sobota, 31 grudnia 2016

Książki roku

Tak oto kolejny rok dobiegł końca. Naprawdę szybko mi on zleciał. Wydaje mi się jakby to było  nie tak dawno, gdy pisałam podsumowanie poprzedniego... Chciałabym się pochwalić i ogłosić, że udało mi się zrealizować moje wyzwanie, z czego jestem bardzo zadowolona. Było to ciekawe doświadczenie, choć momentami irytowałam się, że nie mogę sięgnąć po inną lekturę. Obecnie cieszę się, że wymyśliłam je oraz  dotrzymałam i już zastanawiam się nad następnym ;) Nie długo pojawi się post z moimi planami, marzeniami na 2017, ale teraz przejdźmy do podsumowania obecnego, odchodzącego we wspomnienia...

Jak zawsze wybrałam 10 tytułów, które najbardziej poruszyły mnie w 2016. Tymczasem chciałabym przyjrzeć się trochę statystyce. W tym roku napisałam 67 postów czyli o 7 więcej niż poprzednio, lecz zrecenzowałam tylko 35 książek. Nie wliczałam w to lektur np. "Ślubów panieńskich", "Hamleta", "Balladyny" itp. W 2016 przeczytałam swoją drogą najwięcej dramatów. Drobna uwaga :) O 5 mniej recenzji, ale co ciekawe teraz mam większy dylemat odnośnie 10 najlepszych tytułów. Taka mała liczba, gdy tymczasem przeczytałam tyle wspaniałych perełek.. Pocierpiałam trochę, ale udało mi się tego dokonać.
Zabrakło miejsca dla kilkunastu moim zdaniem wyjątkowo wartych uwagi książek np. "Kłamcy" Jakuba Ćwieka, niezwykle trzymającej w napięciu, lecz z kilkoma niedociągnięciami "Czerwonej królowej" czy bardzo dobrej powieści romantycznej "Maybe someday". Tymczasem oto mój wybór :

Gargulec


Niezwykle ciekawa książka, której współczesna akcja przeplata się z przeszłością. W niej przeczytałam jedne z najpiękniejszych histori o miłości. W dodatku do końca nie jest powiedziane co jest prawdą, co iluzją. Tytuł, o którym można długo dyskutować.

Hakawati, mistrz opowieści

 Zmysłowa opowieść dziejąca się w egzotycznej sceneri. Opowiada o mistrzach w snuciu baśni.

Pełna różnych przeplatających się ze sobą wątków na długo zostająca w pamięci.

Tajemna historia

Ciekawa powieść o studentach i poznawaniu przez nich świata, samych siebie oraz umiejscowania lini, której nie powinno się nigdy przekraczać. Przede wszystkim jednak ma ona swój, niepowtarzalny urok. Wyjątkowa powieści o zabójstwie, opowiedziana w inny sposób niż można się spodziewać.


Harry Potter i przeklęte dziecko


Sama wieść o kontynuacji losów Harrego Pottera wywoła wiele dyskucji. Oliwy dolała wiadomość, że ma być ona w formie dramatu. Z pewnością jest ona inna niż wcześniejsze tomy ( w jej pisanie zaangażowana była nie tylko J.K Rowling, lecz również Jacka Thorne i  Johna Tiffany) Wielu fanów nie cierpi jej, część znów uwielbia. Napewno nie może ona mierzyć się z siedmioksięgiem, ale ciekawie było powrócić do świata magii. Z pewnością jest to wydarzenie literackie roku i warto się z nim zapoznać.
 
Szeptucha

 Uwielbiam książki z motywami folklorystycznymi, bądź mitologicznymi. Zawsze intrygowały mnie pogańskie wierzenia, ale brakowało mi dobrej książki o naszych polskichNa szczęście natrafiłam na "Szeptuchę".
Jeśli jesteście ciekawi wizji autorki, jak wyglądałby nasz kraj, gdybyśmy nie przyjęli chrztu, śmiało sięgnijcie po nią.

Beksińscy. Portret podwójny

 Biografia orginalnej, kontrowersyjnej rodziny. Nie łatwa, ale myślę, że ciekawie się z nią zapoznać. Wokół postaci Tomasza i Zdzisława urosło wiele plotek, toteż warto  poznać prawdę i mieć własne zdanie.

Wiele jest w niej tragicznych sytuacji oraz fragmentów pełnych zadumy.

Futu.Re


Jak mógłby wyglądać świat, gdybyśmy nie musieli się starzeć i umierać? Jakie problemy nurtowałyby nas wtedy? Ogromna książka Dmitra Glukhovskiego pełna emocji, zadawająca odważne pytania i snująca reflekcję na wiele tematów. Trudno się od niej oderwać o zapomnieniu nie wspominając.

1945. Wojna i pokoj

Wojna nie kończy się w chwili podpisania kapitulacji. Jej koniec jest umowny, bo dla wielu walka się nie kończy tego dnia. Przesiedlenia, rabunki, odbudowa zniszczonych miast. Wspaniały reportaż o ludzkich losach i odradzaniu się kraju. Pokazująca zdarzenia z różnych, często sprzecznych stron. Wyjątkowa.


Klucze


W porównaniu z wymienianymi tytułami nie charakteryzuje się ona  może orginalnym pomysłem, nie jest również  kontrowersyjna. Mimo to dawno nie czytałam polskiej młodzieżówki, która tak dobrze i dobitnie oddawałaby nasze uczucia, problemy. Bohater niejednoznaczny. Pełen wad, ale trudno momentami się z nim nie zgodzić. Poruszająca ważne tematy i robiąca to naprawdę sprawnie i z pomysłem.


Światło,którego nie widać 


Ostatnia książka przeczytana w tym roku, ale mimo to udało się jej dostać do mojej 10. Piękna opowieść o okrutnym czasie II wojny światowej..

Przyznam, że za każdym razem pisząc 10 najlepszych lektur danego roku, miałam już wybrany, gdzieś z tyłu głowy tytuł roku. Tym razem jestem  naprawdę  pełna wątpliwości między "Futu.re" a "Światłem, którego nie widać". Dwie całkowicie różne ksiażki , jednak obie zdobyły moje wielkie uznanie. Naprawdę trudny wybór...

Tegoroczną książką roku zostaje - Futu.re

piątek, 30 grudnia 2016

"Światło, którego nie widać"



Dobre ksiażki moim zdaniem można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy to te, które czytamy cały dzień, noc, gdyż odejść od nich nie można. Drugi to te pełne treści, przesłania. Lektura ich ciągnąć się może tydzień, dwa czasami miesiące. Widzimy jednak dbałość autora o szczegóły, każde słowo wydaje się być w odpowiednim miejscu. Żyjemy atmosferą książki, z bohaterami nawiązujemy silną więź. Pod koniec czujemy, że skończyło się coś wyjątkowego."Światło, którego nie widać" należy do tej właśnie kategori.

Marie-Laure jest małą, szczęśliwą dziewczynką. Ma najwspanialszego tatę na świecie, z którym spędza piękne chwilę. Niczego jej nie brakuje. Niestety, z czasem zaczyna tracić wzrok. Rodzic postanawia nie dać się porwać rozpaczy z powodu nieszczęścia córki. Stara się ciągle ukazywać jej  piękno świata i chcąc pomóc jej w nawigacji po mieście, tworzy bardzo dokładny model okolicy. Poznajemy również niemieckiego chłopca, wychowującego się w sierocińcu. Ciekawi go świat i jak on działa. Pewnego dnia znajduje on zniszczone radio.Intryguje go ono i postanawia przyjrzeć mu się dłużej. W oddali przyglądamy się również poszukiwaniom tajemniczego brylantu zwanego "Morzem Ognia".

Fabuła książki rozpięta jest w bardzo szerokim zakresie czasu. Przyglądamy się dzieciństwu bohaterów oraz wybuchowi wojny i ich przedwczesnemu dojrzewaniu. Mieszkający w znacznej odległości od siebie wręcz w innych światach. Mają swoje pasje, pragnienia, marzenia. Odczuwają szczęście, dar przyjaźni , lecz również rozczarowanie i  ból. Wiele ich dzieli, lecz łączą pewne cechy. Wokół ich losów zbudowna jest  fabuła tej wyjątkowej książki. Przyznam wprost, zachwyciła mnie ona  i "rzuciła na kolana". Każdy jej element, szczegół  (a jest ich naprawdę wiele) wydaje się wręcz stworzony, by być w tym konkretnym miejscu, co  nadaje niesamowitą atmosferę książce. Mnogość wątków również robi wrażenie. Moim zdaniem jest to książka, do której można powracać po kilka razy.

Sięgając po tą lekturę moje odczucia można było porównać do opini zamieszonej na okładce "Czy świat potrzebuje kolejnej książki o drugiej wojnie światowej?" . Po przeczytaniu zgadzam się w pełni z kolejnym zdaniem : " Tak pomysłowej i pięknej jak opowieść Antho'ego Doerra z pewnością tak".  Sposób w jaki podchodzi on do tak niełatwego i po części niewygodnego tematu jest wprost zdumiewający. Przedstawia on orginalną i niezwykle ciekawą zadumę na temat wartości, przyjaźni, marzeń i jak wiele możemy poświęcić w imię ich realizacji. Ważne jest również, że nie osądza, kto miał rację, kto więcej wycierpiał, kto był zły. Pięknie oddaje skomplikowanie ludzkich losów i jak wiele rzeczy, wydarzeń wpływa na nasze decyzje i to kim jesteśmy.

Na długo w pamięci zapadnie mi wątek zainteresowania bohaterów przyrodą a w szczególnością biologią. Przede wszystkim jednak jak w sposób wręcz bajkowy opisana jest pasja Wernera. Nigdy już nie powiem, że mechanika, technika, bądź elektryka jest beznamiętna.Każdemu molowi książkowemu powininna również spodobać się  rola książek Juliusza Verne dla  losów postaci.  Bohaterowie... Niepowtarzalni, to słowo najlepiej oddaje mój zachwyt nad nimi. Poznajemy ich bardzo wnikliwie. Wiemy czego pragną, co napawa ich lękiem . Długo nie będę mogła o nich  zapomnieć.

Książką, w której bez reszty się zakochałam. Niekwestionowane 5\5.

wtorek, 27 grudnia 2016

"Maybe someday"



Miłość. Nieskończone źrodło inspiracji dla pisarzy, poetów, artystów. Uczucie o tysiącach odcieni, niejednoznaczne, tajemnicze. Tak poszukiwane i znienawidzone. Każdy moim zdaniem lubi o niej czytać, oczywiście w odpowiednim podaniu. W tym przypadku naprawdę łatwo bowiem ująć temat w sposób płaski, standardowy, mało pasjonujący. Tym bardziej moim zdaniem udana powieść z wątkiem miłosnym, bądź gdy jest on główną osią fabuły jest naprawdę godna podziwu. W moim wyzwaniu była właśnie kategoria : "Literatura obyczajowa, Romans". Spojrzawszy na tytuł i okładkę pokręciłam głową i jęknęłam. Nie lubię jednak nie dotrzymywać obietnic oraz przegrywać, toteż pod sam koniec roku sięgnęłam po nią.

Sydney jest w szczęśliwym, zadawalającym związku od dwóch lat. Ma najlepszą przyjaciółkę i współlokatorkę pod słońcem, pasjonujące ją studia. Jest szczęśliwa. W ciągu jednego dnia jej wszystkie plany, nadzieje rozlatują się w pył. Ridge wybitnie gra na gitarze. Kocha muzykę i poświęca jej dużo serca. Od pewnego czasu ma jednak problem z pisaniem słów do swoich utworów. Dostrzega on w Sydney duży talent i postanawia prosić ją o pomoc.

Uwielbiam niespodzianki i "Maybe someday" należy do nich. Nie pokładałam w tej książce ani krzty nadziei. Byłam pewna, że jej czytanie będzie wielką udręką. Z każdą stroną przekonywałam się jednak do niej i sama nie wiem, w którym momencie wciągnęła mnie w swój świat a ja nie mogłam się doczekać aż poznam dalsze losy bohaterów. Książka utrzymana jest w łatwej i  przyjemnej formie. Pełno jest w niej humorystycznych akcentów, ale są i smutne chwile. Bardzo do gustu przypadł pomysł prowadzenia narracji przez Sydney oraz Ridga.

Wielką zaletą są bohaterowie. Szybko zyskują oni naszą sympatię. Poza Ridge i Sydney mamy całą gamę charakterystycznych postaci drugoplanowych, który wkład w mój zachwyt nad tym tytułem jest znaczny.
Warren, Maggie, Brennan, Bridgett tak trudno ich nie polubić. Naprawdę rzadko jest, by tak dopracować bohaterów drugoplanowych, wręcz na równi z głównymi. Odgrywają oni wielką rolę, ponieważ zaś szybko zaczęłam ich uwielbiać bardzo mi się to podobało.

Poza genialnymi postaciami ważną rolę oczywiście odgrywa wątek miłosny. Nie jest on ani bardzo odkrywczy, bądź standardowy. W kwesti orginalności jest średni. Sposób w jaki został podany jest za to na wysokim poziomie i sprawia, że nie sposób oderwać się od lektury. Odziaływuje na nasze uczucia i to w sposób nietuzinkowy. Końcówka moim zdaniem mogła być troszkę inna, ale to moje odczucia. W każdym razie nie niszczy ona poziomu całej lektury z czego bardzo się cieszę.

"Maybe someday" jest moim zdaniem sprawnie napisaną, ciekawą książką o tematyce miłosnej. Pełna śmiechu, lecz z wstawkami płaczu, zostawia dobre wspomnienia. Każdej czytelniczce ( bo moim zdaniem głównie im powinna przypaść do gustu), która pragnie poznać lekko bajkową powieść o miłości, jej sile, poświęceniu i przyjaźni polecam z całego serca. Można z nią spędzić wyjątkowe chwile. Nie jest ona może wywrotną, wstrząsającą lekturą, która zapada na długo w pamięć, lecz wyjątkowo przyjemną i łatwą pozycją.  Ogromny plus również za poruszenie wątku niesłyszenia.

Warto zauważyć, że wszystkie piosenki ( stanowią one ważny element fabuły) mają swoje polskie tłumaczenia pod koniec książki. Bardzo ciekawym pomysłem jest również stronka, na której można je odsłuchać. Interesująca koncepcja. "Maybe someday" oceniam zaś 4/5

niedziela, 25 grudnia 2016

"Najgorszy człowiek na świecie"



Dobra książka to jaka? Nie jestem wybitna w pisaniu definicji albo tekstów leksykalnych, lecz w trakcie lektury "Najgorszego człowieka na świecie" pytanie owe nie dawało mi spokoju. Czy jest nią ta, którą świetnie się czyta, nie pozwala odejść ani na minutę od siebie? Może kontrowersyjna? Skłaniająca do refleksji i zadająca pytania? A może trudna, którą rozumie się pod sam koniec i klęka przed geniuszem autora? Zastanawiałam sie, jak bardzo przydałaby mi się taka jasna, klarowna regułka, nie za długa, nie za krótka. Jak bardzo pomocna byłaby przy pisaniu recenzji, bądź ogólnym rozmyślaniu nad ostatnimi książkami a zwłaszcza tymi, które wywołują tuzin emocji i sami nie do końca jesteśmy pewni co o nich myślimy, "Najgorszy człowiek" właśnie do nich należy..

"Jestem alkoholiczką i narkomanką". Zdanie, które nie mogło przejść przez usta Krystynie. Jakim cudem ona, inteligentna, zadbana, dobrze zarabiająca kobieta może mieć ten sam problem co brudny, śmierdzący, bezdomny spod mostu? Jakie to śmieszne, nielogiczne, prawda? W pewnym momencie nasza bohaterka postanawia jednak zmierzyć się z demonami przeszłości oraz swoimi uzależniami. Nie jest to prosta droga usiana różami. Zwłaszcza, gdy trzeba sprawnie kamuflować swoją nieśmiałość, brak odwagi, pewności siebie. Cały czas mieć w zanadrzu ciętą ripostę, posiadać rozległą wiedzę i przede wszystkim być "wyluzowanym"... Alkohol i joint. Magiczne kredki czyniące świat piękniejszym. Nic nie jest jednak za darmo na tym świecie  i Krystyna postanawia spłacić swój dług. Czy źródło jej wszystkich problemów, to tylko owe "lekarstwa"? Rozpaczliwa walka, której stajemy się obserwatorami.

Złość, rozpacz, zwątpienie,przygnębienie czy nagła euforia, to mały wycinek uczuć z jaki mamy do czynienia w trakcie lektury. Książki nie łatwej, bądź przyjemnej, powiedzmy to sobie na samym początku. Wiele jest w niej momentów, gdy mamy wielką ochotę odstawić ją na półkę i zrobić przerwę od bólu, który wręcz wylewa się z jej stronnic. Nie mogę tej powieści zarzucić bezwyrazowości z pewnością. Ten kogel uczuć, ich ogromy miks sprawia, że choć brak jej szybkiej akcji ( w ogóle jest ona lekko specyficzna) nie możemy się od niej oderwać. Chwila przerwy, swoją drogą jest czasami jednak niezbędna. W celu ochłonięcia, przyswojenia treści...

W książkach wiele zależy od głównego bohatera. Jeśli go polubimy, zaczniemy odczuwać jego problemy jak własne, to można zaliczać lekturę już do udanych. W odwrotnym przypadku...  Tylko wyjątkowe przymioty są w stanie ją uratować ( albo grono głównych bohaterów). W przypadku, kiedy postać jest z gatunku tych tragicznych, skłaniających do współczucia, kiedy przyglądamy się jej rozpaczy, problemom i częstym upadkom, sprawa jest skomplikowana. Nie mogę powiedzieć, że polubiłam Krystynę, gdyż to słowo nie oddaje do końca  moich myśli i uczuć, gdy myślę o niej. Współczułam jej, zwłaszcza widząc jak wielki ma potencjał. Nie irytowały mnie jej upadki, jak nie raz mi się zdarza z bohaterami. Moim zdaniem autorka włożyła dużo pracy w jej ukształtowanie. Wysiłek nie poszedł na marne.

Główną tematyką jest alkohol i narkotyki. Wokół nich kręci się fabuła, tak na prawdę. Nie do końca jednak..  Za tematyką o wychodzeniu z nałogu, ukryta jest opowieść o nieśmiałości, braku wystarczającej siły,  radości, wiary w samego siebie. Moim zdaniem jest to naprawdę rzeczywiście i wspaniale oddane.
Autorka opisuje to z wielkim wyczucieniem i ogromnym ładunkiem emocjonalnym, lecz również metorycznym. Wiele można z tej lektury wynieść, naprawdę dużo. Chyba, to jest główną zaletą..

Moja ocena to 5/5

sobota, 24 grudnia 2016

Życzenia Świąteczne!



Tak oto nastał kolejny 24 grudnia. Wyjątkowy czas dla każdego z nas. Z tej okazji życzę Wam przede wszystkim zdrowym, bezpiecznych Świąt, pięknych chwil, smacznych potraw na wigilijnym stole a co najważniejsze...  Świetnych lektur pod choinką! 

środa, 21 grudnia 2016

"Wróć, jeśli pamiętasz"


Koniec roku jest już coraz bliżej a w moim wyzwaniu zostało jeszcze kilka tytułów. Wyścig z czasem? Czemuż, by nie? Przyglądajcie się mu, gdyż ja sama nie znam wyniku. Wczoraj skończyłam książkę roku w kategorii literatura młodzieżowa. Wcześniej zapoznałam się z jej poprzedniczką, do której miałam mieszane uczucia. Niezbyt chętnie podchodziłam, więc do dzisiejszej, choć starałam się nie uprzedzać. Kto wie jaki potencjał może w sobie ukrywać?

Mia zdecydowała. Zostaje. Decyzja ta kosztowała ją wiele bólu, przemyśleń, ale podjęła ją taką a nie inną.
Odtąd minęły trzy lata i wiele rzeczy uległo zmianie. Nasza bohaterka zaczęła odnosić znaczne sukcesy jakowiolonczelistka. Adamowi również udało się spełnić swoje marzenie i Shooting Star odniosło znaczny sukces. Piszą o nich w gazetach, grają wielkie koncerty i mają wiernych fanów. Od trzech lat bohaterowie  również się nie widzieli...  Czy tak wielka miłość może po prostu zgasnąć? Co się wydarzyło? Los postanawia zetknąć ich drogi  jeszcze raz w przededniu ich tras koncertowych w całkowicie odległych zakątkach świata. Co będzię się  działo w trakcie tych godzin?

Pierwszą znaczą zmianą w porównianiu do pierwszego tomu, to jej narrator. We wcześniejszym wszystko poznawaliśmy za sprawą Mia, tym razem zaś dzięki Adamowi. Muszę przyznać, że mnie ta odmiana bardzo przypadła mi do gustu. Dawna główna bohaterka nie należała wprawdzie do grupy tych irytujących, wręcz  po części do sympatycznych, ale nie zbyt podobał mi się jej sposób relacjionowania zdarzeń. Po prostu, moja osobista preferencja.

Właśnie Adam jest jedną z głównych zalet tej powieści. Przeciwieństwo Mia ; dynamiczny, pełen złości, sarkazmu. Tą część zdecydowanie lepiej mi się czytało i jednym z czynników był jego sposób opowiadania o bólu, złości, mieszaninie uczuć. Co ciekawe, Mia też ulega wszechobecnym zmianom. Jej charakter, sposób postępowania. Cieszę się, że autorka ukazała ich przemiany na przestrzeni trzech lat. Moim zdaniem nadaje to książce ciekawszej formy.

Akcja rozgrywa się w ciągu zaledwie kilku dni, ale prawie cała jej objętość, to jeden . Dzięki temu jest ona dosyć szybka w pewnym tego słowa znaczeniu. Nie ma tu jej nagłych zwrotów, ale mimo to wciąga jej klimat, dość charakterystyczny. W dodatku duży plus ode mnie za wątek nocnego spaceru po Nowym Jorku. Naprawdę duży.

W porównaniu od poprzedniczki, ta część jest  moim zdaniem dużo lepsza. W końcu zaczęły naprawdę ciekawić mnie losy bohaterów na tyle, iż planuję się jeszcze kiedyś z nimi spotkać. Nareszcie odczuwałam większe emocje w trakcie jej czytania, na czego brak tak narzekałam w "Zostań, jeśli kochasz" a powinno być chyba na odwrót? Tam temat był już w sobie chwytający za serce, ale cóż... Cieszę się, że nie męczyłam się z nią, ale nie mogę wciąż powiedzieć, że jestem zadowolona. Ciągle czegoś mi brakuje... Może w następnej części?

 Wiem, że wielu osób uwielbia tę serię i po części domyślam się oraz rozumiem tego powody, lecz u mnie tak się nie dzieje. Ciekawa hisoria dwóch całkiem odmiennych osób, które łaczy miłość do muzyki. Nie jest, to mój najczęściej wybierany  gatunek i może z tego to wynika, ale czasami warto sięgnąć po coś odmiennego.  Tymczasem moja ocena,to 3.5/5

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Filmy ostatnich tygodni


Uwielbiam oglądać fimy, żałując tylko  ciągle, iż czas tak szybko ucieka...  Lubię poznawać nowe, interesujące tytuły w kinie. Niestety, nie zawsze mi się to udaje. Ten rok obfitował w tak wiele wartych uwagi pozycji, których nieobejrzenie doskwierało mi. W moim mieście odbył się w tym miesiącu przegląd kina polskiego, na którego 4 filmy zdobyłam bilety. Nie są to wszystkie seanse jakie chciałabym uzupełnić z tegorocznej polskiej kinematografi, wielu wciąż brakuje, ale mimo to jestem szczęśliwa. W międzyczasie na  kilku pozycjach  zagranicznych udało mi się zagościć. Oto moje podsumowanie ostatnich tygodni.

