Ten weekend spędziłam na Węgrzech. Kocham podróżować a w tym zakątku świata jeszcze nie byłam, toteż nie mogłam się doczekać! Moim skrytym marzeniem jest odwiedzić wszystkie, albo chociaż większość europejskich stolic. Nie spędziłam tego czasu jednak w Budapeszcie, lecz w Egerze i okolicy.
Wyjechaliśmy o 6 i 8 godzin ( liczę z przystankami) zajęła nam podróż. Pierwszym punktem programu był pobyt na termach w Miszkolcu. Jestem nimi zachwycona! Pływa się tam w wydrążonej jaskini, co jest przepięknym widokiem zaś ciepła woda tylko zachęca, by w basenie spędzić jak najwięcej czasu. Później udaliśmy sie do hotelu na zakwaterowanie i kolację.
Kolejny dzień rozpoczął się od wizyty w supermarkecie, by kupić różne pamiątki do domu, gdyż w niedzielę sklepy nie będą otwarte. Następnie udaliśmy się do Egeru. Jest to dość mała miejsowość, ale urokliwa i miło spędza się w niej czas. Napoczątku zwiedziliśmy neoklasycystyczną Bazalikę z pięknymi freskami.
Zobaczyliśmy też najdalej wysunięty na północ autentyczny Osmański minaret, na którego szczyt można wejść.
Kolejnie zawędrowaliśmy na zamek, który jest miejscem akcji słynnej węgierskiej lektury "Gwiazdy Egeru". Na jego terenie możemy również zwiedzić muzeum, w którym znajdują się m.in stroje janczarów.
Kolejnym punktem programu była wizyta w dolinie Pięknej Pani, gdzie mieliśmy możliwość degustacji win.
Było to bardzo ciekawie zorganizowane, gdyż przed podaniem trunku byliśmy informani o jego nazwie, rodzaju, paru anegdotach z nim związanych. Na koniec mieliśmy możliwość zakupienia wybranych przez nas win.
Ostatniego dnia udaliśmy się na najwyższy szczyt Węgier Kekes 1 014 m.n.p.m. Weszliśmy też na wierzę widokową.
Po chwili wolnej pojechaliśmy do Holloko, miejsowości wpisanej na listę Unesco.
Wygląd jej nie zmienił się od XIX wieku czego przykładem jest mapa domków z tego czasu, którą wciąż bezbłędnie możemy się posługiwać. Po spacerze z przewodnikiem każdy miał chwilę, by wejść do zanjdujących się tam muzeum, sklepów z rękodziełęm bądź skosztować miejscowych specjałów.
Będąc już w Holloko nie można było nie wejść na tamtejszy zamek. Dobrze zachowany z różnymi tematycznymi salami np. jadalnia, sypialnia.
Jestem bardzo zadowolona z wizyty na Węgrzech i mam nadzieję, że jeszcze tam powrócę. Czy jeszcze raz do Egeru bądź do Budapesztu? W tej wizycie towarzyszyła mi książka "Futu.re", której recenzja niebawem pojawi się na blogu.
Po wpisie nabralam ochoty na wyjazd na Wegry.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Cieszę się, że mój wpis zainteresował Panią i skłonił do rozmyślań nad wyjazdem na Węgry. Jest to wyjątkowo piękny i ciekawy kraj, który chętnie jeszcze raz odwiedzę :)
OdpowiedzUsuń