sobota, 3 grudnia 2016

"Belfer"



Większość z nas ma jakiś ulubiony serial, na którego nowe odcinki wyczekuje z biciem serca. Są również takie osoby, które oglądają ich dziesiątki budząc niedowierzanie wśród przyjaciół, skąd biorą na nie tyle czasu? Ja niestety nie należę do tych wybrańców a moja lista tytułów, których braki muszę nadrobić nie tylko się nie skraca, ale wręcz rośnie z roku na rok. Trochę lepiej mi idzie, gdy są one emitowane w telewizji wtedy w większości je kończę a czasami cały tydzień  wyczekuję na kolejny epizod . W zeszłą niedzielę wyemitowany został ostatni odcinek polskiego serialu, Belfer". Było o nim trochę głośno, więc zapragnęłam wyrobić sobie o nim zdanie.

Akcja serialu rozgrywa się w małym miasteczku, Dobrowicach. Wszyscy się tam doskonale znają. Obowiązują też  nie pisane zasady. Lokalną społecznością wstrząsa śmierć młodej, utalentowanej   dziewczyny. W międzyczasie pojawia się nowy mężczyzna w dodatku ze stolicy, który podejmuje pracę w miejscowym liceum jako nauczyciel polskiego . Niespodziewanie i nieproszenie zaczyna węszyć wokół tragicznego zdarzenia. Dlaczego tak bardzo obchodzi go śmierć nieznanej mu dziewczyny i dlaczego  spotyka się z tak wrogim nastwiawieniem? Czyżby w malowniczo położonym miasteczku działy się rzeczy, które niepowiny wyjsć na wierzch. 


Często seriale potrzebują co najmiej kilku odcinków, by wciągnąć nas w swój świat i sprawić, byśmy z niecierpliwością oczekiwali na następny epizod. Nielicznym ( zazwyczaj wybitnym) udaje się to od pierwszego. Jakże byłam zdziwiona, gdy stało się tak z  "Belferem"! Nie dość, że już pierwszym odcinkiem zyskał moją sympatię, to z tygodnia na tydzień moje uwielbienie do niego rosło a chęć całkowitego i ostatecznego poznania tajemnic mieszkańców Dobrowic stała się rzeczą niezbędną do szczęścia...

Miałam szczere nadzieje, by serial ten okazał się prezentować  przyzwoity poziom a  tymczasem skradł on moją fascynacje. Zawdzięcza to świetnie zaplanowanej i poprowadzonej intrydze, niezwykle ciekawym i charakterystycznym bohaterom oraz świetnemu napięciu, które towarzyszy do końcowych scen ostatniego odcinka.

Bardzo lubię polskie kino. Cenię je i z przyjemnością oglądam a w planach mam lepsze zaponanie się z historią naszej kinematografi, jednak co do współczesnych serialu niestety dużo bardziej wolę zagraniczne, widowiskowe produkcje. Nie znaczy, to że nie śledzę polskich tytułów z tego gatunku, wręcz niektóre uwielbiam i zapadają mi na długo w pamięć ( "Bodo", "Czas honoru" czy z całkiem innego gatunku, przyjemny "Przepis na życie" czy " Aż po sufit" bądź uwielbiana "Rodzinka.pl"), to w moim sercu królują wielkobudżetowe serie ( "Filary ziemi" czy mój serial nad seriale "Gra o tron"). Tym większe było moje zdziwienie, gdy "Belfer" szczerze mnie zachwycił i jeśli robiłabym listę moich ulubinych seriali znalazłby się na wysokim miejscu.

Poza świetnie poprowadzoną akcją, która powoli odkrywa przed nami  swoje tajemnice, dodatkowo mamy świetnie zaplanowane postacie i dobrą grę aktorską. Zwłaszcza podobało mi się, że ważmą rolę odgrywają nie tylko dorosłe postacie, ale i uczniowie liceum. Świetnie oglądało się ich czyny, odkrywało motywacje, poglądy,gdy mogliśmy porównanać je  do dojrzałych bohaterów.

Szczerze serial ten przypadł mi do gustu. Momentami może niektóre zdarzenia są niezbyt realne a ostatnie minuty lekko naciągnięte, by powstał kolejny sezon, ale dla mnie niezbyt się to rzucało w oczy i raziło.
Moim zdaniem jest to naprawdę dobry, polski serial, który powinien przypaść do gustu wszystkim lubiącym kryminały a zwłaszcza powieści o  zamkniętych społecznościacg, w których jedno dramatyczne zdarzenie wyzwala efekt domina i odkrywa wszystko co nie powinno nigdy ujrzeć światła dziennego. Oceniam 5/5

1 komentarz: