niedziela, 8 lutego 2015

"Momo" i wyjazd.



Wiele osób mówi mi, że czasami wracając do niektórych książek widzimy więcej, niż kiedy po raz pierwszy je czytaliśmy. Najlepszym przykładem, który od razu przychodzi mi do głowy, jest ta książeczka. Była jedną z moich pierwszych samodzielnie przeczytanych książek. Teraz powtórnie wzięłam ją do rąk, ponieważ jest moją lekturą na konkurs. Widzę, że z biegem lat zauważamy więcej, na inne rzeczy zwracamy uwagę niż za pierwszym razem.

Pewnego dnia w małym miasteczku pojawia się dość dziwna dziewczynka. Ubrana w za duże i pocerowane ubrania, nie miejąca żadnego opiekuna. Nie potrafiąca liczyć ani za dobrze czytać a ponadto posiadająca orginalne imie Momo. Mieszkańcy postanawiają jej pomóc, ale ona nie chce opuścić miejscowości i zamieszkuje w starym amfiteatrze. Posiada ona niepowtarzalny dar - potrafi naprawdę słuchać. Ludzie przychodzą do niej ze swoimi problemami a po wizycie  zawsze dostrzegają jakieś dobre wyjście z obecnej sytuacji.
W mieście zjawiają się też szarzy panowie. Mało kto poświęca im uwagę, lecz to jest ich planem.
Działają w tajemnicy, nierozpoznawalni. Dziewczynka jest dla nich bardzo silnym zagrożeniem. Zaczyna się wyścig,  w czasie którego ważą się losy wszystkich ludzi.

Najczęściej podchodzę do lektur z nie bardzo wesołym nastawieniem. Mam inne książki do czytania, które już długo czekają na swoją szanse a tu nagle muszę czytać to na co nie zawsze mam ochotę. Są wyjątki i napewno "Momo" do nich należy. Za drugim razem wiedziałam jak się skończy, ale to wcale nie odbierało mi przyjemności czytania. Wiele szczegółów, nad którymi cześniej za bardzo się nie zastanawiałam, teraz wydawały mi się godne do poświęcenia im czasu, do zwolnienia i cieszenia się nimi. Choć książeczka ta nie była zamierzona, to jednak miło mi się ją czytało.

Książka ta nie ma ściśle określonego czasu ani miejsca. Jest bajką, która tak naprawdę po części wydaje  mi się prawdą. Może nie spotkamy szarych panów na mieście, ale ich tak jakby ich  działania widzimy na codzień.
Widzimy i .... Lektura ta jest adresowana w prawdzie dla dzieci, ale wydaje mi się, że wielu dorosłym naprawdę by się spodobała. Trochę bajkowa oraz  smutna, dająca do pomyślenia.

Choć  namieszała mi w cztelniczych planach, to czytanie jej było miłą przerwą wśród poważnych książek. Daję jej 3.5/5.

Pierwszy tydzień feri już za mną. Czas tak szybko mknie.. W drugim tygodniu ( 9- 15 luty) jadę już na trzecie zimowisko z harcerstwa. Czasie jego trwania nie będę mogła pisać recenzji, ale jak wrócę postaram się nadrobić tą przerwę :-)

2 komentarze:

  1. To jest jedna z moich ulubionych lektur. Sadze, ze zarowno dzieci jak i dorosli moga znalezc cos dla siebie. Szarzy panowie niestety sa wdrod nas i kradna nadz cenny czas, gdy im na zo pozwolimy.

    Cudownej zabawy na obozue zycze:)
    Do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, książka ta jest i dla dorosłych i dzieci. Musimy zauważać szarych panów, bo mogą działać tylko w tajemnicy przed nami.Ich jest tak pełno a czas nas tak drogi..

    OdpowiedzUsuń