piątek, 30 grudnia 2016

"Światło, którego nie widać"



Dobre ksiażki moim zdaniem można podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy to te, które czytamy cały dzień, noc, gdyż odejść od nich nie można. Drugi to te pełne treści, przesłania. Lektura ich ciągnąć się może tydzień, dwa czasami miesiące. Widzimy jednak dbałość autora o szczegóły, każde słowo wydaje się być w odpowiednim miejscu. Żyjemy atmosferą książki, z bohaterami nawiązujemy silną więź. Pod koniec czujemy, że skończyło się coś wyjątkowego."Światło, którego nie widać" należy do tej właśnie kategori.

Marie-Laure jest małą, szczęśliwą dziewczynką. Ma najwspanialszego tatę na świecie, z którym spędza piękne chwilę. Niczego jej nie brakuje. Niestety, z czasem zaczyna tracić wzrok. Rodzic postanawia nie dać się porwać rozpaczy z powodu nieszczęścia córki. Stara się ciągle ukazywać jej  piękno świata i chcąc pomóc jej w nawigacji po mieście, tworzy bardzo dokładny model okolicy. Poznajemy również niemieckiego chłopca, wychowującego się w sierocińcu. Ciekawi go świat i jak on działa. Pewnego dnia znajduje on zniszczone radio.Intryguje go ono i postanawia przyjrzeć mu się dłużej. W oddali przyglądamy się również poszukiwaniom tajemniczego brylantu zwanego "Morzem Ognia".

Fabuła książki rozpięta jest w bardzo szerokim zakresie czasu. Przyglądamy się dzieciństwu bohaterów oraz wybuchowi wojny i ich przedwczesnemu dojrzewaniu. Mieszkający w znacznej odległości od siebie wręcz w innych światach. Mają swoje pasje, pragnienia, marzenia. Odczuwają szczęście, dar przyjaźni , lecz również rozczarowanie i  ból. Wiele ich dzieli, lecz łączą pewne cechy. Wokół ich losów zbudowna jest  fabuła tej wyjątkowej książki. Przyznam wprost, zachwyciła mnie ona  i "rzuciła na kolana". Każdy jej element, szczegół  (a jest ich naprawdę wiele) wydaje się wręcz stworzony, by być w tym konkretnym miejscu, co  nadaje niesamowitą atmosferę książce. Mnogość wątków również robi wrażenie. Moim zdaniem jest to książka, do której można powracać po kilka razy.

Sięgając po tą lekturę moje odczucia można było porównać do opini zamieszonej na okładce "Czy świat potrzebuje kolejnej książki o drugiej wojnie światowej?" . Po przeczytaniu zgadzam się w pełni z kolejnym zdaniem : " Tak pomysłowej i pięknej jak opowieść Antho'ego Doerra z pewnością tak".  Sposób w jaki podchodzi on do tak niełatwego i po części niewygodnego tematu jest wprost zdumiewający. Przedstawia on orginalną i niezwykle ciekawą zadumę na temat wartości, przyjaźni, marzeń i jak wiele możemy poświęcić w imię ich realizacji. Ważne jest również, że nie osądza, kto miał rację, kto więcej wycierpiał, kto był zły. Pięknie oddaje skomplikowanie ludzkich losów i jak wiele rzeczy, wydarzeń wpływa na nasze decyzje i to kim jesteśmy.

Na długo w pamięci zapadnie mi wątek zainteresowania bohaterów przyrodą a w szczególnością biologią. Przede wszystkim jednak jak w sposób wręcz bajkowy opisana jest pasja Wernera. Nigdy już nie powiem, że mechanika, technika, bądź elektryka jest beznamiętna.Każdemu molowi książkowemu powininna również spodobać się  rola książek Juliusza Verne dla  losów postaci.  Bohaterowie... Niepowtarzalni, to słowo najlepiej oddaje mój zachwyt nad nimi. Poznajemy ich bardzo wnikliwie. Wiemy czego pragną, co napawa ich lękiem . Długo nie będę mogła o nich  zapomnieć.

Książką, w której bez reszty się zakochałam. Niekwestionowane 5\5.

2 komentarze:

  1. Zaintrygowałaś mnie to książką😆
    Pewnie poszukam jej u siebie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się bardzo :) Naprawdę warta uwagi, wyjątkowa książka. Polecam ;)

    OdpowiedzUsuń