środa, 26 sierpnia 2015

"Stowarzyszenie wędrujących dżinsów"



Książki to mój mały, prywatny świat, w którym uwielbiem przebywać i wędrować. Czasami mam ochotę na ambitne,wymagające, kiedy indziej na podróżnicze, biograficzne lub historyczne. Bywa też tak, że chcę jakąś miłą, przyjemną lekturę, by odpocząć przy niej.  Natrafiłam raz na pochlebną recenzję "Stowarzyszenia wędrujących dżinsów" postanowiłam, więc wyrobić o niej własne zdanie,  które jest dość odmienne.

Cztery przyjaciółki mają spędzić oddzielnie lato. Każda wiąże z nim inne nadzieje. Carmen ma je spędzić z tatą, z którym od rozwodu rodziców, chce spędzać jak najwięcej czasu. Lena jedzie do dziadków w Grecj.
Bridget jest na obozie sportowym a Tibby zostaje w mieście, ale podejmuje się wakacyjnej pracy.
Carmen przypadkowo kupuje dżinsy, które okazują się pasować na każdą koleżankę. Obiecują, że w czasie tych tygodni będę się wspierać i byćw kontakcie a potwierdzeniem tego będą wędrujące dźinsy.

Spodziewałam się miłej i lekkiej lektury, ale aż tak płytkiej się nie spodziewałam. Czytając ją po prostu się nudziłam a bohaterki z wyjątkiem Tibby wydawały mi się tak mało charakterystyczne,orginalne czy choćby dające się lubić. Nie wyróżniają się niczym od postaci z innnych młodzieżówek, "typowe"  nastolatki, co sprawia lekturę monotonną.

Warsztat autorki też mnie nie zadowala. Niektóre losy bohatrek, gdyby innaczej je trochę ująć, może bardziej emocjonalnie pokazać, dałyby się przeżyć, ale sposób ich opowiadania i brak jakiejkolwiek głębi, przesłania, najbardziej mnie męczył. Moim zdaniem lektury dla młodzieży też powinny być dopracowane, mieć coś w sobie,wyróżniać się a nie tonąć w morzu takich samych, całkowicie pozbytych ambicji pozycji.

Rozczarowałam się tą lekturą i żałuję minut jej poświęconych. Oceniam ją dość surowo 1/5 i zdecydowanie nie polecam. Szkoda na nią czasu a jest wiele lektur młodzieżowych,, które są od niej o niebo lepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz