poniedziałek, 8 lutego 2016
"Diabelska przełęcz"
Lubię wierzyć w przeznaczenie, ciekawe sploty przypadków. Najczęściej mam tak właśnie z książkami oraz filmami. Czym kieruję się, że wyjmuję z półki tą a nie inną, bądź że coś zwodzi od oddania przed przeczytaniem? Dwa tygodnie temu po obejrzeniu "Wersal. Prawo krwi",( który też swoją drogą gorąco polecam) zaczął się film, który zaintrygował mnie już samym tytułem oraz napisem : "Historia na faktach"...
Postanowiłam obejrzyć tylko początek jakieś 15 minut a po pierwszej, kiedy już się skończył nie byłam jescze w stanie dojść do siebie....
W 1993 roku w Stanach Zjednoczonych trójka chłopców miejących po 8 lat wybrała się na przejeżdżkę rowerami. Mieli być przed 15, ale nie wróci na noc... Rodzice są przerażeni, przeczuwają tragedię. Wkrótce w miejscowej Diabelskiej Przełęczy zostają odnalezione ich okaleczone zwłoki. Wszyscy są w strząśnięci i zaczynają szukać sprawców, tego okrucieństwa. Oskarżenia odrazu padają na trzech miejscowych chłopców wyróźniających się swoim wyglądem oraz słuchaną muzyką. Ich proces staje się po części medialnym show, ale i wielką walką między ich prywatnym detyktywem i adwokatami przeciw widocznie stronniczym sędzim oraz opinią publiczną.
Głównym bohaterem prosukcji jest prywatny dziennikarz Ron, który zaintrygowany tajemniczymi okolicznościami zbrodni postanawia zangażować się w nią. Zdaje sobie on szybko sprawę, że będzie ona niezwykle trudna, gdyż wszyscy już nieoficjalnie postawili wyrok na chłopcach. Im dłużej jest ona jednak prowadzona tym więcej wychodzi na wierzch niejasności, sprzecznych informacji. Czy cokolwiek jednak może pomóc odkryć prawdę, gdy wszystko odwraca się przeciw nim?
Podobała mi się bardzo niepokojąca atmosfera tego filmu, który w napięciu trzymał mnie do zakończenia, którego przyznam nie spodziewałam się. Do gustu przypadli mi też bohaterowie. Uparty, pełen wiary w prawo adwokat, cierpiąca matka, która jednak nie chce mścić się na oskarżonych, ale pragnie po prostu prawdy i spokoju, że wie jak wyglądały ostatnie chwile ukochanego człowieka... Dla mnie młodej osoby patrzenie na proces 16 latków był tym bardziej emocjolany, że utożsamiałam się z nimi. Główną ich winą było przecież wyróźnianie się i walka o prawo do bycia sobą...
Dla mnie wyznacznikiem, że dana produkcja jest dobra jest jeśli kilka dni po jej obejrzeniu ciągle do niej powracam myślami. Po "Diabelskiej przełęczy" tak właśnie mam. Opowiadam o niej już większości znajomym i planuję obejrzeć ponownie. Polcam gorąco ten film, bo historia w nim zawarta z pewnością intryguje i daje trochę do przemyślenia...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz