wtorek, 11 października 2016

"Brulion Bebe B."



Uwielbiam czytać i moim ulubionym przedmiotem jest język polski, lecz mimo mej miłości do niego, lektur szczerze nie znoszę. Nie cierpię, gdy narzucane jest mi co mam czytać mimo, że zaplanowaną mam napiętą kolejkę, której choć lekkie poruszenie może przyprawić mnie o ból serca. Dodatkowo sam fakt, że muszę czytać coś na co nie mam w danym momencie ochoty jest irytujące.  Są wyjątki oczywiście, gdy zakochuję się w owych tytułach, ale nie często się to zdarza. W momencie, kiedy dowiedziałam się, że dostępne są wymagania do olimpiady z drżeniem serca sprawdzałam tegoroczne lektury. Musierowicz. Hm,...  "Popiołem w rosole" zachwycałam się dawnymi czasy , zaś nad "Szóstą klepką" płakałam w niepozytywnym tego słowa znaczeniu...  Podchodziłam, toteż do "Brulionu Bebe B." z więlką niechęcią i lękiem. Czy słusznie?

Bebe jest córką ekscentrycznej, roztrzepanej aktorki Józefiny. Atmosfera w jej domu jest wyjątkowo artystyczna i jako swoistą "tarczę obronną" przed światem postanawia obrać strategię jak największego opanowania, nie okazywania większych, wylewnych uczuć. Jakże wielkie jest jej zdzwienie, gdy po powrocie z wakacji zastaje całkowicie niespodziewaną wiadomość od rodzicielki, która na najbliższe miesiące diametralnie zmieni jej  jak i brata Kazia codzienność Przypadkiem zawiązuje też znajomość z Dambo tak różnym od niej. Czy zmieni on postępowanie naszej bohaterki ? Jak będzie wyglądać relacja dwóch tak odmiennych osobowości?

Jestem mile zaskoczona tą lekturą. Biorąc ją do dłoni modliłan się, aby nie była ona tak  bardzo oporna w czytaniu, gdyż do konkursu będę zmuszona bardzo skupić się na niej i  najlepiej kilka razy jeszcze do niej powrócić. Na szczęście okazało się być całkkowicie inaczej niźli się spodziewałam.Po pierwszych kilkudziesięciu stronach nie tylko przestałam  narzekać na wybór  tegorocznej lektury , ale i z chęcią powracać, pod koniec nawet z niecierpliwością.

Niewątpliwą zaletą tego tytułu jest jego lekkość,wszechobecny humor. Nie jeden raz podczas tej lektury wybuchałam śmiechem chociaż muszę zaznaczyć, że jest też  kilka smutniejszych wątków. Cieszę się, że i zadumy, smutku nie zabrakło. Czytając lektury, w których pojawia się wątek miłosny często obawiam się, czy autorka dobrze go poprowadzi. Czy nie będzie on zbyt naiwny, nielogiczny ? Na szczęście ten występujący w "Brulionie Bebe B." jest naprawdę sympatyczny. Nie jest też tylko jeden...

Książkę tę czyta sie wyjątkowo przyjemnie. Sympatyczna. często zabawna, ale nie zachwyciła mnie... Czytałam wiele lepszych tytułów, wywołujących większe emocje u mnie. "Brulion Bebe. B" nie jest złą książką i myślę, że warto po nią sięgnąć w wolnym czasie, ale nie utkwi ona szczególnie w mojej pamięci i osobiście wątpie czy zwróciłaby moją uwagę w księgarni, bibliotece. Moja ocena, to 3/5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz