sobota, 6 kwietnia 2013

"Lalki w ogniu"-Paulina Wilk



Z okładki spogląda na nas  uśmiechnięte dziecko. Ta uśmiechnięta twarz powracała mi w myślach,gdy czytałam tę książke. O Indiach tych prawdziwych,których wolelibyśmy nie widzieć.
Pełnych chorych,bezdomnych,brudnych. Nie jest to oczywiście jedyne oblicze Indi.
Jest to piękniejsze, które tylko chcielibyśmy widzieć słysząc słowo"Indie".
Piękne świątynie,uśmiechnięci mieszkańcy, długa tradycja. I tu powstaje pytanie:
Które Indie chciałbyś mieć w myślach słysząc ich nazwę?

Autorka jest udanym gawędziażem. Potrafi zgrabnie łączyć tematy, by następnie prześć do następnego.
Opisała Indie w taki sposób, że choć wiem, że nie są  one najczyściejszym krajem i idąc ulicą będę się
potykać o bezdomnych, chorych i umierających, chcę odwiedzić ten kraj. Pragnę skosztować tych potraw, założyć raz w życiu sari, zobaczyć mieszkańców i z nimi porozmawiać. Tak niewielu autorom udało by się to, jednak autorce tej wspaniałej książki udało się. Jednym z większych plusów tej książki jest to, że pisarka nie narzuca nam swojego zdania, punku widzenia. Tu wszystko zależy od nas.

Co do minusów. Forma - nie ma tu bohaterów. Może być to plusem, ale również minusem.
Mi przypadło to do gustu. Autorka zamiast opisywać bohaterów i ich przygody skupiła się na Iniach.
Za co jestem jej wdzięczna. Jednak mojej babci, która również ją przeczytała nie spodobał się ten zabieg stylistyczny. Woli wczuć się w bohaterów, utożsamić się z nimi, a Indie widzieć z daleka jak dotatek dodający smaku opowieści. Wszystko zależy od gustu i upodobań.

Autorka poświęciła też dużo miejsca kobietom.
Nie mają tam prawa do swojego zdania. Ich życie, jego bieg i niestety nieraz koniec zależy od mężczyzny.
Najpierw od ojca, potem męża, nakoniec zaś od syna. A'propos dzieci.
Los kobiety od początku jest przesądzony. Może przeżyć i zostać żoną, nie pytaną o zdanie, nie miejącej prawa decydowania o sobie. Lub umrzeć co w Indiach niestety bardzo często się zdarza.
To w tym kraju dokonuje się najwięcej aborcji. Kobieta jest kłopotem, kulą u nogi.
Trzeba ją wydać za mąż, a co za tym idzie zapewnić posag. Dlatego wiele osób decyduje się na ten zabieg.
 Nieraz kobieta nie może się sprzeciwić. Dziewczynki gną również po porodzie. Wraca np. z pola i odnajduje pustą  kołyskę.
A w spojrzeniu rodziny widać, że jeżeli się sprzeciwić z nią równoeż może się tak stać.
Najkrócej ujmuje to zdanie poniżej:

„Przyzwolenie na zabójstwo jest wszechobecne i rodzi się w chwili, gdy dziewczynka wychodzi na świat.”

Zaś urodzenie syna, inna sprawa! Jest i dziedzic, pomoc na polu lub rodzinnym interesie.
Dla kobiety zaś gwarancja na przyszłość. Wdowy nie są tam miłym towarzystwem.
Ponoć  mają przynosić nieszczęście. Lecz częściej są dodatkową osobą do wyżywienia.
Są nieraz bite, głodzone by następnie zostać wygnaną na ulicę. 
Do niedawna wdowa była palona na stosie pogrzebowym wraz z mężem.
Syn może jej pomóc. Zaopiekować się nią. By to dobrze ująć muszę zacytować tę książkę:
„Wydając córkę, kobieta myśli o dniu, w którym się z nią rozstanie. Wydając na świat syna, zapewnia sobie dobre życie i śmierć.”

Książce daję 3.5/5. Polecam miłośniką dobrej książki, przedewszystkim reportarzu.
Pniżej druga okładka. Jest bowiem drugie wydanie. Treścią niepowinno się różnić tylko większością zdjęć i ceną
    

1 komentarz:

  1. Niedawno kupilam te ksiazke. Czeka w kolejce do przeczytania. Kupilam sobie tez druga ksiazke o Indiach. Jestem ciekawa jaki obraz tego kraju bede miala.

    OdpowiedzUsuń