sobota, 30 stycznia 2016

Anime i mangi


Nieraz wspominałam na blogu przy okazji różnych recenzji o mojej fascynacji Japonią. Krajem,który z jednej strony jest niezwykle nowoczesny, pełen różnych innowacji, ale ciągle pełen nawiązań do swojej przeszłości i jej bogatej kultury. Mnie w świat anime wciągnęła przyjaciółka polecając wspaniałą pozycję "Rainbow.Nisha Rokubou no Shichinin". Wcześniej miałam co prawda próby zobaczenia w czym tkwi fenomen tych animowanych histori, ale wybrałam niezbyt roztropnie i zraziłam się...

Wielu osobą mangi i anime kojarzą się z słodkimi (kawai) dziewczynkami z dużymi oczami na pół twarzy, będącymi przy tym głupiutkie. Nie zaprzeczę są również i takie pozycje, ale to tylko stereotyp a wiadomo jak one bardzo uogólniają i nie jeden raz krzywdzą. Świat japońskiej kultury komiksowej jest bardzo bogaty i jestem święcie przekonana, że każdy znajdzie coś dla siebie. Możemy dzielić je prze grupę do której są głównie adresowane (chociaż nie traktujmy tego bardzo dosłownie ja np. bardzo lubię seineny a jestem młodą dziewczyną).  Mamy Josei - dla kobiet, Seinen - mężczyźni, Shojo - dla nastolatek, Shonen - dla nastoletnich chłopców oraz Kodomo - dla dzieci. Miłość w mangach jest dość obszernym tematem mamy więc też : Harem, Ecchi, Yaoi, Yuri czy już dość ostrzejsze Hentaje. Wyróżniamy w dodatku Mechy- o robotach, Moe- właśnie te słodkie, głupiutkie dziewczynki, Sentai - mamy tu drużynę superbohaterów, Magical girls/boys - postacie posiadają nadprzyrodzone moce, Yaukai - mityczne stworzenia z japońskich legend, Anthro - postacie posiadają zwierzęcę elementy. Nie zapominajmy, że są przecież komedie, dramaty, horrory, okruchy życia itp.

Mam nadzieję, że ta prosta rozpiska uświadamia, że nie są to "głupie bajki" jak wiele osób mówi bądź co gorsza dodają jeszcze "chińskie bajki".  Idealny sposób, by wyprowadzić z równowagi przyjaciela, który uwielbia ten element japońskiej popkultury. Może się niektórym pomylić zdaję sobie sprawę, ale najczęściej tą kpinę słyszę od osób, które dobrze wiedzą o co chodzi. Dodam jeszcze, że anime to jak nazwa mówi animowane opowieści a mangi to japońskie komiksy. Nie są to zwykłe zastrzegę od razu , bo jest cała sztuka ich rysowania i całkowicie różnią się od np. amerykańskich, choćby czytamy je "od tyłu". Ciekawy jest też zwrot - Otaku. U nas w polsce oznacza on pasjonata zaś w Japoni osobę, która poza anime i mangami nie widzi świata, najlepiej wcale nie wychodziłaby z domu i ma problemy z relacjami międzyludzkimi. Najlepiej obrazuje to żartobliwie komedia "Watashi ga Motenai no wa Dou Kangaetemo Omaera ga Warui!"

Najwspanialsze we wszystkim to ludzie, których możemy poznać prze tą naszą pasję ! Zanim nie zaczęłam czytać, oglądać nie zdawałam sobie sprawy ilu nas jest i jak wielu ! W dodatku wydawane są gazety, ja najbardziej lubię "Otaku". Różne grupy na facebooku, gdzie dzielimy się swoimi opiniami, rysunkami, polacamy bądź odradzamy dane pozycje.Możemy poznać wspaniałych przyjaciół na konwetach, czyli trwających kilka dni zjazdach, na których cały dzień, noc są różne zajęcia, jest możliwość zdobyć unikatowe mangi, figurki, plakaty, gadżety z ulubionymi postaćmi. W dodatku organizowane są też obozy, zimowiska dla młodzieży.

Naprawdę polecam zapoznać się bliżej z tym fenomenem, który pozyskuje coraz więcej fanów. Wiem, że każdy znajdzie coś dla siebie, niezaleźnie od wieku i zainteresowań, bo rodzaji jest ogromna ilość. Napiszcie w komentarzach co wy sądzicie a może pochwalcie się jakie lubicie !

poniedziałek, 25 stycznia 2016

"Gargulec"


Są książki, o których od samego już ich początku mogę powiedzieć, że są dobre bądź złe. Czasami lektura posiada nudny, fatalny początek, ale szybko fabuła się rozkręca i szybko podbija ona moje serce.
"Gargulec" jest jednak dość osobliwą pozycją, bowiem choć pierwsze kilka stron już zaciekawia czytelnika, to czytając do samego końca jesteśmy utrzymywani w lekkim niepokoju, bo tutaj zakończenie jest tak misternie uplecione, że naprawdę nie jesteśmy w stanie domyślić się go przed czasem .

W Wielki Piątek młodemu mężczyźnie całe życie zostaje wywrócone do góry nogami. W wyniku dramatycznego wypadku samochodowego całe jego ciało zostało poważnie poparzone i usiane bliznami.
W czasie rozpaczliwej walki lekarzy o jego życie firma stała się nie wypłacalna zaś wszyscy jego przyjaciele opuścili go. Rodziny nie ma on wcale, od najmłodszych lat doświadczony boleśnie przez życie. Zachartowany licznymi przciwieństwami losu postanawia nie załamać się, ale zrobić wszystkiemu na przekór i popełnić samobójstwo. Planując je starannie między jednym zabiegiem a drugim, w czasie przerwie od morfiny. Wtedy w jego życiu pojawia się niezwykle eksentryczna, chora na schizofremię Marianna Engel. Regularnie odwiedza go w szpitalu rozjaśniając jego szarą codzienność swoimi opowieściami......

Jak już nie raz wspominałam na blogu, średniowiecze jest jedną z moich ulubionych epok historycznych.
W dodatku, kiedy doczytałam na okładce, że jest wątek z buddyjskimi klasztorami i z Isladnią wiedziałam, że jest to idealna mieszanka dla mnie i muszę przeczytać tą książkę. Na szczęście nie rozczarowałam się....
W "Garculcu" najbardziej właśnie urzekło mnie to przeplatanie przeszłości z współczesnością i ta niepewność, która postać mówi prawdę a która jest w błędzie....

Od razu polubiałam głównego bohatera. Cynicznego, o ciętym języku. Ciekawie obserwowałam jak zmienia się powoli od czasu wypadku i poznania Marianny, która niewątpliwie odegra w jego życiu ważną rolę.
Ona również jest interesującą postacią. Leczona nie raz na odziale psychiatrycznym, miejąca wszystkie symptomy schizofremi i psychozy maniakalno-depresyjnej. W dodatku snuje opowieść jakoby żyje od siedemset lat a w przeszłości miałabyć zakonnicą, której losy na zawsze skrzyżowały się z najemnikiem, którym miał być właśnie poparzony mężczyna.

Historia ta obfituje w wielu bohaterów, dzieje się w różnych miejscach w odmiennym czasie.Fabuła jest jednak tak opowiadana iż wszystkiego dowiadujemy się w swoim czasie, powoli odkrywamy kolejny kawałek układanki, która opowiada o przepięknej sile miłości, poświęcenia, cierpnienia. Lektura tej skiążki, to wspaniale spędzony czas, pełen wzruszeń. Pod koniec była naprawdę smutna, że muszę rozstać się z bohaterami, do których naprawdę się przywiązałam choć zakończenie naprawdę mnie zadziwiło.....

Książkę oceniam 5/5 .

czwartek, 21 stycznia 2016

"Bóg nigdy nie mruga"


Są takie dni, kiedy nie mamy siły na nic, wszystko nas irytuje. Ja nie dawno miałam właśnie taki. Nie wiedząc co zrobić postanowiłam sięgnąć po coś co zawsze mnie pociesza - książki. Przyglądając się każdej półce po koleji dostrzegłam "Bóg nigdy nie mruga". Pamiętałam, że moja przyjaciółka gorąco mi ją polecała, toteż chciałam zobaczyć czy i mnie przypadnie do gustu...

W każdej księgarni znajdziemy dziesiątki poradników. Przez gotowanie, stylizacje  do samorozwoju.
Trudno jest naprawdę znaleźć coś innowacyjnego wśród wielu tandetnych, powielających te same tezy książki. Zwłaszacza w dziale tych o życiu łatwo się rozczarować. Długo zastanawiałam się czy ta lektura będzie czymś przełomowym czy jedną z wielu, ale już od pierwszych rozdziałów strasznie polubiałam autorkę.

Życie Reginy z pewnością nie należy do najprzyjemniejszych. Miejąc liczne rodzeństwo jej relacja z mamą była bardzo luźna zaś tata potrafił z czułego mężczyny o sercu na dłoni przemienić się w sekundę w tyrana, który nie mówi, ale jedynie wrzeszczy. Będąc nastolatką łapała się alkochalu, by utopić w nim swoje smutki.
W 21 roku życia urodziła córkę. Dopiero koło 40 spotkała mężczyznę swojego życia, z którym potrafiła być szczęśliwa. Happy end jak w amrykańskich filmach, ale wtedy dowiaduje się, że ma raka...

Zdaję sobie sprawę, że wielu z was słyszało wiele podobnych histori o tym jak ktoś wychodząc z ciężkiego stanu postanawia zmienić życie a potem to spisuje. Pomysł tak znany a jednak coś w tej książce jest tak orginalnego,fascynującego, że nie byłam w stanie się od niej oderwać. Pisana tak osobiście, że wydaje mi się, że wiem o autorce tyle jakbyśmy się znały latami. Nie przywołuje ona pustych fraz, ale podaje nam opowieści z własnego życia oraz jej najbliższych.

W tytule książki już pojawia się Bóg, który licznie będzie się przewijał w lekcjach Reginy. Lekturę tę jednak czytało i poważa wielu ateistów, osób o innnej wierze też , więc nie zrażajcie się. Mnie zdziwiło, że autorka, którą można śmiało nazwać gorliwą katoliczką nie zgadza się z wszystkimi poglądami, które na ogół ta grupa reprezentuje, ale stwórcę traktuje tak jak najlepszego przyjaciela, na którym możemy polegać, powyżalać mu się a nawet na wrzeszczeć na niego czemu poświęca nawet lekcję 8.

Czytając tę zbiór filietonów na mojej twarzy mimowolnie pojawiał się uśmiech. Od tej książki bije tak pozytywna energia ! Miło poświęcać jej czas czując , że autorka nie wymądrza się, ale sama nie mało przeżyła zaś ciągle ma mocną wiarę w ludzi, przyszłość i Boga. Moim zdaniem warto ją przeczytać nie jeden raz i mieć stale pod ręką w biblioteczce na przygnębiający dzień czy załamkę, by znów z uśmiechem spoglądać przed siebie !

Ksiązkę tę oceniam 5/5 i warto naprawdę ją przeczytać !

piątek, 15 stycznia 2016

"Kochanica heretyka"


Przechodząc przez bibliotekę idę na swoje stałe działy, przygląjąc się wszystkim lekturom zawszę poszukuję czegoś co mnie zaintryguje. Kiedy zobaczyłam tytuł ; "Kochannica heretyka" wiedziałam, że muszę się przyjrzeć tej książce. Trochę zniechęcał mnie autor a dokładniej autorzy, bowiem pod pseudonimem Iny Lorentz znajduje się małżeństwo. Czytałam już jedną książkę tegoż autorstwa i rozczarowałam się, więc niezmiernie ciekawiłam się co tym razem wyniknie...

Veva jest córką bogatego kupca, która zmierza z całym swym orszakiem do narzeczonego, którego nigdy nawet na oczy nie widziała. Lęka się jaki on będzię, czy stworzą zgrane małżeństwo. Jej rozważania przerywa jednak napad zbójów, którzy zabijają jej brata i świtę zaś ją porywają. W końcu udaje się ją uratować przez znanego jej  handlarza. Wraca do swojego rodzinnego miasta, gdzie od razu trafia na języki. Całe Monachium pełne jest plotek na jej temat : że straciła cześć, że wogóle się nie opierała skoro nie widać po niej walki. Nikogo nie poruszają jej zapewnienia, że dzięki Najświętszej Panience nic się jej nie stało a jej oprawcy chcieli tylko okupu za nią. Jaka rysuje się przyszłość przed zhańbioną córką poważanego kupca?
Czy dane będzię jej zaznać jeszcze szczęścia? A może kolejne przeciwności szykuje jej nieugięty los?

