poniedziałek, 26 czerwca 2017

"Wikingowie"



Jednym z moich ulubionych darów telewizji są seriale. Opowiadające niezwykłe opowieści, pozwalające zżyć nam się z bohaterami, poznać odmienne światy i odległe czasy. Jestem przekonana, że w ogromie tytułów, każdy znajdzie coś dla siebie. Moim jednym z ulubinych pytań jest właśnie "Jaki jest twój ulubiony serial?" Często czuję wręcz zniechęcenie pod wpływem wiedzy, jak wiele jest interesujących produkcji, które chciałabym poznać, lecz brakuje mi tyle potrzebnego czasu..

Moim ukochanym gatunkiem, jeśli chodzi o książki, filmy czy właśnie seriale, to historyczne.
Po prostu kocham przeszłość, rozmyślać o niej, dumać jak wygladałoby moje życie w tamtych realiach.
Fascynuje mnie to i zawsze odnajdując tytuł w ulubionej epoce, bądź przeciwnie, w najmniej znanej obiecuję się z nim zapoznać. Mam ich naprawdę już długą listę i ciągle tylko narzekam na tak krótki i nierozciągliwy czas. Mimo to staram się uparcie i systematycznie zapoznywać się z jej punktami.

Wikingowie. Dzielni wojownicy z północy. Każdy o nich słyszał. Fascynujący od lat. Nieustępliwi, niepowstrzymani. Drżała przed nimi cała średniowieczna Europa. W ich obrębie najazdów znalazły się nie tylko ziemie Brytyjskie, Franków, Ruś, lecz również Południowa Hiszpania . Zasiedlili Islandię, odkryli Grenlandię, lecz również wielu uczonych przypisuje im pierwsze dotarcie do wybrzeży Ameryki Północnej. Lud ze wspaniałą historią, kulturą, dziedzictwem. Mogłabym czytać o nich godzinami a wciąż byłoby mi mało.. Od dłuższego już czasu obiecywałam sobie obejrzeć serial o nich, który tak idealnie pasuje do moich zainteresować. Nareszcie zrealizowałam swoje postanowienie.

Ragnar Lodbrok, jeden z najsłynniejszych ( o ile nie najsłynniejszy) Wiking w całej historii.
Zaczynał jako zwykły rolnik, lecz jego przeznaczenie było dużo większe. Pełne wyzwań, bólu, poświęcenia, kontrowersyjnych decyzji. Był człowiekiem wizji, bogatym w charyzmę. Jego pragnienie osiągnięcia czegoś nowego, spektakularnego i ciągłe przesuwanie granic, zmieniło jego dotychczasowe życie. Nie tylko jego..

Zakochałam się w tym serialu, Jego magia, klimat, historia, bohaterowie. Po prostu przez kilkanaście dni żyłam nim. Wywołał u mnie tysiąc emocji, od skrajności w skrajność. Lękam się, że nie uda mi się oddać tu mojego całego zachwytu nad tą serią a naprawdę jest tyle rzeczy do poruszenia...

Na początku chciałabym wspomnieć o akcji, gdyż o bohaterach będę długo się rozwodzić. Jest ona bardzo szybka, wręcz ani razu nie nudziłam się w trakcie oglądania serialu. Jedno wydarzenie goni kolejne, fundując nam kalejdoskop emocji. Bicie serca zwalniało tylko podczas konkretnych momentów, mianowicie pełnych zadumy, powagi, majestatu scen ukazujących rytualne wydarzenia jak ślub, pogrzeb, składanie ofiar, bądź tych poprzedzająch bardzo ważne wydarzenie np. atak na nieznany ląd, bądź pojedynek. Stwierdziłam, że są to minuty, kiedy akcja minimalnie zwalnia. Nie kojarzmy jednak tego z nudą. Jak dla mnie były to najwspanialsze, najbardziej interesujące motywy w tym tytule. Pełne piękna, lecz również napięcia.

W książkach i filmach bohaterowie są jedną z najważniejszych rzeczy, które w największy sposób mogą zadecydować, czy dany tytuł zagości w naszym sercu, bądź będziemy żałować czasu na niego poświęconego. Postacie w "Wikingach" nie byłe dobre, bądź ciekawe... Były świetne!
Pełnd emocji, intrygujujące. Każda z nich ma inne pragnienia, nadzieje. Odczuwa odmienny rodzaj bólu i musi zmierzyć się z własnym przeznaczeniem.

Od "Gry o tron" żaden serial nie zaprezentował mi tak niezwykłych, charakterystycznych bohaterów.
Każdy z nich ma własną historię, prezentuje odmienną drogę życia. Zapadają oni w naszą pamięć.
Część z nich będziemy uwielbiać, drugą nienawidzić. W wielu momentach jedni widzowie życzyć będą powodzenia konkretnej postaci, kiedy kolejni zajęci będą trzymaniem kciuków za innego. Naprawdę pod względem bohaterów ( i nie tylko), to jeden z najlepszych seriali, mogę postawić go wręcz na równi z moją ukochaną "Grą o tron".

Wikingowie. Zapewnie wielu z was przeświadczonych jest, że akcja kręcić, będzie się głównie wokół męskich postaci. Oczywiście Ragnar, jego brat Rollo, niezwykły budowniczy statków Floki, są głównymi osiami fabuły, tak samo jak Brytyjscy władcy i Frankijscy. Kobiety jednak nie są tylko postaciami pobocznymi, dopełnieniami mężczyzn. Odważnie wysuwają się one na pierwszy plan. Są nie tylko matkami i towarzyszkami, ale również odważnymi wojowniczkami, silnymi przywódczyniami. Choć i wśród żeńskiej części poznamy odmienne charaktery, postawy. Jedne wzbudzą nasza szczerą sympatię, inne antypatię.

Główną osią serialu są podboje groźnych wojowników północy. To one przyniosly im "sławę", zapisały ich w dziejach ludzkości. Nie tylko zwyczajnie atakowali i grabili, ale angażowali się w politykę, zawierali sojusze. W tym tytule bardzo ważną rokę odgrywają też królowie brytyjscy w szczególności Ecbert, który podstępliwością, ambicją i marzeniami dumnie nie ustępuje samemu Ragnarowi. Bardzo podobało mi się właśnie w tym tytule, że nie poznajemy tylko kultury, histori Wikingów, lecz możemy przyjrzeć się uwczesnej Brytani a później również Cesarstwu Frankijskiemu a nawet Półwyspowi Iberyjskiemu pod panowaniem muzułmanów. Jest to właśnie jedna z moich ulubionych zalet tej produkcji. Dzięki niej możemy przyjrzeć się tylu wspaniałym kulturom, dostrzec różnice między nimi, porównywać.

Jak wyżej wspomniałam, uwielbiałam przyglądać się różnicom pomiędzy poszczególnymi królestwami, bohaterami. Jedną z ważniejszych była religia. W tamtych czasach, tak bardzo wpływająca na życie postaci, wręcz definiująca kim są. Nie trzeba czekać długo na konflikt między nimi. Ciekawość, nienawiść, strach a czasami zagubienie.. Najlepiej obrazuje to postać Athelstana. Jego rozerwanie pomiędzy starą, dogłębnie poznaną religią a nową, tak odmienną, lecz fascynującą.... Szukający odpowiedzi nie tylko w  kogo wierzyć,  ale kim tak naprawdę jest...

Jestem święcie przekonana, że tego serialu nie da się oglądać bez szaleńczo bijącego serca  i zmieniających się w mgnienu oka emocji. Nie jeden raz wybuchniemy śmiechem, ale będziemy też płakać. Naprawdę pełno tu wzruszających momentów i trudno nie uronić łzy. Gniew, rozczarowanie, napięcie, zaduma. Produkcja ta po prostu nie pozwala przejść obojętnie wokół zdarzeń na ekranie, co moim zdaniem jest znaczną zaletą.

Wspominając o emocjach, trudno zapomnieć o miłości. Oczywiście, nie zabrakło jej w tym tytule.
Bohaterowie ukazani są z wielu stron, toteż przyglądamy się im jak zakochują się, cierpią, są zazdrośni, zdolni do wszelakich poświęceń w jej imię. Wiele jest tu naprawdę przepięknych historii o sile tego uczucia.
Naprawdę pod tym względem nie można niczego odmówić i byłam szczerze zachwycona.

Ostatni sezon kończy się bardzo otwarcie, wręcz nie dowierzamy, iż nie ma kolejnego odcinka. W przypadku "Wikingów", było tak po każdej części, ale po IV to uczucie jest tysiąckroć większe.
Podczas jego trwania, dochodzi do znaczących, odmieniających fabułę zdarzeń. W dodatku poznajemy kolejnych, nowych bohaterów, którzy zapowiadają wiele pełnych emocji zdarzeń.

Podsumowując, "Wikingowie", to wspaniały serial! Jest w nim wszystko, czego oczekuję od dobrych produkcji w tym gatunku  a nawet jeszcze więcej ! Zaskoczył mnie bardzo i to w pozytywny sposób. Jak dla mnie jest to jeden z najlepszych tytułów, jakie miałam przyjemność oglądać, po równi z dotychczas niedoścignioną "Grą o tron". Szczerze polecam, bo nie żałuję ani minuty spędzonej z nim.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz