Ostatnio będąc w Katowicach, nie mogłam powstrzymać się od zakupienia kilku mang. Na początek postanowiłam poczytać kilka "shoju" . Stałam się w taki oto spób posiadaczką dalszego tomu przygód mojej ulubionej Nanami i jej prób ratowania chramu. Drugą pożyczyła mi koleżanka, zaś wybrałam ją, bo ostatnio wiele osób wykorzystuje motywy z "Alicji w krainie czarów" i byłam ciekawa co z tego wyniknie.
Zaczyna się standardowo. Alicja wraz z siostą spędza niedzielne popołudnie na dworze. Przysypia ona na chwilę, ale jej sen jest niezrozumiały. Nie długo po tym dostrzega ona królika, który ( i tu zaczyna się cała odmienność) bierze ją na ramiona i przez magiczną dziurę przenoszą się do odmiennego świata.
Zwierzę okazuje się być naprawdę przystojnym młodzieńcem z króliczymi uszami, który od razu zakochuje się w naszej bohaterce. Wędrując po tej krainie Alicja dowiaduje się, że wszyscy ją uwielbiają.
Domyśla się, że świat ten odzwierciedla jej ukryte, lecz ogromne pragnienie miłości. W międzyczasie poznaje ona równie dziwne postacie jak Julusa Monreya pana wieży zegarowej, Blooda Dupre, który przewodzi mafi, Gowlanda właściciela wesołego miasteczka.
To co powiem będzie okrutne, ale prawdziwe. Tak słabej mangi jeszcze nie czytałam. Mam nadzieję, że jest tak, gdyż jest to pierwszy tom, w którym musimy poznać bohaterów, miejsce akcji. Mimo to nie potrafię wybaczyć temu tytułowi i nie sięgnę nawet z czystej ciekawości po część drugą. Przez 182 nie doszukałam się żadnej fabuły, ciekawego wątku z wyjątkiem wędrującej Alicji, która co chwila spotyka inną postać, która ratuje ją przed inną bądź z kimś walczy.
Kreska również nie przypadła mi do gustu i czytanie tej mangi było dla mnie męczarnią i nudą.
Szczerze odradzam tą lekturę.
W świątyni Mikage jak wiernych nie było, tak nie ma. Nanami, która stara się jak najlepiej zasłużyć na tytuł bóstwa, postanawia zorganizować festiwal. Nie wszystkim w chramie pomysł ten przypadł do gustu, ale bez wyjątków włączają się do pomocy. Tomoe zgadza się przygotować dziewczynę do jednej z głównych atrakcji wydarzenia, czyli pokazu tańca Kagura. Między chowańcami ciągle jednak dochodzi do kłótni.
Tomoe i Mizuki za skarby nie mogą się dogadać a do festiwali coraz bliżej...
Jest to już piąty tom z serii "Jak zostałam bóstwem?!". Lubię tę serię za jej lekkość i sprawne łączenie elementów yokai z wątkiem romansu. Nie jest to może najlepsza część, gdyż moim zdaniem były lepsze, ale nie jest też bardzo zła. Podoba mi się pomysł z lekką rywalizacją między chowańcami, nudziło mnie zaś ciągłe mówienie i kręcenie fabuły wokół festiwalu. Brakowało mi większych emocji, które nie pozoliłyby na oderwanie się od lektury, ale wybaczam to. W około 25 tomowej seri mogą trafić się lżejsze, spokojniejsze części i pełne dramatycznych zwrotów akcji, wywołujące morze emocji. Nie żałuję kupna tej mangi i już nie mogę się doczekać aż do rąk wezmę kolejną.
Ekhm... Mangi są, delikatnie mówiąc, nie dla mnie. Nie ogarniam ich, nie rozumiem i nie lubię. No, ale to tylko moje zdanie ;)
OdpowiedzUsuńCzytam, piszę, recenzuję, polecam
Ekhm... Mangi są, delikatnie mówiąc, nie dla mnie. Nie ogarniam ich, nie rozumiem i nie lubię. No, ale to tylko moje zdanie ;)
OdpowiedzUsuńCzytam, piszę, recenzuję, polecam
Każdy ma inne zdanie i rozumiem to, ale nie mogę się oprzeć pokusie,że nie znalazła Pani tytułów spełniających własne gusta a w dzisiejszej mnogości tytułów można znaleźć naprawdę wiele różnych historii, chyba dla każdego. Ja tak samo sądziłam nim przyjaciółka podsunęła mi kilka ciekawych mang i rozpoczęła moją przygodę z nimi, więc nie warto się poddawać ;) Dziękuję za wyrażenie własnej opini i miły komentarz :)
OdpowiedzUsuń