czwartek, 2 października 2014

" W 80 dni dookoła świata|



Kiedy nadchodzi wrzesień i już zasiądziemy do ławek, jednym z najciekawszych punktów pierwszego tygodnia jest podanie spisu lektur. Wśród tegorocznych książek widniało właśnie " W 80 dni dookoła świata"". Szczerze mówiąc ucieszyłam się z tego. Od dłuższego już czasu  miałam ochotę przeczytać coś J.Verne najlepiej właśnie tą pozycję, ale cierpię na ( błogosławiony ) nadmiar książek nad czasem, dlatego też więc nie mogłam przepuścić tej okazji. Mamy ją omawiać w pażdzierniku, ale że z pułek groźnym okiem patrzę na mnie długo już odstawiane księgi postanowiłam się z niniejszą jak najszybciej uporać.

Pan Fileas Fogg jest uporządkowanym mężczyzną. Działa jak szwjacarski zegarek. Wszystko robi dokładnie, o tej samej porze, tak samo. Wszystko musi mieć zapięte na ostani guzik, precyzyjnie wykończone. Z nikim nie ma bliższej relacji. Nikt nie wie o nim więcej niż to gdzie mieszka i że jest członkiem klubu "Reforma". Właśnie w nim podczas  pewnej dyskusji podejmie ryzykowną decyzję o zakładzie, że okrąży kule ziemską w 80 dni. Wraz z nowo zatrudnionym lokajem postanawia postawić wszystko na przysłowiową jedną kartę i wyrusza w podróż. Po piętach drepcze mu detektyw Fix, którego zdaniem jest on pilnie poszukiwanym złodziejem.

Trudno mi trochę mówić o tej książce. Z jednej strony wciągła mnie, ostatnie dwa rozdziały były po prostu wspaniałe. Z innej jednak momentami nudziła mi się ona strasznie i tylko data zaznaczona na kalendarzu przetrzymywała mnie by jej nie dłożyć. Było tak tylko momentami, więc aż tak narzekać nie mogę. Za dużo różnych wiadomości, które nic do fabuły nie wnosiły. Mogę darować te związane z geografią, ale  z parowcami, kotłami i wiatrami już nie. Ciekawe, ale tak naprawdę przez to akcja zwalniała a ja czasami mam ochotę na kilka nieprzespanych nocy z powodu jakiejś książki a nie domyślanie się o co mogło chodzić autorowi, bo na ambitne mam swój czas.

Największym i niewątpliwym atutem była postać lokaja Obieżyświata, który umilał mi nudne momenty i czasami musiałam przez niego wybuchnąć śmiechem. Bohaterowie są moim zdaniem bardzo udani i choć akcja, no cóż mam do niej kilka zastrzeżeń to na nich nie mogę narzekać. Chłodny, prezezyjny Fileas, którego może ta podróż odrobinkę zmieni, lub też wywróci życie do góry nogi ? Lokaj, którego wyczyny są godne podziwu a nie raz wyrozumiałego uśmiechu. Detektyw, którego czasami lubiałam a kiedy indziej nie, bo usilnie stara się pojmać złodzieja, którego pomilił z głównym bohaterem.

Książce tej daję 3/5, bo była miłą lekturą, do której chętnie będę powracać, ale nie zachwyciła mnie aż za bardzo .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz