środa, 23 lipca 2014

"Projekt szczęście"


Każdy z nas czegość pragnie, jedni władzy, drudzy pieniędzy, sławy, zdrowia lub miłości. Często w tym pośpiechu, walce o najlepszy kawałek tortu zapominamy o najważniejszym,  o potrzebie szukania szczęścia, nie przez kupienie sobie czegość nowego ( choć i to pomaga niektórym, podnieś swój sposób myślenia o sobie), ale szukająć go w sobie. Wiele  osób wyrusza w dalekie podróże, by znależć sens swego życia jak naprzykład bohaterka "Jedz, módl się, kochaj". Niektórzy poszukują jakieś ideologi, filozofi, która pomogła by im zapełnić tą pustkę, o której wie każdy z nas, choć wielu wypiera się jej. Być może dlatego ludzie modlą się, wierzą w różne religie, bo choć one się miejscami różnią  to dają poczucie ładu i porządku. Autorka tej książki postanowiła odnależć szczęście w sobie, nie zmieniając wiary, zamieszkania czy też pracy i to mnie najbardziej urzekło..

Pewnego dnia, autorka jechała metrem. Padał deszcz, wszystko było ponure. Wielu z nas napadają w takich okolicznościach ponure myśli  i  bohaterka spotkała się też z nimi. Rozmyślając o  swoim życiu doszła do wniosku, że musi coś w nim zmienić, bo miejąc wszystko co każdy z nas pragnienie nie potrafiła ona w sto procent to docenić i czerpać z tego przyjemność. Przez długi czas wertowała kolejne i kolejne książki
o szczęściu od naukowych, przez obyczajowe na historycznych kończąc. Po mozolnym studium wszystkiego co wpadło jej w ręce na  ten temat , opracowuje swój własny projekt szczęście. Planuje, że przez cały rok będzie wykonywała punkty zaplanowane na dany  na miesiąc np. chodzić wcześniej spać, znależź przy każdej stosownej sytuacji 3 nowych znajomych.

Książka ta przypadła mi do gustu, choć muszę szczerze przyznać były (minimalne ) drobnostki, które kuły mnie w oczy. Do nich wrócę później na razie muszę powiedzieć, że pomysł autorki strasznie przypadł mi do gustu! Można się nim inspirować, tworzyć własny, niepowtarzalny projekt. Oczywiście można też wszystki "zgapić" z autorki, ponieważ większość rzeczy jest tak uniwersalnych, że każdy może z nich skorzystać między innymi : dbaj o kondycje, działaj energiczniej, okazuj miłość, nie plotkuj. Pozatym książka jest pisanym miły, przyjemnym stylem, że to już samo sprawiało mi przyjemność.

Inna zaleta ( jedna z najważniejszych), że jak wspomniałam sami możemy się zainspirować się pomysłem autorki. Nie musimy rzucać pracy, zostawiać rodzinę, wyjeżdżać do Indi tylko w własnym małym świecie udoskonalać szarą rzeczywistość, by stawała się jaśniejsza i piękniejsza z dnia na dzień. Co do minusów...
Momentami autorka za bardzo się wymądrzała np. " Objeliśmy się, przynajmiej na sześć minut, bo z lektur wiem, że jest to czas pozwalający na uwolnienie oksytocyny i serotoniny, substancji poprawiających nastrój....". Jeden rozdział też był dla mnie  męczarnią ( Lipiec: kup sobie trochę szczęścia), bo według autorki raz pieniądze szczęścia nie dają, ale znowu czasami poprawią...

Podsumuwując książka mi się podobała. Nie rzuciła mnie na kolana, nie zarywalam dla  niej nocy, ale z pewnością  przyjemnie mi się ją czytało i kto wie czy kiedyś idąc za jej pomysłem, zrobię własnego  projektu szczęście?

Książce tej daje 3.5/5, bo inspiruje i pokazuje, że szczęście da się osiągnąc tylko wystarzy chcieć i ... zacząć coś ku temu  robić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz