W moim życiu czytelniczym są momenty, gdy zaczytuję się w jednej, konretnej tematyce, by później trzymać się jak najdalej od niej. Tak jest właśnie z młodzieżową fantastyką. Uwielbiałam ją swego czasu, teraz nie gustuję w niej. W plebiscycie lubimyczytac.pl była jednak dziedzina fanstasy i w niej wygrał tytuł "Czerwona królowa". Jedno spojrzenie na okładkę i załamałam się." Kolejna powieść powstała na inspiracji innymi, bardziej znanymi seriami... " - pomyślałam, ale pokornie zasiadłam z nią do dłuższej znajomości. Całkowicie jednak nie spodziewałam się co z niej wyjdzie....
Bohaterką jest młoda dziewczyna parająca się złodziejstwem. Żyje ona w świecie, w którym ludzie dzielą się na srebrno i czerwono krwistych. Drudzy muszą służyć tym pierwszym. Posiada ona oddanego przyjaciela, z który przyjaźni się od dzieciństwa.Ma ona również młodszą, zdolną siostrzyczkę Gisę, która jest dla niej niezmiernie ważna. Brzmi znajomo? Cóż, początkowo nie byłam zachwycona, czułam po prostu lekkie Déjà vu. W pewnym momencie okazuję się, że jej bliskiej osobie zagraża niebezpieczeństwo. Niedługo później spotyka zaś tajemniczego nieznajomego, który sprawia, że nic już nie będzie takie jak przedtem.
Jak wspomniałam powyżej w czasie czytania "Czerwonej królowej" odczuwamy, że skądś to znamy.
Powiela ona schematy tak charakterystyczne dla tego rodzaju literatury i dla jej miłośników a wręcz osób, które przeczytały choćby dwa podobne tytuły, będzie to lekko irytujące. Na szczęście nie wszystko jest aż tak standardowe i wiele wątków jest zaskakujących i ciekawych. Nie mniej jednak nawiązania do znanych seri są bardzo wyczuwalne, ale z każdym rozdziałem zaczyną nas mniej irytować, poczęści też słabną.
Dużą, dla mnie wręcz największą zaletą są bohaterowie. Mare choć tak podobna do postaci pierwszoplanowych z tego gatunku, to wzbudza naszą sympatię i naprawdę trudno nie utożsamiać się i nie współczuć tej odważnej i silnej o dobrym sercu nastolatce. Moją sympatię wzbudziła, przez co czytałam jej losy z nie małym zaciekawieniem.
Ciekawsi i bardziej skomplikowani są bohaterowie drugiego planu. Piękna, wyniosła o niebywałej skłonności i predyspozycji do manipulowania oraz intrygowania królowa Elara. Dobry, lecz z lekka naiwny przyjaciel Mare, Kilkorn. Wiele postaci przewija się przez karty tej nie najchudszej na szczęście książki, ale moją wysoką ocenę uzyskała przez braci, synów króla Tyberiasza.
Są oni swoimi przeciwieństwami. Starszy, młodszy, siła, spryt. Oni skradli moją sympatię i dzięki nim lektura tej książki jest tym bardziej przyjemna. Akcja jest szybka, w ogóle się nie dłuży. Przeczytałam ją w jeden dzień, tak zaciekawiły mnie losy Mare i postaci drugoplanowych, które odegrają nie małą rolę.
"Czerwona królowa" ma wiele sprzecznych opini. Jedni są nią zachwyceni, inni rozczarowani. Jest również grupa osób, które plasują się gdzieś pośrodku. Ja należę do tych, którym książka ta przypadła do gustu.
Nie jest ona bez wad i nie wniosła nic odkrywczego w moje życie, ale czytało mi się ją bardzo przyjemnie o ile nazwiemy tak stan, gdy chcemy rzucić wszystko wokół nas, byle nikt nie odrywał nas od lektury. Niewątpliwą zaletą są również emocje. Autorka bardzo sprawnie nimi operuje i potrafi w kilka stron sprawić byśmy ukochaną postać znienawidzili i na odwrót. Zakończenie choć też lekko przypomina mi inny tytuł, to nie domyśliłam się go.
"Czerwona królowa" okazała się być czarnym koniem i już nie mogę się doczekać aż dostanę w swoje dłonie jej kontynuację zaś moja ocena, to 4/5. Radzę również nie czytać fragmentu na tyle okładki, gdyż zdradza on jedną z niespodzianek. Jeśli jednak ulegniecie, to nie przejmujcie się tym bardzo. Tytuł ten ma ich naprawdę sporo a ta jest najmniejsza z nich ;)
"Każdy może zdradzić każdego" - najbardziej znany cytat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz