę już w "klimacie" - Czuwaj!
                                                                                               

piątek, 25 lipca 2014

"Jedz, módl się, kochaj"



Ludzie zawsze, w każdym wieku i miejscu tworzą własne zasady. Zasady, które trzeba przestrzegać jeśli chce się żyć na tym zagmatwanym  świecie. Oczywiście zdarzają się tacy, którze je łamią. Jedni z powodów ideologicznych, lub artystycznych, inni ot tak na przekór. Dziwniejszą, ale fascynującą grupą są ci co łamią je w poszukiwanu szczęścia i właśnie do tej grupy należy główna bohaterka Elizabeth.

Bohaterka ma wszystko czego większość  może pragnąć. Męża, pracę, dom w Nowym Yorku. Jednak w sercu nie była  szczęśliwa. Kiedy nadchodzą jej trzydzieste urodziny data z, którą jej mąż wiązał urodziny pierwszego  dziecka zaczynają nachodzić ją coraz większę wątpliwości. Spędza niezliczoną liczę nocy przepłakanych w łazience podczas, których nęka ją powracające pytanie: "Czy to jest co zawsze pragnełaś ?". Jednej dramatycznej nocy podejmuje decyzje o rozwodzie. W między czasie wpada w sidła miłości i rozpaczliwie zakochuje się w Dawidzie. Rozpięta między ciągnącą się sprawą rozwodową a nieszczęśliwą  miłością podejmuje decyzje. Postanawia wyjechać w roczną podróż do Włoch, Indi oraz Kuby. Wierzy, że w jej trakcie odkryje własne przeznaczenie i szczęście, którego tak rozpaczliwie poszukuje.

O tej książce było już głośno, a jej ekranizacja przyniosła jej jeszcze większą sławę. Dawno miała już ochotę się za nią zabrać jednak zawsze miałam coś innego do zrobienia, jakąś inna książkę na oku. Ostania moja przeczytana książka "Projekt szczęście" miała na swojej okładce napis "Książka dla tych, których zachwyciły Jedz, módl się, kochaj, Julie i Julia, Rok biblijnego życia", więc idąc za tym opisem postanowiłam w końcu przeczytać tą książkę. Podjełam dobrą decyzję i nie zawiodłam sie na niej !

Książka jest podzielona na trzy części po trzydzieści sześć mniejszych opowieści : Włochy, Indie, Indonezję.
Mnie samej najbardziej przypadła do gustu ta połowa traktująca o Indiach, jednym z moich ulubionych krajów. Autorka opisuje jak powoli nie jeden raz z trudem odzyskuje spokój i w pewien sposób równowagę. Strasznie wciągła mnie ta część, tajemnicza i cudna zarazem. Włochy, cóż  uwielbiam ten kraj, ale autorka momentami bardzo przynudzała, akcja toczyła się powoli i mozolnie. Wynagrodzniem dla mnie za trud były opisy potraw i zabytków. Indonezja. Nie wiedziałam czego się spodziewać, dllatego po prostu czytałam. Spodobały mi się te obrzędy, ta magia oraz "... Kochaj"

Ogólnie mówiąc książka bardzo mi się spodobała. Spokojna, płynąca swoim rytmem, ale wciągająca. Zabawna, ale momentami pełna zadumy. Bohaterka, którą polubiłam choć momentami irytowała. Jednym słowem przypadła mi do  gustu. Może tylko ostatnie dwa rozdziały były dla mnie już nude, ale pozatym była dla mnie miłym zajęciem  czasu.

Książce daje 3/5, bo jest miłym czytadłem choć miejscami pelnymi refleksji.

środa, 23 lipca 2014

"Projekt szczęście"


Każdy z nas czegość pragnie, jedni władzy, drudzy pieniędzy, sławy, zdrowia lub miłości. Często w tym pośpiechu, walce o najlepszy kawałek tortu zapominamy o najważniejszym,  o potrzebie szukania szczęścia, nie przez kupienie sobie czegość nowego ( choć i to pomaga niektórym, podnieś swój sposób myślenia o sobie), ale szukająć go w sobie. Wiele  osób wyrusza w dalekie podróże, by znależć sens swego życia jak naprzykład bohaterka "Jedz, módl się, kochaj". Niektórzy poszukują jakieś ideologi, filozofi, która pomogła by im zapełnić tą pustkę, o której wie każdy z nas, choć wielu wypiera się jej. Być może dlatego ludzie modlą się, wierzą w różne religie, bo choć one się miejscami różnią  to dają poczucie ładu i porządku. Autorka tej książki postanowiła odnależć szczęście w sobie, nie zmieniając wiary, zamieszkania czy też pracy i to mnie najbardziej urzekło..

Pewnego dnia, autorka jechała metrem. Padał deszcz, wszystko było ponure. Wielu z nas napadają w takich okolicznościach ponure myśli  i  bohaterka spotkała się też z nimi. Rozmyślając o  swoim życiu doszła do wniosku, że musi coś w nim zmienić, bo miejąc wszystko co każdy z nas pragnienie nie potrafiła ona w sto procent to docenić i czerpać z tego przyjemność. Przez długi czas wertowała kolejne i kolejne książki
o szczęściu od naukowych, przez obyczajowe na historycznych kończąc. Po mozolnym studium wszystkiego co wpadło jej w ręce na  ten temat , opracowuje swój własny projekt szczęście. Planuje, że przez cały rok będzie wykonywała punkty zaplanowane na dany  na miesiąc np. chodzić wcześniej spać, znależź przy każdej stosownej sytuacji 3 nowych znajomych.

Książka ta przypadła mi do gustu, choć muszę szczerze przyznać były (minimalne ) drobnostki, które kuły mnie w oczy. Do nich wrócę później na razie muszę powiedzieć, że pomysł autorki strasznie przypadł mi do gustu! Można się nim inspirować, tworzyć własny, niepowtarzalny projekt. Oczywiście można też wszystki "zgapić" z autorki, ponieważ większość rzeczy jest tak uniwersalnych, że każdy może z nich skorzystać między innymi : dbaj o kondycje, działaj energiczniej, okazuj miłość, nie plotkuj. Pozatym książka jest pisanym miły, przyjemnym stylem, że to już samo sprawiało mi przyjemność.

Inna zaleta ( jedna z najważniejszych), że jak wspomniałam sami możemy się zainspirować się pomysłem autorki. Nie musimy rzucać pracy, zostawiać rodzinę, wyjeżdżać do Indi tylko w własnym małym świecie udoskonalać szarą rzeczywistość, by stawała się jaśniejsza i piękniejsza z dnia na dzień. Co do minusów...
Momentami autorka za bardzo się wymądrzała np. " Objeliśmy się, przynajmiej na sześć minut, bo z lektur wiem, że jest to czas pozwalający na uwolnienie oksytocyny i serotoniny, substancji poprawiających nastrój....". Jeden rozdział też był dla mnie  męczarnią ( Lipiec: kup sobie trochę szczęścia), bo według autorki raz pieniądze szczęścia nie dają, ale znowu czasami poprawią...

Podsumuwując książka mi się podobała. Nie rzuciła mnie na kolana, nie zarywalam dla  niej nocy, ale z pewnością  przyjemnie mi się ją czytało i kto wie czy kiedyś idąc za jej pomysłem, zrobię własnego  projektu szczęście?

Książce tej daje 3.5/5, bo inspiruje i pokazuje, że szczęście da się osiągnąc tylko wystarzy chcieć i ... zacząć coś ku temu  robić.

niedziela, 20 lipca 2014

"Pasja według Einara"


Dlaczego czytam książki ? Pytanie, nie raz zadawane mi  przez koleżanki, znajomych. Aby przygotować właściwą opowiedź, w której zamieściłabym wszystko, niczego nie pomineła, zajeło by  mi  długi czas.
Mogę pokusić się jednak by wymienić przynajmej kilka powodów z kulkudziesięciu, które kierują mną cały czas. Napewno czytam, bo dzięki temu się rozwijam. Poznaję nowe słowa, poszerzam swoją wiedzę i umiejętności np. "O naturze rzeczy", z której dowiedziałam się mnóstwa rzeczy o buddyźmie . Poświęcam swój czas książką, by prznieść się w inne epoki, miejsca np. "Ogniem i mieczem", które przeniosło mnie do XVII wiecznej Polski. Przede wszystkim, mozolnie minimum raz na dzień schylam swą głowę do książki, by zatonąć w jej świecie, żeby wciągła mnie tak w swą fabułę, bym nie miała siły na oderwnie się odniej, co niedawno zrobiła mi  "Pasja według Einara"

Książka ta zaczyna się w Norwegi za panowania, króla Hakona Dobrego. Poznajemy  młodego Einara i jego orginalnego Ojca. Tata naszego bohatera jest bowiem  kapłanem pogańskich bóstw Norweskich ( miedzy innymi Thora, Odyna). Musi zmierzyć się on z nadchodzącym, nowym Bogiem rosnącym w siłę z dnia na dzień, z "Chrystusem,  synem Mary".  Jarlowie naciskają na niego by sfałszował najświętsze obrzędy i powiedział to co oni chcą czyli, że muszą walczyć z nowym Bóstwem. Nie zgadza się i zostaje otruty. Król wysyła Einara do klasztoru w Yorku, by tam ukryć go przed zabójcami jego taty. Chłopiec musi szybko zaznajomić się z nową wiarą i bezwzględnymi zasadami w średnowiecznym klasztorze.

Kiedy zabierałam się za tą kiążkę nie wiedziałam czego się spodziewać. Z jednej strony znam autorkę ( i ją uwielbiam! ) z drugiej strony bała się czy aby ten tom nie zepsuje mojego zachwytu nad serią. Nie miałam się co obawiać ! Ta część mnie oczarowała. Uwiódł mnie świat  Einara  zakochanego  bez granic w Halderd, jednak uwikłanego w politykę i zagadkowe "bractwo", nie raz łamiące przykazania, nie przestrzegające reguły zakonnej poza jednym punktem , ślepym posłuszenstwem  przełożonemu.Tylko co zrobić gdy jego intrygi robią się coraz okrutniejsze i po prostu nieludzkie ?

Co jest w niej takiego wspaniałego, że zakochałam się w niej po uszy ? Może główny bohater, któremu nie raz współczułam, a kiedy indziej miałam ochotę na niego wrzeszczeć, by zobaczył w co jest zatopiony? Historia Norwegi, będąca idealnym tłem dla wydarzeń nie jeden raz odmieniająca losy postaci ? Przede wszystkim to będzie jednak warsztat pisarski autorki, który sprawia, że każdej kolejnej jej książki nie mogę się doczekać. Styl pisania tej książki wraz z całą resztą sprawił, że każda przeczytana kartka sprawiała, że czułam prawdziwą radość by pod koniec książki płakać, że już się ona skończyła.

Naprawdę, ale to naprawdę polecam tą książkę wszystkim. Tym zakochanym w Norwegi, zauroczonym ciemnymi czasami średniowiecza, zaciekawionym wprowadzeniem chrześcijaństwa do tego zimnego, acz gorącego w fantastyczną historię kraju oraz tym poszukującym nie przereklamowanych histori o miłości.

Książce tej daję 5/5, bo dawno jakaś lektura nie wciągneła  mnie w swój świat tak bardzo jak ta.

środa, 16 lipca 2014

"Miłość i strach. Tom I "


Uwielbiam chodzić do antykwariatów. Ten zapach i książki na szczęście nie zawsze poukładane, co sprzyja upatrzeniu nie jeden raz takich perełek jak "Miłość i strach".  Zaciekawił mnie tytuł i że obok niej były kolejne dwa tomy.  Z początku myślam, że trafiłam na słodką trylogię o miłości, ale pozycję opowiadającą o niej właśnie z historycznego punku widzenie to ja się wcale nie spodziewałam! Od dawna byłam ciekawa pozycji kobiet w różnych epokach historycznych, wprzeróżnych miejscach ,książka ta wydaje się mi być jakoby pisana jak by właśnie dla mnie!

Autor opowiada o histori świata patrząc przez ludzkie uczucia ich wolność lub nie. Pisze o pozycji kobiet w danych kulturach, ich wpływie na politykę i nie jeden raz na historię włsanego kraju. Przedstawia ponadto jak wyglądało ich  życie rodzinne, czy znali narkotyki czy odnotowywano wiele przypadków uzależnień.
Pisze przy tym ciekawym językiem, nie przynudzając, ale trzymając nas   w napięciu do kolejnej kartki i kolejnej.....

Opowieść swą zaczyna w Paleonicie gdy według autora zaczęły kształtować uczucia wyższe niż tylko instynkt i wieczna walka o przetrwanie. Następnie przenosimy się do neolitu, gdzie prawdopodobnie panował matriarchat - czyli kobiety decydowały o wszystkim i sprawowały władzę. W nieokreślonym czasie następuje "Męski bunt", role odmieniają się by tak trwać setki lat....  Przechodzimy do Mezopotani a następnie do  Indi. Poznajemy potulnych Drawidów najechanych przez wojowniczycz, nie znających strachu Arianów.  Przypatrajujemy się grze przeciwstawieńst dwóch poematów namiętnej Kamasutry i duchownej Bhagawadgity.

W ten sposób przemierzamy świat, przenosimy się płynnie z kontynentu na kontynet. Z jednej cywilizacji do drugiej. Poznajemy kolejne kultury, które w przyszości odmienią świat. Przyglądamy się postacią znamy nam dotychczas jako  ponurych i smętnie wyglądających zza ilustracji z podręcznika. Tu mienią nam się cali w blasku, pełni kochanek żon, ale do szaleństwa zakochanych w tej jedynej.

Autor lubi też ukazywać nie znane (bynajmiej mi) fakty z histori np. ukochana Cortesa Malitizm, która bezpośrednio przyczyniła się do upadku Azteków. Służyła za tłumacza, bedąc wcześniej niewolnicą Aztecką niezawodnie wprowadziła Hiszpanów w kulturę niedługo podbitego przez nich kraju ucząc ich przy tym jak manipulować ich psychiką by dokonać swego. Kochanka Cortesa, wydana później  za mąż za innego, której imie do dziś w Meksyku jawi sie jako synonim zdrady.

Książce tej daję 5/5, bo naprawdę jest ona w stanie trzymać w napięciu do ostatniej strony każdego: zakochanego w histori, ale i też takiego co z nią ma na bakier.

sobota, 12 lipca 2014

"Jak szybko opanować język obcy ? "



Ostatnio mam wielki zapał do nauki Angielskiego, przyczym sprawia mi to przyjemność. Uwielbiam poznawać nowe słownictwo, zwroty, odkrywać  inne sposoby by uczyć sie przyjemnie i nie nudzić się przy tym. Książka ta wtedy odrazu wpadła mi w rękę. Nie wszystkie propozycje okazują mi się przydatne, ale na pewno większość. Przydatna  jest dla mnie też kiedy nie mam sily, nie chce mi się,wogóle mam tysiąc wymówek żeby nie siąść do nauki, wtedy otwieram ją i czytam pierwsze trzy rozdziały, a potem,( o dziwo !), znowu nachodzi mnie siła i chęć do dalszej nauki.

Książka złożona jest z czterech części. Pierwsza część opowiada o przeszkodach w nauce języków np. nie mam zdolności, mam słomiany zapał, dla mnie jest już za późno. Mówi też o motywacji i technikach organizacji. Ciekawiło mnie to, ale najbardziej zafascynował mnie test na typ inteligencji. Każdy z nas ma swój typ inteligencji. Nie chodzi tu, na ile jesteś inteligentny, ale który typ ma przewagę u ciebie np. czy masz inteligencję praktyczną, przyrodniczą, muzyczną,  językową. Kolejna (druga) część opowiada o sposobach nauki języków obcych. Niektóre były mi już znane jak choćby fiszki czy krzyrzówki, ale "Co by było gdyby", drzewka słów, były dla mnie odkryciem. Kolejny dział opowiada o sztuszkach znanych poliglotów, ale też i zwykłych samouków. Kolejny dział to szablony do niektórych sposób na naukę

Książkę tę mogę każdemu na pewno polecić. Nie jest ona tylko dla tych uczących się Angielskiego, ale dla  każdego kto uczy się jakiego kolwiek języka. Dla tych co chcą podwoić swoją wydalność, ale też i dla tych co dopiero zaczynają swoją przygodę, również i dla tych co by chcieli, ale się boją, bo im się nie uda, bo to za trudne. Lektura ta pomaga nam ponadto, zaprojektować swój plan nauki języka obcego, by sama droga do poznania go sprawiała nam przyjemność, a nie była tylko zmudną i nudną codzienną czynnością.

Książce tej daję 5/5, bo naprawdę jest przydatna i każdemu ją polecam.

Ostatni znalazłam w internecie fajny blog o nauce języków obcych :

http://jezykowaoaza.blogspot.com/

Jest on między innymi  o technikach nauki, od czego zacząć naukę danego języka, o najczęstszych błędach. Polecam ! Poniżej jeden z moich ulubionych artykułów.

http://jezykowaoaza.blogspot.com/2014/06/aplikacje-do-nauki-jezyka-na-androida.html



niedziela, 6 lipca 2014

"Angielski pacjent"



Mówi się, że o naszych losach decydują często niby nic nie znaczące przypadki. Czy tak jest naprawdę?
Nie mam jeszcze  wyrobionego na ten temat zdania, ale napewno jeśli chodzi o książki np. "Angielskiego pacjenta". Wiele o nim słyszałam dobrych, ale i złych opini, kiedyś obejrzałam  mały kawałek  jego adaptacji i  postanowiłam go  przeczytać. Niestety, wszystkie  moje podejścia kończyły się niczym. Miałam się już poddać, gdyby nie to, że jechałam na wakacje i potrzebowałam pilnie jakiejś małej, szczupłej książki. Przypomniałam sobie o niej wtedy i spakowałam ją, mimo targających mną różnych uczuć. Mogę teraz stwierdzić, że wybrałam idealną pozycję z mojej biblioteczki na tą podróż.

Książka ta opowiada głównie o losach tajemniczego pacjenta, który przeżył pożar i rozbicie swojego samolotu. Skutkiem tego dramatycznego zdarzenia, ma on  straszne i rozległe popażenia, które nie umożliwiają jego rozpoznanie, on sam zresztą nie chce mówić o swojej przeszłości  zbyt wiele. Opiekuje się nim Hana kanadyjska pielęgniarka, która po przeżyciu znamiennych w jej życiu  wydarzeń nie chce iść dalej z szpitalem polowym, ale zostać sama z owym pacjentem. Opiekując się z nim stara się odnaleźć spokój i rozwiklać zagadkę kim on jest. Wraz z nią w , zniszczonym przez wojnę a zajętym oraz  później opuszczonym przez szpital polowy dawnym klasztorze , przebywa jej dawny przyjaciel, agent alianckiego wywiadu  o równie zagwatmanej przeszłości. Póżniej dołącza do nich  hinduski saper.

Książka ta mnie urzekła! Z początku denerwował mnie jej styl pisania, ale z czasem zaczęłam się nim zachwycać i dialektować z nie skrywaną przyjemnością. Każde slowo, każde zdanie wydaje się być przemyślane, układające się w całą tajemniczą nie dopowiedzianą do końca fabułę. Bohaterowie utkani cali z tajemnic też przypadli mi do gustu a Haną byłam cała zachwycona.

W lekturze tej jest wszystko co najczęściej poszukuję wśród książek. Miłość, przyjaźń, ale i strach, ból, tajemnice, cierpienie i ciągle powracające wspomnienie jednej z najstraszniejszych wojen. A wszystko to na tle pięknej Toskani i surowej, ale równie urzekającej Afryki.

Książce tej daję 5-/5, bo choć cała jestem nią zachwycona to pierwsze próby o maly wlos a zraziłyby mnie do niej.

wtorek, 1 lipca 2014

Wakacyjny wrocław


Wczoraj wróciłam z wakacji we Wrocławiu. Było wspaniale a ja sama zakochałam się w nim! Rynek, krasnoludki, panorama Racławicka, Ostrów Tumski, aula Leopoldina, i dużo więcej!
Zwiedzając rynek i poboczne uliczki znalazłam wpaniały antykwariat. Nie mogłam się oprzeć by tam nie wejść a kiedy tylko zaczęłam przeglądać książki odrazu znalazłam prawdziwe perełki. Póżniej postanowiłam wejść do księgarni językowej, ponieważ zafascynowana nauką języków obcych potrzebowałam kilku pozycji. Tak oto mniej więcej uzbierała się taki stosik.


Miłość i strach tomy 1-3 - Uwagę mąm przykuł tytuł i ...objętość. Kiedy jednak przeczytałam opis upewniłam się, że muszę je kupić. Opowiadają one o histori od strony ludzkich uczuć, wolność (lub też nie) w wyborze męża lub żony, opisują   też  pozycje kobiet  w danym okresie i klasie społecznej i ich wpływ na politykę i władzę. Od dawna ciekawiła mnie sytuacja kobiet w różnych wiekach, kiedy więc ujrzałam te książki wiedziałam, że to będzie jeden z moich najlepszych zakupów.

Czarnokiężnik z krainy Oz z angielskim - Jedną z z wymaganych metod by nauczyć się języka obcego jest czytanie książek, gazet w orginale. Postanowiłam wybrać tą książkę, ponieważ nie jest zbyt trudna ani za łatwa.
Jest dość gruba, więc spędzę przy niej dość dużo czasu, ale  będzie to tylko przyjemność.

Angielski na wyspach -  Dość cienka książeczka, ale bardzo przydatna. Opisuje ona kulturę Wielkiej Brytani i Irlandi np. słynne czerwone autobusy, Big Ben i wiele więcej! Jej dodatkowym atutem jest też to, że niektóre fragmenty pisane są po angielsku.

Księga ksiąg utraconych - Pozycja ta użekła mnie swą tematyką. Opowiada ona o książkach, które z różnych powodów zagineły. Autor wprowadza nas w ich historię i snuje rozważania jak one mogły zaginąć. Dla mnie ma ona jeszcze jedno przeznaczenie. Opisuje on owe  książki i podaje imiona ich autorów, którzy często w swym dorobku mają także inne lektury , o których nie słyszałam a dzięki tej książce poznaje je i może po nie sięgne.

Język  na ekranie- Kolejną metodą nauki języków  jest oglądanie filmów w orginalnej wersji. Trudno mi się było zawsze za to zabrać, bo nie wiem czy sobie poradzę. Książka  ułatwia to zadanie wykazując najważniejsze słownictwo i wyjaśniając niektóre sytuacje.

Mitologia (Philip Wilkinson i Neil Philip) - Zawsze ciekawiła mnie mitologia. Grecką zna prawawie każdy, ale skandynawską albo Indyjską? Tu już trudniej, dlatego postanowiłam  sięgnąć po tą książkę w dodatku wspaniale ilustrowaną.

W drodze - Kultowa już książka, niedawno sfilmowana opowiadająca o powojennej Ameryce i poszukiwaniu siebie i przygód w czasie przemierzania kraju, w dodatku kradzionymi samochodami.

Angielski pacjent - Wziełam tą książkę z sobą na wakacje, gdyż zbyt długo moim zdaniem się do niej zabierałam. Każde podejście kończyło się fiaskiem aż  do tego wyjazdu w czasie, którego ją przeczytałam, zakochałam sie w niej i niedługo dodam jej recenzję.