Rozczarowałam się tą książką całkowicie. Spodziewałam się ciekawej lektury o społeczności heretyckiej i jej przejawach buntu oraz pozycji kobiety wśród nich, okraszone wątkiem romansu i panoramy  XVI wieku.
Nic takiego nie dostałam no może tylko opis epoki nic poza tym. Vevę co prawda połączy przeznaczenie z pełnym buntu młodzieńcem, ale sama nie będzie występować przeciwko kościołowi. Miłość też poprowadzona nijako, nudziłam się kiedy czytałam jej rozterki sercowe.

Opis książki był naprawdę ciekawy zacytuję : "Msze odprawiane w pośpiechu i byle jak, uczty do białego rana i celibat, który istnieje jedynie na papierze – intrygi i uczucia na średniowiecznym dworze.".  Zapowiadało się naprawdę ciekawie ! A tu takie rozczarowanie..... Jedynie co to Vevę polubiałam za jej nieugięty charakter, że walczyła o należne jej prawa a nie była kolejną posłuszną, skromną żoną, której pasją było służenie mężu i doglądanie sług. Tylko ona sprawiała, że choć trochę czytanie tej powieści było znośne... W dodatku zaproszenie do czytania na okładce moim zdaniem zdradza ciut ( nawet bardzo) za dużo przez co jakieś 150 stron nudziłam się, bo wiedziałam co się wydarzy.

Książkę tę oceniam 2/5 i nie polecam...

wtorek, 12 stycznia 2016

3 Urodziny !

Czas nie ubłagalnie gna naprzód i tak oto dzisiaj są 3 urodziny kajecika ! Cieszę się, że jesteście, zaglądacie, dzielicie się swoimi przemyśleniami w komentarzach. Wszystko to niezwykle dodaje mi siły do pisania, rozwijania bloga. Są momenty, że postów jest więcej, czasami zaś mniej, ale mam też inne obowiązki, zobowiązania, lektury np. obecnie "Krzyżacy". Kiedy znajdę tylko jakąś chwilę a w głowie pojawi się ciekawy pomysł, od razu staram się opublikować go. Uwielbiam pisać tutaj recenzje, wspomnienia z  podróży, plany językowe, podsumowania. Co się wam najbardziej podoba? Co chcielibyście zmienić, by pojawiło się? Chętnie poznam wasze zdanie a na wszelkie pomysły jestem mile nastawiona :)

piątek, 1 stycznia 2016

Książki roku


Kolejny rok za nami. Co przyniósł, co zabrał? Czy pomyślny czy tragiczny? Zaskakujący czy też monotonny? Uwielbiam końcówkę grudnia i pierwsze kilka dni stycznia. Wspaniały czas podsumowań, postanowień noworocznych. Czy już sporządziliście swoją listę planów i marzeń? Ja dopisuję już ostatnie punkty i wierzę, że uda mi się jak najwiecej z nich zrealizować, kto wie może i wzystkie :) ? Pragnę też przyjrzeć się roku 2015 również na blogu.Napisałam 60 postów przeczytałam 40 książek. Naprawdę byłoby ich troszkę więcej, ale nie chcę pisać recenzji wszystkich lektur, bo nie każdej  warto poświęcić tyle czasu, zaś i tak każdy ma o nich własne zdanie. Muszę powrócić do mojego czytania nakazanych książek z wyprzedzeniem, by móc szczerze się o nich wypowiedzieć i spędzać z nimi chwile dla przyjemności nie nakazu. Oto moje top 10 książek ubiegłego roku :

Książka, której urok odkrywamy stopniowo wraz z jej lekturą. Mnogośćć bohaterów, wątków, miejsc może z początku przerażać, ale po chwili wszystko się nam idealnie układa i losy postaci zaczynają niezmiernie interesować. Smutna historia o miłości, poświęceniu, wojnie i pamięci.


Powieść, która przeczytałam na początku roku i zafundowała mi ona kilka nieprzespanych nocy  i fascynacje Syberią, którą chciałabym kiedyś zobaczyć. Trudno mi ją zdefiniować, bo jej sukces w mej opini to łączenie wartkiej akcji z zagadką, odniesieniami do histori i jej tajemnic oraz dyskretnym, ładnie poprowadzonym wątkiem miłosnym.


Moją pasją jest historia. Coś o czym mogłabym czytać, oglądać książki bez końca. Po prostu fascynuje mnie jak dawniej wyglądało ludzkie życie, jakie mieli marzenia i poglądy. Uwielbiam sobie wyobrażać jak by wyglądały moje losy, gdybym urodziła się wcześniej, w innym zakątku ziemi. Takie gdybania, które tylko podsycają takie lektury jak "Bogowie, groby i uczeni", które wspaniale opowiadają o przeszłości zwłaszcza tej tak odległej,bo starożytnej.

Kiedy ogłoszono, że  J.K Rowling ma wydać nową książkę w dodatku dla dorosłych, posypały się różne opinie. Niektórzy byli nią oczarowani, inni zaś zawiedzieni. Ja sama podchodziłam do niej nieufnie, ale wszystkie moje wątpliwości szybko się rozwiały. Wspaniała książka, karykatura wpółczesnego społeczeństwa. Poruszająca niewygodne tematy i skłaniająca do refleksji, którą naprawdę warto przeczytać.



Tak oto z Wielkiej Brytani czasów współczesnych przenosimy się na nasze wschodnie ziemie przed i w trakcie 2 wojny światowej. Choć książek o tych strasznych czasach powstały już setki ta jednak się wyróżnia. Pełna miłości ; siostrzanej, namiętnej, patriotycznej. O cenie przeżycia i poświęceniu. Nie byłam w stanie się od niej oderwać kiedy czytałam....



Motyw wojny i jej skutków od lat jest aktualny w popkulturze. Od czasu zrzucenia bomb w Hieroszimie i Nagasaki świat wciąż zmaga się z ich konfliktową pozycją. Dmitrij Głuchowski w sposób trzymający w napięciu i mroczny opowiada o postapokaliptycznej wizji świata, w którym przeżyli jedynie Ci, którzy na czas schowali się w moskiewskim metrze. Czyta się ją wspaniale, zaś końcówka zostawia nas z masakryczną gonitwą uczuć, myśli.


Japonia jest moim ukochanym miejscem, o którym chciałabym wiedzieć jak najwięcej, poznać a może mam nadzieję kiedyś odwiedzić. Wszystko co wpadnie mi w ręce i opowiada o niej, muszę przeczytać.
Ta opowieść pełna jest czaru, niepowtarzalnego uroku dawnego porządku świata. Opisana z wielką precyzją tak iż sami czujemy smak potraw, zapachy perfum. Wdodatku losy głównej bohaterki, które chwytają nas za serce. Bezcenny czas spędzony na czytaniu ...



Drugi tom monumentalnej trylogi nazywanej "polską grą o tron". Choć na pierwszy rzut oka może przerażać swoją objętością, to nie czujemy czasu czytając tą książkę. Trzymająca w napięciu, pełna intryg, miłości i w dodatku na podstawie naszej wspaniałej histori. Wspaniale spędzony czas wraz z powtórką z histori.


Wydanie zbiorowe najpiękniejszcyh książek znanego, szanowanego autora. Kto słyszał o "Oscarze i Pani Róży" ? Kto z tych co odpowiedzieli twierdząco czytał inne pozycje Érica Emmanuela Schmitta? Jego opowieści  pełne są życiowycj lekcji, słynnych cytatów. Dodatkowo ich fabuła jest zawsze ciekawie zaplanowana np. "Milarepa" przypominająca tybetańskie bajki, czy też "Zapasy z życiem" dziejąca się w moim ukochanym Tokio.

Książka, która ma swój niepowtarzalny czar. Przenosi nas ona w chwilę do czasów wiktoriańskich, gdzie następnie poznajemy życie złodziejaszków, lekkich kryminalistów oraz poważnych, starannie wychowanych dam. W tle wręcz chorobliwa fascynacja książkami i losy trudnej, nieuznawanej miłości. Dodatkowo mamy kilka spisków, tajemnic. Idealna mieszanka, która sprawia, że ta lektura na długo zapada nam w pamięć.



Kolejna książka w mej liście, która swą tematyką dotyka religi, Boga. Choć opowiada historię już znaną, nieraz słyszaną robi to w taki sposób, iż trudno się jej oprzeć. Sama przeczytałam ją w jeden dzień, tak mnie zaciekawiły losy Tamar, które idealnie pokazują, że nawet w najgorszych chwilach nie powinniśmy tracić wiary w odmianę naszych losów na lepsze.

Wybór książki roku jest w tym przypadku niezwykle trudny. Najchętniej wybrałabym ich kilka ;) Postaram się jednak trzymać zasad i wybieram :



Czy zgadzacie się z moją listą? Jakie książki wy najlepiej zapamiętacie z 2015 roku?  Podzielcie się swoimi przemyśleniami w komentarzami ;)