"Kamper"

Tytuł opowiadający o młodym małżeństwie. Dwóch trzydziestolatków, poznornie zadowolonych ze związku. Czy wszystko jest jednak tak idealne? Ukrywane problemy rosną w siłę, niewypowiedziane kwestie robią się coraz poważniejsze. Moim zdaniem nie jest to wybitny film, ale nie jest  też zły. Trochę więcej może oczekiwałam, ale cieszę się, iż poszłam na niego. Ciekawie się go oglądało, zwłaszcza dzięki Piotrowi Żurawskiemu, którego bardzo polubiałam po jego roli "Bodo".  Drażniło mnie lekko, iż po przyjrzeniu się zwiastunom wiele rzeczy już widziałam, ale cóż taki los zaspakajania wcześniej ciekawości..

"Powidoki"

Bardzo pragnęłam go obejrzeć. Ostatni film Andrzeja Wajdy. Wystarczający powód, jak dla mnie. Nie zawiodłam się.. Smutna historia, opowiedziana w znakomity sposób i skłaniająca do głębokich przemyśleń.
W poetycki sposób opowiadająca o człowieku, który musiał wybierać między lojalnością wobec swoich zasad, ideałów a wygodniejszą, poprawnie polityczną drogą. Przede wszystkim jednak o samotności...


 "Ostatnia rodzina"

Bardzo rozpaczałam, gdy przegapiłam go w kinach i bardzo ucieszyłam widząc na liście przeglądu. Muszę przyznać, że bałam się trochę przed seansem. Miałam obawy czy tytuł ten podoła przedstawieniu tak skomplikowanych sylwetek w sposób nie jednopłaszczyznowy, delikatny i nienarzucający  opini. Czy się udało? Napewno nakręcony jest dobrze, ciekawie. Zwłaszcza osobom, które znały ich losy wcześniej mogły dostrzec wiele ciekawych momentów, symboli. Niestety kilka rzeczy ( czego się domyślałam wcześniej) było zbyt dosłownie pokazanych, co trochę kłuło mnie w oczy, ale zdaję sobie sprawę, że nie dało się tego zrobić inaczej, chyba... Mimo to cieszę się, że nareszcie powstał tytuł mówiący o tej tak smutnej historii.

"Zjednoczone Stany Miłości"


Idąc na seans "Zjednoczonych miłości" nie spodziewałam się jak bardzo będzie on kontrowersyjny i dosłowny... Czytałam wcześniej wywiad z reżyserem oraz kilka pochlebnych recenzji. Tymczasem.. Większa część widowni była oburzona, zniesmaczona, jednym słowem nie podobał się. Cóż, muszę przyznać, iż pokazano wiele sfer w sposób głęboko naturalistyczny... Właśnie przez to moim zdaniem warty też uwagi. Szanuję i bardzo lubię polskie kino, ale do najodważniejszych nie należy (chociaż zmienia się to, powstaje coraz więcej szokujących pozycji). Film  ten zaś zdecydowanie taki jest. Nie polecam osobom bardzo wrażliwym, ale chyba warto obejrzeć choćby z czystej ciekawości, gdyż trudno po końcowych literach powiedzieć o swoich odczuciach, objętne. Zdecydowanie jeden z tych, nad którymi się zachwyca bądź głęboko  nienawidzi. Zaś tematy porusza naprawdę ciekawe, tylko że forma bardzo prowokująca, lecz o to pewnie chodziło...

"Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć"



Na ten film czekałam około roku i ledwo wszedł do kin nie mogłam wyczekać, aż pójdę na jego seans. Kolejny raz powracamy do świata magi. Niech fanowie Harrego Pottera nie lękają się, iż zepsuje on czar naszego kochanego cyklu. Historia w nim opowiedziana dzieje się w cześniej w dodatku w Stanach Zjednoczonych (  Jak dla mnie wielki plus, bo  Nowy Jork w dwudziestoleciu międzywojennym. Jak nie dać mu się oczarować?) i opowiada o losach przesympatycznego  Newtona Scamandera  . Jego losy opowiedziane są naprawdę ciekawie zaś w filmie nie brakuje pięknych ujęć. Jestem zachwycona!!


 "Timbuktu"


Poetycki, pełen długich kadrów, pięknych ujęć. Nie opowiada wprawdzie histori trzymającej w napięciu, ale robi to  tak odmiennie niż jesteśmy przyzwyczajeni, co nie pozwala porzucić go w trakcie. Tematyką jego jest tajemnicze miasto Timbuktu zaś głównym wątkiem zajęcie go przez ortodoksyjnych, bojowniczych wyznawców Islamu. Myślę, że w obecnych czasach warto sięgnąć po niego, gdyż świat nie dzieli się na białe i czarne a on właśnie o tym snuje opowieść...

