środa, 20 lipca 2016

"Buszujący w zbożu"



Są tytuły, o których dużo się słyszy.  Takie, które urosły wręcz do miana legend.. "Buszujący w zbożu" nie raz pojawiał mi się przed oczami na ogół łączony z naprawdę zachęcającymi opisami jak  : "kontrowersyjna lektura", "główny bohater stał się ikoną nastoletnich buntowników", "książka bardzo znana, wiele osób uznaje ją za najważniejszą lekturę młodości ". Brzmi intrygująco, więc korzystając z wolnego czasu na wakacjach postanowiłam przeczytać ją.

Holden jest nastolatkiem, który po raz kolejny został wyrzucony ze szkoły. Swoje oceny argumentuje  hipokryzją i nijakością tamtejszego życia i bezsensownymi zasadami. Ma on spotkać się z rodzicami w środę, ale postanawia uciec. Przez kilka dni planuje bez większego celu spacerować po Nowym Yorku.
Spotyka on dawnych znajomych jak i przypadkowych ludzi a wszystkie jego przygody są tylko preteksem do snucia przemyśleń, wspomnień na temat otaczającej go rzeczywistości,

Od dłuższego czasu nie miałam aż tak skomplikowanego zdania na temat jakieś ksiażki. Myśląc o "Buszującym w zbożu" odczuwam sprzeczne emocje. Na początku czytało mi się naprawdę ciężko.
Główny bohater irytował a jego ciągłe krytyki internatu czy  przyjaciół po prostu nudziły. Z czasem jednak jego przemyślenia zaczęły ciekawić a nawet bawić. Akcja trochę przyśpieszyła chociaż i tak nie można nazwać ją trzymającą w napięciu czy nie pozwalającą na odłożenie lektury.

W książce tej nie poszukiwałam jednak nagłych zwrotów akcji, ale swoistego manifestu. Niestety nawet jego zbytnio tu nie widać. Zamiast głośnego sprzeciwu, krytyki ówczesnych realiów życia bardziej widziałam marudzenie, znudzonego, bez ambicji nastolatka. Dopiero pod koniec zaczęłam dostrzegać trochę głębszy wydźwięk jego słów, ale to trochę za mało, zbyt delikatne jak dla mnie.

Na początku lektura ta była naprawdę nudna i uciążliwia, ale z czasem zaczęłam przekonywać się do niej.
Główny bohater zamiast irytować, zaczęłam wraz z nimi odczuwać ból, otaczający go bezsesn, dlatego nie mogę powiedzieć, że czas spędzony na czytaniu tej książki jest stracony. "Buszujący w zbożu" mimo kilku naprawdę sporych wad jak dla mnie, posiada osobliwy urok i za to go cenię.

Moje odczucia po lekturze jak wspomniałam na początku są naprawdę podzielone. Z jednej strony trochę się zawiodłam, bo po zasłyszanych opiniach spodziewałam się czegoś naprawdę wybitnego, wywrotowego a tego niestety się nie doczekałam. Z drugiej miło mi się czytało o włóczędze nastoletniego buntownika i przyglądało jego przemyśleniom, wspomnieniom. Nie wiem, być może to ja nie zrozumiałam tego manifestu, gdyż żyję w innych czasach, jestem młodą osobą. Powstrzymam się toteż  w tym wypadku od oceny.

Czy polecam? Z pewnością! Mnie nie przypadła ona do gustu i  nie zaliczę jej do książęk mojego życia, ale może w przypadku kogoś innego będzie przeciwnie? Dlatego myślę, że warto przeczytać tą książkę, by samemu ją ocenić. Co wy sądzicie o tej słynnej lekturze?

2 komentarze:

  1. Od lat mam to w planach, ale nie wiem, czy przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również długo miałam ją w planach,ale cieszę sie, że już wyrobiłam sobie opinię o tej kultowej książce. Zdanie mam o niej podzielone, ale ciekawa jestem jak Pani by ją oceniła ;)

    OdpowiedzUsuń