niedziela, 4 stycznia 2015

"Dziennik Bridget Jones"



Niektóre książki stają się znane, kultowe. Mówi się o nich dużo, zazwyczaj mają  też głośną ekranizację.
Możnaby wiele ich wymieniać np. "Harry Potter", czy seria "Millenium". Jak na mola książkowego w dodatku dość młodego przystało uwielbiam takie lektury czytać i sprawdzać czy ich sława jest moim zdaniem uzasadniona bądź nie. Ostatnio w bibliotece upatrzyłam "Dziennik Bridget Jones" i nie mogłam się doczekać aż go przeczytam.

Bridget ma trzydzieści lat, skończyła studia, pracuje. Często spotyka się z przyjaciółmi, ale nie ma ani męża, ani narzeczonego, bądź wogóle jakiegoś mężczyznę. Poznajemy ją na początku stycznia, kiedy podejmuje postanowienia noworoczne. "Nie palić", "Nie zachowywać się w domu jak niechluj", "Nie tracić głowy dla facetów", "Będę pewna siebie", "Będę lepiej wykorzystywać czas" itp. Jej wizja już napoczątku zostaje zmierzona z rzeczywistością, kiedy zmuszona przez jak  zawsze  niestrudzoną mamę jedzie na noworocznego indyka do przyjaciół jej rodziców. Wie, że jak zawsze towarzyszyć temu będą próby wyswatania ją. Tym razem na owym spotkaniu poznaje Marka, adwokata, rozwiedzonego. Pierwszego wrażenia na sobie nie wywierają dobrego zaś Bridget marzy o swoim szefie Danielu. Jeśli do tego dołożymy ogromną wprawę bohaterki do wpadania w kłopoty ,możemy być pewni, że nie będzie to sztywna i nudna lektura.

Książka ta spodobała mi się. Miła i lekka a tego właśnie bardzo potrzebowałam po fali lektur i zakończeniu dobrego, aczkolwiek trudnego "Świata Zofii". W trakcie czytania zdarzyło mi się śmiać i wstydzić się za Bridget, której gafy sprawiają, że nasze codzienne wpadki nie wydają się nam aż takie koszmarne. Czytając opinie o "Dzienniku..." natrafiałam i na pozytywne oraz negatywne. Ja jestem po stronie zwolenników. Nie należy może ona do najbardziej ambitnych i wywracających mój światopogląd, ale każdy potrzebuje czasami przyjemnie i niewymagająco spędzić popołudnie.

Ciekawym urozmaiceniem w dodatku są losy jej mamy, która na wycieczce do Portugali poznaje Julia, w którym szybko się zakochuje. Jej perypetie dodają książce dodatkowej atrakcyjności. Grupa przyjaciół Bridget bardzo przypadła mi do gustu. Ich spotkania i pogawędki podnoszą na duchu nie tylko bohaterkę, ale i mnie. Próby zwalcznia swych wad przez nią ( palenia, picia za dużo) wywołują na twarzy pobłażliwy uśmiech i motywują, by nasze nie wyglądały podobnie.

Książce tej daję 3/5, bo jest to to miła książka i była w stanie mnie zadowolić i miło spędziłam przy niej czas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz