wtorek, 17 maja 2016

"Kwiaty na poddaszu"



Słyszałam różne opinie o tej książce, że jest obrzydliwa, niemoralna, skandaliczna jak i równie wiele pozytywnych iż jest piękna, pełna nadziei, trzyma w napięciu. Uwielbiam, kiedy jest tak wiele różnych opini o jakieś lekturze. Ciekawi mnie w czym tkwi jej sukces, rozgłos. Najciekawsze jest jednak po której stronie ja osobiście stanę. Czy będę oddanym fanem czy też będę ją zapamiętale tępić i narzekać na nią przy każdej możliwej okazji?

Catty i Christopher wydają się być najszczęśliwszymi osobami na świecie.Są nie tylko zgodnym, oddanym sobie rodzeństwem, lecz również mają kochanych rodziców, dla których są okiem w głowie. Mieszkają w przepięknym domie i nie martwią sie o pieniądze. Są ładni, mądrzy i dobrze wychowani. Cudowna rodzina wzięta wprost z marzeń. Niestety, nic nie trwa wiecznie. W dzień trzydziestych szóstych urodzin ojca spada na nich niewiarygodne nieszczęście. Głowa rodziny umiera w wypadku. Nie przytulą się już nigdy do uwielbianego taty, nie porozmawiają z nim. Niedługo potem okazuje się, że nie jest to ich jedyne zmartwienie. Ich dom z marzeń obciążony jest licznymi kredytami. Mama będąca czarującą, niebywale piękną kobietą nie ma jednak pracy i zmuszeni są go opóścić. Gdzie pójść, gdzie znaleźć schronienie? Corrine postanawia wrócić do swoich rodziców nim nauczy się  jakiegoś zawodu bądź dostanie spadek po swoim ciężko chorym ojcu. Nie wyznaje jednak dzieciom czemu nie utrzymywała kontaktu wcześniej z ich dziadkami i jak ciężki czas dopiero nadejdzie. Jaką tajemnicę skrywa? Czy rodzeństwo będzie bezpieczne?

Szczerze mówiąc książka ta nie jest ani skandaliczna ani też wyjątkowo piękna. Opowiada ona o zakazanej miłości. Nie jest to jednak w żaden uklepany już scenariusz ; bogaty i biedna, starszy młodsza, znienawidzone rodziny, różne mniejszości narodowe.  Taki rodzaj oddanie się sobie wzjamenie nawet w dzisiejszych czasach jest tabu, czymś niesmaczynm, co powinno wogóle nie istnieć. Mimo to jest ona opisana z dużym smakiem, taktem i nie raziła mnie na co tak wiele osób narzekało. Mowa o miłości kazirodczej.

Książka posiada jeden naprawdę piękny i wzruszający wątek. Jeśli miałabym opisać ją jednym słowem byłaby to "nadzieja". Catty i Christopher zmuszeni są polegać na sobie i nie pozwolić się złamać.
Wiele osób w takich okolicznościach nie wytrzymałoby. Najgorszą rzeczą z jaką zmuszeni będą się zmierzyć będzie jednak przede wszystkim brak pewności czy mogą polegać na najbliższej osobie. W ich myślach będzie kłębić się wiele wątpliwości, odmiennych pragnień. Muszą jednak ciągle wierzyć w przyszłość i dlatego ta książka z pewnością jest jedną z lepszych traktujących o nadzieji, wierze w własną siłę nawet wtedy gdy nie chce się żyć a jedyną czynnością, którą zdolni jesteśmy spenić jest rozpaczliwy szloch.
Mimo to jest wiele chwili oddających ból i koszmar ich cierpienia dzięki czemu książka wydaje się być "prawdziwa".

Drugą największą zaletą tej powieści są bohaterowie. Wspaniale skonstruowani i każdy wyjątkowy.
Najbardziej jestem pod wrażeniem jak wspaniale opisane są negatywne postacie. Nie mamy wątpliwości ( czy aby na pewno?) jest dobry zaś kto zły, lecz mimo to są one pomysłowo wymyślone a nie po prostu "złe".

Mimo tych plusów nie jest to najpiękniejsza czy też najbardziej szokująca książka jaką dotychczas czytałam.
Pomysł ciekawy i poprawnie opisany. Właśnie w tym "poprawnie" tkwi problem. Książka ta poza kilkoma momentami nie wywoła żadnych u mnie żadnych większych emocji co spisuję na naprawdę wielki brak. Taką historię można było obładować tak silnym ładunkiem emocjonalnym i wywołać wiele, silnych i nie jeden raz sprzecznych  emocji.  Budzi to u mnie wiele zastrzeżeń i moja ocena wobec tej powieści musi spać niżej niż myślę mogłabym dać za samą idę.

Oceniam ją 4/5. Polecam ją przeczytać, by móc wyrazić swoje zdanie o niej i poznać ciekawy pomysł autora, lecz nie jest to obowiązkowa, wspaniała lektura, więc nie warto wybierać między nią bądź inną książką. "Kwiaty na poddaszu" spokojnie poczekają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz