niedziela, 12 kwietnia 2015

"Pani na Czachticach"



Ile razy obija nam się o uszy powiedzenie : "Nie oceniaj książki po okładce" ? Ja nie raz je słyszę, ale w praktyce jak to w życiu, rożnie bywa. Często jest tak, że w ręce wpada mi lektura o nieciekawej lub  przeciętnej  okładce, a pod koniec czytania jestem oczarowana. Nie przypominam sobie, by było na odwrót, ciekawa okładka a treść....... W "Pani na Chachticach" oczarowała mnie od pierwszego wejrzenia swą wizualną stroną.  
Treść z tyłu zapowiadała wspaniale spędzony czas. W praktyce mam mieszane uczucia, wręcz wydaje mi się, jakbym czytała całkiem różne książki, tak wielką mam rozterkę w stosunku do niej.


Elżbieta Batory w histori zapisała się  jako "krwawa grafka". Za jej życia każdy z poddanych bał się o siebie i najbliższych, zwłaszcza dziewczęta. Pani uwielbiała znęcać się nad pannami, które wcześniej siłą zmuszała, by służyły jej na zamku. Najkrwawszy czas nastał, gdy uwierzyła ona w opowieść, że kąpiele w krwi dziewic zapewniają wieczną młodość i piękność.

Książka zaczyna się cichym, nie zapowiedzianym, trzymanym w tajemnicy przyjeździe młodego mężczyzny Jana Kaliny do Chachtich. Zatrzymuje się on u pastora również  Jana,  Ponicenusa. Młodzieniec przyjechał  , nękany obawami o losy swej rodziny.
Zastaje go smutna wieść, że jego siostra zaginęła w nieznanych okolicznościach. Domyśla się, że zapewnie musi stać za tym grafka i postanawia nie spocząć aż odnajdzie lub pomści siostrę.

Myślałam, że książka ta mnie co najmiej mnie  zadowoli, wogóle nie spodziewałam się, że mogę się rozczarować.
Tak jednak się stało. Na początku nie przejmowałam się tym, że akcja jest nudna, musi się przecież rozkrcęić. Po setnej stronie zaczęłam się niecierpliwić, po 200 zastanawiałam się poważnie czy nie zaniechać dalszego czytania.
Byłam ciekawa jednak losów Elżbiety Batory mimo, że autor opowiadał je w taki sposób, że nie raz odliczałam ile stron zostało mi do końca rozdziału, a robię to przy naprawdę  nudnych lekturach.

Akcja zaczyna się  trochę  poprawiać, kiedy poznajemy grafa Nyarego. Jego przebiegłość i kombinacje nie jeden raz całkowiecie odmieniają akcję, co dostarcza czytającemu choć trochę emocji. Jednak ostatne kilka  strony całkowicie mnie rozczarowało  i utwierdziło w przekonaniu, że był to niestety stracony czas, tym bardziej, że książka ma 620 stron !

Największą wadą jest moim zdaniem to, że czytając książkę wyraźnie widać, których bohaterów autor lubi. Przekłada się to tak , że nie dzieje im się nic złego i z każdych kłopotów wychodzą cało. Z początku nie przejmowałam się tym bardzo, myśląc, że może jest to celowy zamysł. Później wogóle  nie czułam żadnych emocji, bo pewne było, że im się nic nie stanie, choćby byli w największych tarapatach. Za to właśnie  uwielbiam Georga R. R. Martina, że  w przeciwieństwie do autora tej książki , nie wiadomo co wymyśli. a uśmiercanie głównych bohaterów nie sprawia mu żadnych problemów.

Książkę tę oceniam 2.5/5 i nie polecam.

P.S.  Jutro (13 marca) o godzinie 21.30 na hbo będzie "Gra o tron 5 - dzień na planie produkcji " zaś pół godziny później pierwszy odcinek piątego sezonu ! Dla osób, którym potrzeba mniej snu o 3 w nocy dzisiaj jest premiara tego odcinku. Ja obejrzę go jutro i już nie mogę się doczekać ! A wy ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz