poniedziałek, 8 maja 2017

"Kod Leonarda da Vinci"


Są książki, które urosły wręcz do miana legend, często natykamy sie na wzmianki o nich a wciąż prowadzone są płomienne dyskusje na ich temat. Uwielbiane prez jednych, lecz znienawidzone przez innych.
Uwielbiam takie tytuły i najchętniej od razu wyrobiłabym sobie zdanie o nich. "Kod Leonarda da Vinci" swego czasu wywołał wielką sensację. Ja osobiście nie pamiętam wielkiego zachwytu nad nim, ale często natrafiałam na jego opisu. Przyznam, że od dawna pragnęłam zapoznać się z tą lekturą, ale z różnych przyczyn odkładałam to na później. Nareszcie jednak to zrealizowałam.

Francją wstrząsa tajemnicze morderstwo kustosza w Luwrze. Okoliczności w jakich zostaje znalezione jego ciało są nadzwyczaj niestandardowe, wręcz niepokojące. Na miejsce zbrodni zostaje wezwany Robert Langdon, profesor symboliki religijnej. Dostrzega on ukryte znaczenia w otaczającej ich scenerii.
Powoli odkrywa on,że rozpoczął się wyścig, w którym stawką jest wielka tajemnica ludzkości a jego przeciwnik jest naprawdę potężny..

Często zdarza mi się pokładać zbyt wielkie nadzieje w konkretnym tytule. Czasami nie udźwiga on moich pragnień i czuję się rozczarowana. Wydaje się, że lepiej byłoby gdybym nie przywiązywała do niego tyle skrytych pragnień a wtedy byłby po prostu miłą, przeciętną lekturą. Cóż, sława niektórym szkodzi.
Niestety tak właśnie stało się w przypadku "Kodu Leonarda da Vinci". Słynna, kultowa wręcz książka.
Dużo wyczekiwałam, lecz na marne..

Przede wszystkim bohaterowie nie przypadli mi do gustu. Nie wzbudzali u mnie większych uczuć, byli jednowymiarowy i nieciekawi. O ile w wielu przypadkach lektur, postacie są główną zaletą, to tu definitywnie się rozczarowałam. W ogóle mnie o oni nie interesowali, o większości z nich prawie nic nie dowiedzieli się czytelnicy. Przeszłość znamy zaledwie dwóch bohaterów z całej książki. Krótkie i nieliczne opisy ich uczuć, pragnień nie zachwyciły mnie. Brakowało mi w nich pasji, zaintrygowania.

Akcji nie można odmówić szybkości. Nie jest zła, muszę to stwierdzić. Podobało mi się, że w jednym rozdziale przygladaliśmy się zdarzeniom jednych bohaterów a w następnym innych. Dzięki temu trzymani byliśmy w lekkiej niepewności, wręcz napięciu. Mogliśmy spróbować zrozumieć ich motywacje oraz działania. Wiele jest zwrotów wydarzeń, które zdaniem czasami były moim nadzbyt wymuszone momentami, bez kilku spokojnie, by się obeszło, być może jednak taki jest urok tego gatunku.

Najważniejszą częścią, istotą tej lektury jest tytułowy kod a dokładniej wielka tajemnica kościoła.
Jej wskazówki poukrywane są w słynnych obrazach, dziełach sztuki, zabytkach a nawet we współczesnej popkulturze. Ich odgadywanie, łączenie jest jedną z głównych osi fabuły, jak dla mnie całkiem przyjemną.
Brakowało mi większych emocji o czym już wspominałam i akcja zbyt szybko przyśpieszała przez co mało było tak istotnego przecież napięcia.

Najważniejszym wątkiem jest oczywiście potężny sekret, który nie może ujrzeć światła, według kościelnych przestawicieli. To on jest główną intrygą, motywem, który przyciągnął tak wielu czytelników do tej książki, wywował skandal. Wiele było dyskusji o tym co jest fikcją, co podobnież prawdą, bądź o ukrytych znaczeniach. Cóż, jestem młodą dziewczyną i nie mogę pamiętać fascynacji i kontrowersji związanych z tym tytułem. Samą teorię przedstawioną w tej lekturze, znałam już od dawna, toteż nie wywołała na mnie wrażenia.

Końcówka zaś.. Są z pewnością osoby, które lubią poetyckie, rozmyte, niedopowiedziane zakończenia.
Są przypadki, kiedy ta jedna niewygrana nutka porusza moje serce i na długi czas nie pozwala zapomnieć o książce. Bardzo sporadycznie się tak zdarza i przeważnie lubię precyzyjnie wyrażoną myśl, wyjaśnione wszystkie wątki, dopowiedziane tajemnice. Zabrakło mi tego...

Zdaję sobie sprawę jak wielki fenomen wywołał kiedyś "Kod Leonarda da Vinci", jaką rozpętał dyskusję, przetarł szlak i jak wielu doczekał się naśladowców. Szanuję to, ale moja ocena to zaledwie 3/5. Rozczarowałam się.

2 komentarze:

  1. Gdy czytałam w gimnazjum byłam nią zachwycona. Do dziś mam do niej sentyment, ale wiem, że nie jest idealna. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem Pani opinię. Każdy posiada książki,które darzy specjalnym sentymentem.
    "Kod Leonarda da Vinci", jest ciekawą lekturą, ale jak Pani stwierdziła. "nie jest idealna" ;)

    OdpowiedzUsuń