"Labirynt Fauna"


W czasie pewnej rozmowy wyznano mi, że "Labirynt Fauna" był jednym z bardziej chorych, męczących filmów w dodatku nieprzyjemnych. Postanowiłam to sprawdzić. W moim przypadku jest jednak odwrotnie. Jak dla mnie ten tytuł był niezywkle ciekawy, orginalnie  nakręcony a ja bardzo to cenię w kinie. Opowiada   z jednej strony fantastyczną historię młodej dziewczynki, drugiej zaś o zmaganiach partyzantki komunistycznej w Hiszpani z faszystowskimi odziałami. Ciekawe połączenie, któremu warto się przyjrzeć moim zdaniem.

"Vaina.Skarb oceanu"


Naprawdę dawno  nie byłam w kinie na jakieś bajce. Zaciekawił mnie jednak tytuł, dość inny od popularnych histori dla młodych widzów. W "Viannie" akcja dzieje się w okolicach Malezji i jej fabuła oparta jest na prawdziwych miejscowych mitach. Kocham wszystko co opowiada o odmiennych kulturach i o razu wiedziałam, że muszę pójść na ten film. Nie zawiodłam się. Jest w nim wszystko co powinno być moim zdaniem w bajkach. Polecam!

"Kopciuszek"


Kolejna baśń, gdyż po miłym przyjęciu poprzedniej postanowiłam pójść za natchnieniem  i obejrzeć również "Kopciuszka". Bardzo lubię, gdy na podstawie animowanych bajek powstają filmy z aktorami. Wprawdzie ta nie była moją najukochańszą z dzieciństwa, ale bardzo spodobały mi się jej ujęcia, sceneria i  przepiękne stroje podczas oglądania zwiastuna. Nigdy nie darzyłam tej baśni wielką sympatią, ale ten film opowiada ją w sposób naprawdę ciekawy i muszę się przyznać, że mimo domyślania się końcówki, trzymał mnie w napięciu do samych liter. Ten niepowtarzalny czar wspominania dzieciństwa...

środa, 14 grudnia 2016

"Samotni.pl"



Samotność.. Słowo o nieproporcjonalnej sile. Wywołujące na raz tysiąc myśli, skojarzeń, obrazów.
Miejące tyle twarzy ile ludzi. Pomysł na książkę całkiem interesujący, ale jak dobrze o niej opowiedzieć ?
Wielowymiarowo, niejednoznacznie i niezbyt tkliwie? Przed takimi wyzwaniami postawiłam lekturę "Samotni.pl" czy udało się jej sprostać?

Wiktor znany jest jako słaby uczeń, dla którego nauka nie jest najważniejsza. Wydaje się, że nie stać go na nic więcej, jedynie nauczycielka Zosia wierzy w niego. Często widywany w podejrznym towarzystwie, ale prawie nikt nie wie jaki ciężar dźwiga na swoich barkach. Złożone przez niego samoloty, stojące na meblach wydają się niemym krzykiem niespełnionych marzeń. Poznajemy też Joannnę. Nie da się jej nie zauważyć. Burza rudych włosów, morowe spodnie i ciężkie buty. Często powracająca wspomnieniami do przeszłości i pisząca listy nigdt nie wysłane...

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że ta lektura przypadnie mi aż tak do gustu. Przede wszystkim podoba mi się jak autorka w sposób naturalny i delikatny zwraca naszą uwagę na poważne problemy młodych osób, ale również dorosłych. Tytułowa samotność, drobne przestępstwa, odmienność w grupie i odwaga do walki z niesprawiedliwością, Pojęcia często nadużywane przy opisywaniu literatury młodzieżowej w tym wypadku możemy użyć ich z czystym sumieniem. W "Samotnych.pl" wszystkie wymienione problemy a jest ich więcej, poruszone są z wyczuciem i naprawdę wiele z tej książki można wynieść.

Wielką zaletą tej powieści są bohaterowie. Charakterystyczni, interesujący, posiadający również wady co jak dla mnie  jest dużą zaletą.  Bardzo podoba mi się również zabieg, że nie są nimi jedynie postacie w wieku głównych bohaterów, ale i starsze osoby  dzięki czemu poznajemy różne punkty widzenia pewnych sytuacji, problemy z jakimi znów ini muszą się zmagać.

Autorka pisze naprawdę dobrze  co sprawia, że dość szybko zaczynamy czuć  sympatię do jej bohaterów    i życzyć im jak najlepiej. Wraz z nimi ( a to bardzo dużo znaczy w powieściach młodzieżowych) odczuwamy  gniew, rozczarowanie bliskimi, niespełnione marzenia, ale i lekką nutkę nadzieji związanaą z przyszłością, siłę do dźwigania problemów swoich i najbliższych.

W powieści tej mamy też do czynienia z wątkiem miłosnym. Jak dla mnie był on ciekawie  poprowadzony i przyjemnie się go czytało. Zakochani zyskują naszą sympatię a my mamy możliwość przyjrzeć się  jak wraz z nowym uczzuciem zmieniają się oni sami.

Moim zdaniem "Samotni.pl" jest ciekawą i jedną z lepszych książek młodzieżowych spod polskiego pióra. Myślę, że warto ją przeczytać a ja sama zastanawiam się nad dodaniem jej do najlepszych książek roku.. Oceniam ją zaś 4/5

sobota, 3 grudnia 2016

"Belfer"



Większość z nas ma jakiś ulubiony serial, na którego nowe odcinki wyczekuje z biciem serca. Są również takie osoby, które oglądają ich dziesiątki budząc niedowierzanie wśród przyjaciół, skąd biorą na nie tyle czasu? Ja niestety nie należę do tych wybrańców a moja lista tytułów, których braki muszę nadrobić nie tylko się nie skraca, ale wręcz rośnie z roku na rok. Trochę lepiej mi idzie, gdy są one emitowane w telewizji wtedy w większości je kończę a czasami cały tydzień  wyczekuję na kolejny epizod . W zeszłą niedzielę wyemitowany został ostatni odcinek polskiego serialu, Belfer". Było o nim trochę głośno, więc zapragnęłam wyrobić sobie o nim zdanie.

Akcja serialu rozgrywa się w małym miasteczku, Dobrowicach. Wszyscy się tam doskonale znają. Obowiązują też  nie pisane zasady. Lokalną społecznością wstrząsa śmierć młodej, utalentowanej   dziewczyny. W międzyczasie pojawia się nowy mężczyzna w dodatku ze stolicy, który podejmuje pracę w miejscowym liceum jako nauczyciel polskiego . Niespodziewanie i nieproszenie zaczyna węszyć wokół tragicznego zdarzenia. Dlaczego tak bardzo obchodzi go śmierć nieznanej mu dziewczyny i dlaczego  spotyka się z tak wrogim nastwiawieniem? Czyżby w malowniczo położonym miasteczku działy się rzeczy, które niepowiny wyjsć na wierzch. 


Często seriale potrzebują co najmiej kilku odcinków, by wciągnąć nas w swój świat i sprawić, byśmy z niecierpliwością oczekiwali na następny epizod. Nielicznym ( zazwyczaj wybitnym) udaje się to od pierwszego. Jakże byłam zdziwiona, gdy stało się tak z  "Belferem"! Nie dość, że już pierwszym odcinkiem zyskał moją sympatię, to z tygodnia na tydzień moje uwielbienie do niego rosło a chęć całkowitego i ostatecznego poznania tajemnic mieszkańców Dobrowic stała się rzeczą niezbędną do szczęścia...

Miałam szczere nadzieje, by serial ten okazał się prezentować  przyzwoity poziom a  tymczasem skradł on moją fascynacje. Zawdzięcza to świetnie zaplanowanej i poprowadzonej intrydze, niezwykle ciekawym i charakterystycznym bohaterom oraz świetnemu napięciu, które towarzyszy do końcowych scen ostatniego odcinka.

Bardzo lubię polskie kino. Cenię je i z przyjemnością oglądam a w planach mam lepsze zaponanie się z historią naszej kinematografi, jednak co do współczesnych serialu niestety dużo bardziej wolę zagraniczne, widowiskowe produkcje. Nie znaczy, to że nie śledzę polskich tytułów z tego gatunku, wręcz niektóre uwielbiam i zapadają mi na długo w pamięć ( "Bodo", "Czas honoru" czy z całkiem innego gatunku, przyjemny "Przepis na życie" czy " Aż po sufit" bądź uwielbiana "Rodzinka.pl"), to w moim sercu królują wielkobudżetowe serie ( "Filary ziemi" czy mój serial nad seriale "Gra o tron"). Tym większe było moje zdziwienie, gdy "Belfer" szczerze mnie zachwycił i jeśli robiłabym listę moich ulubinych seriali znalazłby się na wysokim miejscu.

Poza świetnie poprowadzoną akcją, która powoli odkrywa przed nami  swoje tajemnice, dodatkowo mamy świetnie zaplanowane postacie i dobrą grę aktorską. Zwłaszcza podobało mi się, że ważmą rolę odgrywają nie tylko dorosłe postacie, ale i uczniowie liceum. Świetnie oglądało się ich czyny, odkrywało motywacje, poglądy,gdy mogliśmy porównanać je  do dojrzałych bohaterów.

Szczerze serial ten przypadł mi do gustu. Momentami może niektóre zdarzenia są niezbyt realne a ostatnie minuty lekko naciągnięte, by powstał kolejny sezon, ale dla mnie niezbyt się to rzucało w oczy i raziło.
Moim zdaniem jest to naprawdę dobry, polski serial, który powinien przypaść do gustu wszystkim lubiącym kryminały a zwłaszcza powieści o  zamkniętych społecznościacg, w których jedno dramatyczne zdarzenie wyzwala efekt domina i odkrywa wszystko co nie powinno nigdy ujrzeć światła dziennego. Oceniam 5/5