niedziela, 22 grudnia 2013

"Wyznaję" - Jaume Cabre



Są książki łatwe, na jedno popołudnie. Mało wymagające, ale w sam raz na nudne momenty.
Są też takie, które trzymają w napięciu od pierwszej strony do ostatniej, a oderwanie się od lektury zagraża zawałem,. Są też trudne, ambitne, wręcz klasyczne pozycje, które warto przeczytać raz w życiu, a pod koniec książki jesteśmy zmuszeni do reflekci. I właśnie do tej grupy należy "Wyznaję".

Książka opowiada historię chłopca Adriana. Wychowuje się w domu pełnym książek i zabytków, a wolne chwile spędza w należącym do jego rodziny sklepu antyków. Jego tata wychowuje go twardą ręka, a powziąwszy za cel jego wychowania żeby znał więcej języków niż profesor, który wykładał na uniwersecie, na którym studiował. Mama marzy by zdobył karierę skrzypka. I tak rozdarty między tymi dwoma wizjami jego przyszłości, obarczony zbyt wieloma nadziejami i wymaganiami, żyjący w domu pełnym tajemnic, którego największym skarbem są skrzypce Vial. Książka ta nie opisuje tylko jego losów, są bowiem sprytnie i subtelnie wplecione w fabułę historie : inkwizytora Mikołaja, walka rodzin Muredów z Brociami (17 - 18 wiek), rodzin i lekarzy z obozu koncentracyjnego i wiele innych mniejszych i większym stanowiących razem całość zapierającą dech w  piersiach.

Książka napewno nie jest łatwa. Czytanie jej czasami wymaga skupienia i czytania po kilka razy jednej kartki. Jednak należy ją przeczytać. Jest ona opowieścią o ludzkim okrucieństwie i źle, ale i dobroci i chęci wynagrodzenia choć trochę swych niewybaczalnych win. Opowieść o szukaniu miłości, spełnienia, szczęścia i spokoju życia. Autor w swojej gęsto snutej histori wykorzystuje wiele aluzji i powionzań do innych książek najczęściej klasyków. Mną najbardziej wstrząsneły dwie historie : Adriana gdy zaczyna chorować, będąc już starszy  na alzheimera i lekarza, który prowadził eksperymenty na ludziach w obozie koncentracyjnym i walczy z własnym sumieniem.

Książkę z początku czytało mi się opornie. Spodziewałam się szybkiej, rwiącej akcji a tu poprzeplatana w cały świat fabuła. Kiedy do setnej kartki mnie nie wciągła odłożyłam ją. Wziąłam się za "Grę o tron", która mnie pochłoneła. Kiedy ją skączyłam powstał dylemat.
- Co teraz czytać?
Spojrzałam na moje półki i stwierdziłam, że przeczytam do końca i wyjełam "Wyznaję".
O dziwo, zaczeła mi się podobać i wciągać. Na swój pewien sposób, ale jednak.
A pod koniec czytania powstało mi wiele tematów  do dyskusji z samym sobą i własnym sumieniem, a postacie z książki co chwila gościły w moich myślach.

Podsumuwując. Książkę oceniam bardzo dobrze i daje jej -5/5. Minus z tego powodu, że na początku mnie nudziła.

P.S. Wszystkim czytelniką życzę wesołych, rodzinnych i ciepłych świąt. I udanych lektur rzecz jasna pod choinką !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz