piątek, 18 grudnia 2015

"Trzy metry nad niebem"


Wiele jest pytań, które od lat budzą wiele emocji a odpowiedzi na nie jest tyle, ilu jest odpowiadających.
"Być albo nie być" przytoczę choćby. W każdej grupie społecznej czy też hobbistycznej są tezy wokół których wiele jest zamieszania. Dziś chodzi mi konkretnie o : "Co lepsze film czy książka i na co powinno się najpierw poświęcić czas? ". Sama zdecydowanie wolę najpierw przeczytać później zaś obejrzeć, chociaż zdarzają się nieliczne wyjątki. "Trzy metry nad niebem" właśnie do nich należy. Na początku obejrzałam go z koleżanką zaś ostatnio musiałam poświęcić książce trochę czasu jako że jest moją lekturą do konkursu. Powiem szczerze, że po tej powieści moja teza może upaść....

Współczesna historia "Romea i Julii". Dzieli ich wszystko, połączyło przeznaczenie. Babi jest posłuszną, dobrze ułożoną, nie sprawiającą większych problemów córką  zamożnych Raffaelli i Claudia. Ma wszystko czego może sobie zażyczyć nastolatka. On jest chuliganem, który miał już sprawę w sądzie. W swojej okolicy znany jest z nieobliczalnego charakteru oraz siły. Jest uparty i nie przejmuje się opinią ludzką. Dwa przypadkowe spotkania sprawią iż losy ich silnie się złączą, lecz czy miłość ma wystarczającą siłę, by przezwyciężyć tak wiele przeciwności?

Na początku szczerze zastanawiałam się czy nie porzucić tej lektury. Denerwowała mnie główna bohaterka i  styl pisania autora. Nie lubię obnoszenia się swoimi rzeczami, zaś wszystkie opisy tej książki uzupełnione są ;  jaka to marka, jaki model... Nie mam pojęcia po co byl ten pomysł, czy też miała byc to jakaś reklama?
Na szczęście szybko zaczęłam zaprzyjaźniać się z postaciami zaś mniejszą uwagę zwracać na nazwy własne przy opisawiu ubioru bohaterów.

Co do samych postaci w tej lekturze nie mam wielkich zstrzeżeń choć nie jestem zachwycona. Nie przypadła mi do gustu Babi. Wydaje się być rozpieszczoną dziewczyną, której nic do szcześcia nie brakuje zaś ciągle ma jakieś chumorki. Na szczęście dla czytelników, wraz z rozwojem fabuły staje się silniejsza, wyraźniejsza i nie mamy ochoty sprowadzać ją na ziemię z jej wygórowanych zastrzeżeń do wszystkiego. Stepa zaś szczerze polubiłam. Nie ma on łatwo w życiu zaś to jakim jest obecnie ma swoje początki w dramatycznych zdarzeniach z przeszłości. Tak naprawdę to nie raz w trakcie czytania szczerze mu współczułam.

Nie da się porównać filmu i książki. Choć opowiadają tą samą historię, to jednak różnią się od siebie i nie wiem co lepsze... Na pewno zmieniłabym wygląd okładki książki, bo taka słodka, pudrowa wydaje się opowiadać kolejne zwykłe romansidełko zaś "Trzy metry nad niebem" napewno się wyróżnia. Historia tu opowiedziana naprawdę intryguje i nie powiela znanych już schematów. Z pewnością warto się z nią zapoznać, zwłaszcza polecam młodzieży, bo naprawdę nie pożałują czasu z nią spędzonego.

Lekturę tę oceniam 4/5 i naprawdę zachęcam do zapoznania się z losami Babi i Stepa. Dodam iź są też dalsze ich dzieje, które z przyjemnością poznam!

2 komentarze:

  1. Za młodu ją czytałam i wtedy była wspaniała :)
    Pozdrawiam
    http://ifeelonlyapathy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka z pewnością ciekawa i również polecam ;) Na bloga chętnie zajrzę :D

    OdpowiedzUsuń